"Ubezwłasnogłowieni" Stuart MacBride

Niemal za każdym razem, gdy w mediach toczy się proces mordercy, zwłaszcza seryjnego bądź wyjątkowo zwyrodniałego, pojawiają się głosy, że obecny system karny nie jest wystarczająco. Skazany na wieloletnie więzienie będzie żył we względnie dobrych warunkach z podatków całego społeczeństwa. Z kolei kara śmierci nie sprawi, by odpokutował za swe czyny. W świecie niedalekiej przyszłości, w której Staurt MacBride osadził akcję swojej powieści, znaleziono trzecie rozwiązanie.

Mordercy i najbardziej zatwardziali przestępcy poddawani są lobotomii oraz chirurgicznemu okaleczeniu tak, by jak najbardziej ich odczłowieczyć. Stają się tytułowymi Ubezwłasnogłowymi, pozbawionymi uczuć i myśli, zepchniętymi do roli bezwolnej maszyny. Wykorzystywani są do prostych prac, których nikt nie chce wykonywać, zwłaszcza jeśli konieczne są w niebezpiecznych bądź wyjątkowo brudnych dzielnicach. Jednak najlepszy nawet system miewa luki…

Will Hunter, wicedyrektor szkockich służb specjalnych, czyli tzw. Organizacji, wraca do owianego złą sławą Sherman House, z którym wiążą się jego traumatyczne wspomnienia. Prowadząc śledztwo w sprawie wyjątkowo brutalnego morderstwa, wplątuje się w znacznie poważniejszą intrygę, a przy okazji nadeptuje na odcisk ludziom, z którymi lepiej nie zadzierać. Jednocześnie nie zdaje sobie sprawy, że na wolności znalazła się seryjna morderczyni, która ma z nim do wyrównania stare rachunki.

Stuart MacBride, znany przede wszystkim dzięki cyklowi thrillerów o Loganie McRae, tym razem postawił na misz-masz gatunków. Wprawdzie to thriller nadal gra tu pierwsze skrzypce, ale mamy tu również do czynienia z niezłym science-fiction oraz elementami thrillera medycznego. Mieszanko może nieco ryzykowna, ale napisana zgrabnie i w trzymająca w napięciu od początku do samego końca.

Przyszłość widziana oczami MacBride to świat wyjątkowo ponury, mimo zaawansowanej technologii, która pozwala na nieosiągalne obecnie zabiegi medyczne, przeszczepy całych partii ciała czy bezpieczne klonowanie. To przede wszystkim świat stojący na krawędzi wybuchu, gdy masy biednych warstw społeczeństwa utrzymuje się w ryzach jedynie za pomocą ich uzależnienia od wirtualnej rzeczywistości. Wreszcie, to świat bardzo brutalny i całkowicie pozbawiony czegoś tak zwykłego jak anonimowość. Tutaj każdy ruch człowieka jest monitorowany i kontrolowany. Nie można zrobić nic bez wiedzy odpowiednich służb i to nieważne, kim się jest i jakie stanowisko zajmuje.

Intryga kryminalna jest niezła, dobrze przemyślana i poprowadzona. To co początkowo wydaje się pomysłem dosyć naciąganym, wraz z ujawnieniem wszystkich faktów, okazuje się mieć sens. Ubezwłasnogłowieni nie jest jednak powieścią dla wszystkich, a to za sprawą wszechobecnej brutalności, która zbliża się do gore. Hektolitry rozlanej krwi, rozczłonkowywanie ciał, wydłubywanie oczu i wymyślne tortury towarzyszą czytelnikowi podczas całej lektury. Nie powiedziałabym przy tym, że autor popada w przesadę po to, by nadmiernie epatując okrucieństwem, zaszokować swych odbiorców. Jest to raczej naturalne pochodna świata przedstawionego.


Otwarte zakończenie zaostrza apetyt na kontynuację. Może jej doczekamy? Fani mocnych wrażeń i o stalowych nerwach powinni być zachwyceni.

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Editio.


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze