"Helisa" Marc Elsberg

Helisa, Marc Elsberg, czyta Jakub Wieczorek
Biblioteka Akustyczna
Marc Elsberg dał się poznać jako autor mocnych powieści sensacyjnych, w których czarna wizja niedalekiej przyszłości przeraża prawdopodobieństwem. W Blackout przedstawił szybki upadek znanego nam świata i degradację uzależnionego od elektryczności człowieka w chwili, gdy korzystanie z prądu stanie się niemożliwe. Z kolei Zero pokazywało scenariusz całkowitej inwigilacji poprzez gadżety technologiczne i sieć. Tym razem przyszła kolei na Helisę, czyli inżynierię genetyczną i skutki zabawy w Boga.

Podczas konferencji sekretarz stanu USA umiera na zawał serca, na to przynajmniej wskazują pierwsze objawy. Dopiero podczas przeprowadzonej sekcji zwłok okazuje się, że mężczyzna padł ofiarą spersonalizowanego śmiertelnego wirusa. Szybko zostaje powołany specjalny zespół mający na celu odkrycie, kto stoi za zamachem i czemu właściwie miał on służyć.

W tym samym czasie w jednym z afrykańskich krajów, na terenie którego szaleje właśnie zaraza i susza, pracownicy koncernu zajmującego się GMO odkrywają gospodarstwa i pola, na których rośnie dorodna kukurydza, odporna na niemal wszystkie niesprzyjające czynniki zewnętrzne. Rolnicy twierdzą, że do zasiewu użyli ziaren z poprzednich zbiorów, a plony zostały „pobłogosławione” przez duchy pojawiające się co pewien czas nad polami.

Jednocześnie śledzimy losy zamożnej amerykańskiej pary, która właśnie planuje zabieg in vitro w renomowanej, prywatnej klinice. Gdy wszystko jest już przygotowane, niemal w ostatniej chwili lekarz składa im niecodzienną propozycję – szansę „podrasowania” genetycznego ich dziecka, wsparcia go konkretnymi cechami i eliminacji tych niechcianych.

Trzy pozornie nie związane ze sobą wątki łączy jedna wspólna nić – modyfikacje genetyczne na poziomie znacznie przewyższającym obecne możliwości naukowców, przynajmniej w wersji oficjalnej. Elsberg kreśli wizję przyszłości, jaka może być naszym udziałem już wkrótce. Niepohamowany pęd ku coraz bardziej zaawansowanej technologii i inżynierii genetycznej siłą rzeczy będzie coraz bliżej zabawy w Stwórcę. Poczynając od modyfikacji roślin i żywności, poprzez manipulacje wokół genomu zwierząt, na ludziach kończąc. Czy można będzie bowiem oprzeć się pokusie stworzenia lepszej wersji człowieka? Inteligentniejszego, sprawniejszego fizycznie i odporniejszego na choroby? Który rodzic odrzuci możliwość zapewnienia swojemu dziecku możliwości, które będą mogły skutecznie pomóc mu w przyszłym życiu?

Teoretycznie brzmi to jak bajka, utopia. Ta jednak ma tendencję do skrywania pod piękną fasadą, bardzo brzydkich plam. O ile kontrowersyjne jest „podrasowywanie” gatunków roślin i zwierząt, o tyle wprowadzanie zmian do genomu człowieka nasuwa od razu pytanie – na ile różny od nas będzie taki „nadczłowiek”? Czy nie będzie to oznaczało stworzenie potwora Frankensteina tylko posiadającego przystojną twarz? Kim dla obdarzonego niezwykłymi zdolnościami człowieka staniemy się my, zupełnie zwyczajni i względnie słabi ludzie „starej daty”?

Mniej więcej do połowy powieści, fabuła faktycznie trzyma w napięciu, zwłaszcza że nie wiadomo, w jakim kierunku potoczy się akcja i jak autor postanowi spleść razem wszystkie wątki i postaci, szczególnie, że tych ostatnich jest naprawdę sporo. To zresztą cecha charakterystyczna powieści Elsberga, który z rozmachem tworzy rozbudowane historie, których akcja toczy się w wielu miejscach jednocześnie (i to akurat jest ich duży plus!). Podobnie też jak w przypadku poprzednich powieści fabuła przedstawiona jest bardzo realistycznie, mimo że w przypadku Helisy pomysł zahacza o science fiction. Niestety, w chwili gdy kluczowe elementy zostają ujawnione i najważniejsze klocki wskakują na swoje miejsce w układance, napięcie siada, a akcja nagle niesamowicie zwalnia i staje się przegadana. Niby nadal coś się dzieje, ale wydarzenia nie przykuwają już w takim stopniu uwagi.

Niemniej, mimo że w porównaniu z Blackout i Zero, najnowsza powieść Elsberga wypada słabiej, nadal warta jest uwagi. Sama poznałam ją w wersji audio w bardzo dobrej interpretacji  Jakuba Wieczorka. Helisa potwierdza niebanalne pomysły Elsberga, dlatego tym bardziej jestem ciekawa, co jeszcze trzyma dla nas w zanadrzu.

Za możliwość wysłuchania powieści serdecznie dziękuję Księgarni Virtualo.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze