"Złe dni" Antoni Gołubiew

Narodziny polskiej państwowości i czas panowania Bolesława Chrobrego to jeden z bardziej fascynujących okresów naszej historii i doskonały materiał na intrygującą powieść. To właśnie na epoce syna Mieszka opiera się monumentalna seria autorstwa Antoniego Gołubiewa, licząca wprawdzie już kilkadziesiąt lat, ale nadal wywierająca niemałe wrażenie nawet na współczesnym czytelniku.


"Złe dni" to trzeci tom serii, rozpoczynający się ok. 1003 r. i poświęcony przede wszystkim interwencji Bolesława w Czechach, w tym uwięzieniu i oślepieniu Bolesława Rudego, który okazał się wiarołomcą i objęcie przez polskiego władcę rządów nad Pragą. Możemy prześledzić zarówno działania Chrobrego, który daje się poznać jako nie tylko świetny taktyk, jak i wódz, ale też doświadczony polityk, a także losy jego podwładnych - zarówno tych będących postaciami historycznymi, jak i zupełnie fikcyjnymi, stworzonymi przez Autora na potrzeby powieści. Do tych ostatnich zaliczają się nie tylko wojewodowie i wojowie, lecz również zwykli kmiecie, co daje przekrój przez wszystkie warstwy ówczesnego społeczeństwa.

Mimo że tytuł serii sugeruje, że to Bolesław jest jej głównym bohaterem, pojawia się on w bieżącym tomie raczej sporadycznie (podobnie zresztą, jak i w poprzedniej części "Szło nowe"). Zamiast tego możemy poznać dalsze losy postaci, które poznaliśmy już wcześniej, w tym druhów władcy, takich jak Stojgniew Wojborowic, czy też pozornie pomniejszych bohaterów, jak woj Giez ze Śliźniów bądź pogardzany przez własną małżonkę Zefrid. Dobrze było wrócić do opowieści o nich, przy trzecim z rzędu tomie, to niczym spotkanie z dawno niewidzianymi przyjaciółmi.

Atutem całej serii, który jednak wzbudza największe kontrowersje wśród czytelników, jest język, jakim została napisana. Powieści są napisane archaizowaną polszczyzną, która w pierwszej chwili może wywołać nieco problemów, ale która jednocześnie pozwala lepiej wczuć się w czytaną historię. Gwarantuję, że już po kilku-kilkunastu stronach można z łatwością wdrożyć się w ten styl, a co więcej jeszcze przez pewien czas po zakończonej lekturze można złapać się na tym, że słowa takie jak "otrok", "macierz" czy "mołwię" wydają się zupełnie zwyczajne i naturalne.

"Złe dni" stanowią doskonałą kontynuację równie dobrych poprzednich tomów. Powieść stanowi rewelacyjne połączenie dużej dawki historycznych faktów z przygodą i wartką akcją. Jeśli jesteście fanami historii, z pewnością nie będziecie rozczarowani.

Recenzja napisana dla portalu Duże Ka.



Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze