"Adwokat diabła" Steve Cavanagh

Majówka upłynęła mi w klimatach gorącego amerykańskiego Południa. I to nie tylko ze względu na wysoką temperaturę, ale przede wszystkim z powodu stawki, o jaką grają główni bohaterowie najnowszego thrillera autorstwa Steve'a Cavanagh, Adwokata diabła.

Jest to szósty z kolei tom serii o Eddiem Flynnie, błyskotliwym prawniku o szemranej przeszłości. Tym razem Flynn i jego współpracownicy reprezentują młodego chłopaka, Andy'ego Dubois, oskarżonego o brutalne morderstwo. Ich przeciwnikiem zarówno na sali sądowej, jak i poza nią, z miejsca zostaje bezwzględny prokurator Randal Korn, mający na swoim koncie niechlubny rekord w liczbie skazanych na śmierć.

Dla Korna nie liczy się wina oskarżonego, dlatego nie ma oporów przed naginaniem faktów tak, by pasowały do aktu oskarżenia. A gdy to nie wystarczy, jest gotów posunąć się do szantażu i gróźb, jest w stanie zrobić wszystko, by tylko wygrać proces. Dlaczego? Bo zabicie człowieka na mocy prawa sprawie mu satysfakcję i daje poczucie władzy. Bo jest bezwzględnym mordercą, któremu nie można udowodnić winy. Ale czy na pewno?

Jest to moje drugie spotkanie z twórczością Cavanagha i równie udane co poprzednie (Pół na pół). Tym razem akcja przenosi się z Nowego Jorku na amerykańską prowincję na południu kraju, które rządzi się własnymi prawami i w którym nadal echem odbijają się problemy z dyskryminacją rasową. To zupełnie inny świat, dość hermetyczny i zamknięty dla osób z zewnątrz. Mieszkańcy miasta, w którym rozgrywają się wydarzenia, niezbyt przejmują się tym, że oficjalne prawo to jedno, a ustalenia miejscowych oficjeli to drugie. I nie trzeba nikomu tłumaczyć, która z tych dwóch opcji jest ważniejsza i bardziej wiążąca. Tu każdy każdego zna, a brudne sekrety bardzo nieudolnie są pochowane w szafach.

W powieściach autora najbardziej podoba mi się dobrze skrojona intryga oraz liczne zwroty akcji, które nie pozwalają się nudzić i nie dają pewności, co do rozwiązania zagadki, aż do samego końca. Cavanah zgrabnie podrzuca różne elementy łamigłówki i bawi się z czytelnikiem, gdy podsuwając kolejne smaczki nadaje poszczególnym wydarzeniom całkiem odmienne znaczenie.

Jednym słowem, jest to świetny thriller sensacyjno-prawniczy, który z pewnością zaspokoi gusta wszystkich miłośników gatunku.

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze