"A lasy wiecznie śpiewają" Trygve Gulbranssen

Znalazłam kandydata na książkę roku. Pierwsze strony szły raczej topornie, ale kiedy już zagłębiłam się w lekturę, pochłonęłam ją błyskawicznie, mimo że liczy blisko 600 stron. Cudowna, urzekająca, wzruszająca - tak w kilku słowach mogę podsumować A lasy wiecznie śpiewają Trygve Gulbranssena. 



Akcja powieści rozgrywa się w mroźnej Norwegii na przełomie XVIII i XIX wieku, a jej głównymi bohaterami są członkowie cieszącego się poważaniem rodu BjörndalówBjörndalowie mieszkają w starym dworze, zbudowanym wśród gęstych lasów. Są twardzi, nieustępliwi i mają silnie rozwinięte poczucie dumy i honoru. Pałają też żądzy zemsty na mieszkańcach równin, którzy od pokoleń pogardzali nimi i traktowali niesprawiedliwie. 

 

Losy rodu Björndalów śledzimy przez kilkadziesiąt lat, przy czym główne skrzypce gra tutaj Dag Björndal, dzięki któremu rodzina rozkwita i pomnaża swój majątek. Obserwujmy zmagania z losem poszczególnych bohaterów, walkę nie tylko z siłami przyrody, ale też ludzką zawiścią i podłością. Gdzieś w tle pojawiają się odgłosy wojny i kryzysu ekonomicznego, jaki dotknął kraj na początku XIX wieku, nie mają one jednak bezpośredniego wpływu na życie bohaterów, żyjących z dala od granicy i nieangażujących się politycznie.  

 

Możemy za to bardzo dobrze przyjrzeć się zmianom społecznym, jakie zachodziły w ówczesnym norweskim społeczeństwie. Sami Björndalowie to ród chłopski, lecz z tradycjami, który dzięki zgromadzonemu majątkowi nie ustępował w niczym szlachcie. Jednocześnie obserwujemy ową szlachtę w chwili, gdy o szlachectwie świadczył jedynie tytuł, a nie posiadane dobra. Widzimy podtrzymywane jeszcze podziały społeczne, które stopniowo się zacierały, aż pochodzenie przestało mieć aż tak istotne znaczenie, a na pierwszy plan wysunęło się wykształcenie, ogłada i... pieniądze. 

 

Warto wspomnieć, że niniejsze wydanie (swoją drogą piękne - z klimatyczną okładką, twardą oprawą i obwolutą) zawiera nie tylko tytułowe A lasy wiecznie śpiewają, będące pierwszym tomem sagi, lecz również tom drugi – Dziedzictwo na BjörndalMamy więc tu całą historię ujętą w jedną książkę, dzięki czemu obejdzie się bez kaca czytelniczego i wypatrywania kolejnej części. 

 

Mówiąc krótko, jestem oczarowana. Powtarzałam to już kilka razy, ale zrobię to ponownie – największy problem mam zawsze z przedstawieniem wrażeń po przeczytaniu książek, które wywierają na mnie naprawdę duże wrażenie. Tak jest i tym razem. Wiem, że nie oddałam ducha tej pozycji, że z powyższego tekstu wcale nie wynika, że jest tak wyśmienita. Dlatego musicie uwierzyć mi na słowo - naprawdę warto po nią sięgnąć, nie rozczarujecie się! 


Za egzemplarz książki gorąco dziękuję 

Wydawnictwu Zysk i S-ka.


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze