Przybyłam, zobaczyłam i już wróciłam, czyli relacja z Warszawskich Targów Książki 2015

Kolejne Warszawskie Targi Książki już za mną, wczorajszy dzień był intensywny, wyczerpujący, ale za to bardzo udany. Już z niecierpliwością czekam na przyszły rok!

Zaczęło się od wielkiej wyprawy, po raz pierwsze na tego rodzaju imprezie zadebiutowała moja 3,5-letnia córeczka, dla której podróż pociągiem, a potem wędrówka po stadionie była niezwykłą przygodą. Co ciekawe, na koniec dnia miała więcej energii ode mnie, ale to pewnie dzięki drzemce (o tym za chwilę).

Kiedy dotarłyśmy na miejsce była 10.30 i byłam bardzo pozytywnie zaskoczona sprawną obsługą i całkowitym brakiem kolejki do stoiska z odbiorem identyfikatorów. Szkoda tylko, że zabrakło już dla mnie wypasionej smyczki, żebym mogła go sobie zawiesić. Tak naprawdę to zabrakło jakiejkolwiek smyczki, ale od czego są torby, prawda?

Spotkania z pisarzami

Miałam w planach spotkania z wieloma pisarzami, zarówno na stoiskach wydawnictw, jak i dyskusje toczone m.in. na Kanapie Literackiej. W praktyce udało mi się zrealizować tylko część z nich – okazało się, że znaczna część odbywa się w tym samym czasie i nie ma szans na to, żeby zobaczyć wszystko, o ile człowiek się nie sklonuje co najmniej w pięciu wersjach. Poza tym, kolejki do niektórych autorów okazały się tak gigantyczne, że spasowałam już na starcie (w ten sposób ominęło mnie bezpośrednie spotkanie z Erikiem-Emmanuelem Schmittem i Katarzyną Bondą…).

Eric-Emmanuel Schmitt
Katarzyna Bonda
Dzięki pomocy i uprzejmości jednej z dziewczyn, która dzielnie trzymała nam kolejkę, gdy M. życzyła sobie kolejno przekąski, łazienki, a potem jeszcze pić, udało mi się w końcu poznać Autorkę Legionu, Korony Śniegu i Krwi oraz Niewidzialnej korony. Elżbieta Cherezińska okazała się cudownie sympatyczną i ciepłą osobą, dlatego jeszcze z większą przyjemnością mam zamiar rozpocząć jej sagę o Wikingach.

Z Elżbietą Cherezińską
Razem z M. odwiedziłyśmy także pozornie poważnych (ale zawsze uśmiechniętych) Marcina Mortkę i Martę Kurczewską, która zilustrowała przygody Tappiego. 

Marcin Mortka i Marta Kurczewska
W międzyczasie wpadłyśmy także na Szymona Majewskiego, który zjawił się, by promować swoją książkę Życie w pożyciu.

Z Szymonem Majewskim
Wisienką na torcie było jednak spotkanie z Remigiuszem Mrozem. Już miałam zrezygnować – kolejka do niego była przytłaczająca (panie ze stoiska obok trochę marudziły, że pan Mróz im klientów odstrasza, bo nie mają jak podejść), M. usnęła mi na rękach i stałam z nią lekko ponad pół godziny, a waży lekko licząc 15 kg, ale w końcu udało się! Wprawdzie nie przeprowadziłam błyskotliwej dyskusji, bo jakoś się zmieszałam, zażenowałam i zapomniałam języka, ale pierwsze koty za płoty, następnym razem musi być lepiej. 


Swoją drogą, stojąc w kolejce podsłuchałam rozmowę dwóch młodych dziewczyn, z których dyskusji wynikało, że najlepsze w prozie Mroza jest to, jaki jest przystojny i od razu muszą wrzucić zdjęcie z nim na fejsa. Najpierw się uśmiałam, ale po przyjeździe do domu, moje zdjęcie z nim również pojawiło się na profilu (traktuję to jako znak, że nadal nastoletni duch we mnie krąży).

Dyskusje i wywiady

Planowałam wysłuchać rozmowy przeprowadzonej z Pierrem Lemaitre. Niestety spóźniłyśmy się i zdążyłam się tylko dowiedzieć, że sam niewiele czyta, ale lubi wracać do swoich ulubionych powieści.


Interesującym miejscem było także stoisko Czytaj Rosję / Read Russia, na którym urządzono maraton dyskusji z udziałem kilku rosyjskich pisarzy, m.in. Dmitrija Baka, Mai Kuczerskiej, Jewgienija Wodołazkina i Siergieja Czuprynina. Akurat udało nam się trafić na moment, w którym ten ostatni, do niedawna profesor Instytutu Literackiego w Moskwie i redaktor czasopisma „Sztandar” opowiadał o podejściu radzieckich władz do zawodu pisarza, gdy dopiero zaczynał swoją karierę. Kilkadziesiąt lat temu oficjalnie za pisarza uznawano osobę, która mogła poszczycić się dyplomem ukończenia Instytutu Literackiego, w czasach gdy liczbę mieszkańców Związku można było szacować na 250 milionów, oficjalnie uznawanych pisarzy było około 12 tysięcy. Obecnie liczba mieszkańców Rosji jest niemal dwukrotnie mniejsza, ale za to liczba osób pretendujących do miana literata urosła do niemal miliona, przy czym – co ciekawe – najwięcej jest… poetów!


Migawki, czy kto się pojawił

Spacerując między stoiskami można było zobaczyć wielu autorów spotykających się z czytelnikami i uśmiechających się do obiektywów. Obok znanych pisarzy, nie sposób było przy tym nie zauważyć ogromnej liczby aktorów i celebrytów promujących swoje książki…

Robert M. Wegner
Jarosław Grzędowicz
prof. Jerzy Bralczyk
Władysław Kozakiewicz i Antoni Huczyński, znany jako Dziarski Dziadek
Jan Nowicki

Maria Czubaszek

Ewa Minge

Paulina Młynarska
Nie tylko autorzy

Bardzo się cieszę, że osobiście poznałam Aine, która sama wyczaiła mnie w tłumie. Dzisiaj rano zorientowałam się, że w kolejce do Remigiusza Mroza też stałam koło znajomych twarzy, ale zdaliśmy sobie z tego sprawę wtedy, gdy opublikowałam zdjęcie z autorem… Niestety, jestem beznadziejna w rozpoznawaniu ludzi – jeśli kiedykolwiek będziemy się mijać, a ja będę szła z maską na twarzy „nie znam cię”, to nie dlatego że cię nie znam/nie lubię cię/jestem wrednym snobem, ale ponieważ jestem gapa i kiepsko widzę. Dlatego proszę się nie krępować i zwracać na siebie uwagę, krzyczeć, machać, itd.

Nie samą książką żyje człowiek

Kilka godzin lawirowania w tłumie między stoiskami niewątpliwie wymaga uzupełniania sił. W porównaniu z minionymi latami strefa gastronomiczna prezentowała się dużo lepiej. Rozbawiło mnie jednak stoisko Careffoura, uplasowanego na w galerii, ale między wydawnictwami.




Podsumowując, wczorajszy dzień zaliczam do udanych i – tak jak wspomniałam na początku – już nie mogę się doczekać Targów za rok. Może się na nich spotkamy?

Komentarze