"Kacper Ryx" Mariusz Wollny

Kacper Ryx, Mariusz Wollny
Czas nagrania: 14 godz. 29 min

Lektor: Tomasz Sobczak
Biblioteka Akustyczna
Tajemnicze morderstwa, pogoń za mistrzem Twardowskim, rozróby żaków i spojrzenie na Jana Kochanowskiego oraz Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego z zupełnie innej strony to mieszanka wybuchowa, którą serwuje Mariusz Wollny w pierwszym tomie swojego najsłynniejszego cyklu „Kacper Ryx”.

Kraków, rok 1569. Ku wielkiej sromocie biskupa Padniewskiego ktoś kradnie należącą do niego królewską pieczęć. Przedmiot ten w niepowołanych rękach może doprowadzić do prawdziwego nieszczęścia, a z pewnością do osłabienia pozycji dostojnika, dlatego za pośrednictwem dwóch królewskich dworzan, Jana Kochanowskiego i Łukasza Górnickiego, wynajmuje on młodego, obiecującego żaka, Kacpra Ryksa, by ten wyśledził złodzieja i odzyskał jego zgubę. 


W tym samym czasie na jednej z ulic zostają znalezione zwłoki młodej dziewczyny. Okazuje się, że jest nią mleczna siostra Kacpra, a wszystkie dowody wskazują na jego przyjaciela, magistra krakowskiej Akademii. Ryx postanawia przeprowadzić prywatne śledztwo, nie wierząc w bezstronność miejskiego organu sprawiedliwości. I tak oto rozpoczyna się jego kariera pierwszego w dziejach Polski inwestygatora królewskiego, czyli ni mniej, ni więcej tylko renesansowego prywatnego detektywa.

Pierwsze lody z prozą Mariusza Wollnego przełamałam nieco ponad rok temu, a wszystko to dzięki „Krwawej Jutrzni”, będącej swoistą kontynuacją cyklu o Kacprze Ryksie, bowiem jej głównym bohaterem jest jego… syn. Uznałam to spotkanie za satysfakcjonujące, ale dopiero teraz po poznaniu pierwszego, nazwijmy to nieco na wyrost „oryginalnego” Kacpra Ryksa, w pełni mogę docenić talent pisarski autora. Powieść jest absolutnie wciągająca i na głowę bije opowieść o losach potomka królewskiego śledczego (a te i tak są bardzo dobre, ale to tak na marginesie).

Autor przenosi nas do XVI-wiecznego, tętniącego życiem Krakowa, w którym obok spiskujących rajców miejskich, mamy tłumy żaków chętniej wyglądających okazji do wypitki i porządnego mordobicia niż zaglądających do książek (w tej mierze niewiele się chyba zmieniło, ale to tak na marginesie po raz drugi), intrygi na najwyższych szczeblach władzy (vide Mniszchowie i ich plan wciśnięcia do królewskiej łożnicy Barbary Giżanki), a także całkowicie odartych z podręcznikowego patosu najwybitniejszych literatów epoki, Jana Kochanowskiego, Łukasza Górnickiego czy Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego. Zwłaszcza ten ostatni, jako jeden z najlepszych przyjaciół Ryksa pojawia się w powieści bardzo często, na przemian układając w głowie nowe strofy wierszy i podszczypując pracujące w karczmach dziewki. Wollny świetnie przy tym wplótł w tekst powieści fragmenty twórczości wymienionych poetów. 

Mimo świetnie przedstawionego tła historycznego „Kacper Ryx” to jednak przede wszystkim powieść awanturniczo-łotrzykowska z wątkiem kryminalnym. Głównemu bohaterowi przyjdzie zmierzyć się z trzema zagadkami, od których wyniku będzie tak naprawdę zależało całe jego późniejsze życie. I o ile finał ostatniej sprawy, jaką się zajmował, okazał się niestety przewidywalny, o tyle dwie poprzednie okazały się dosyć zaskakująco rozegrane.

Sam Kacper jest postacią wykreowaną z dużą wprawą i skrupulatnością, a jednocześnie został pokazany z lekkim przymrużeniem oka, zwłaszcza w chwilach gdy do głosu do chodzi jego nieco narcystyczne usposobienie. Jest ambitny, inteligentny i przenikliwy, czasem brutalnie mocno stąpający po ziemi, a czasem zupełnie od niej oderwany. Wzbudza sympatię już od pierwszych stron i wiem, że koniecznie muszę sięgnąć po drugi tom jego przygód (więcej o Kacprze przeczytacie tutaj).

Powieść poznałam w formie audiobooka w genialnej moim skromnym zdaniem interpretacji Tomasza Sobczaka. Słuchałam z przyjemnością, mam ogromną nadzieję, że druga część została nagrana we współpracy z tym samym lektorem.

Podsumowując, jeśli lubicie połączenie historii i zagadek kryminalno-przygodowych, „Kacper Ryx” jest właśnie dla Was. Gorąco polecam!

Za możliwość wysłuchania "Kacpra Ryksa" serdecznie dziękuję Bibliotece Akustycznej.

Komentarze