"Dolina" Bernard Minier

Nieduża społeczność, spowita w kłębach mgły i odcięta od świata zewnętrznego z powodu zniszczenia jedynej drogi dojazdowej, to niemal idealna sceneria do klimatycznego kryminału. To także miejsce akcji najnowszej powieści Bernarda Miniera, która swoją premierę miała zaledwie kilka dni temu.


Dolina to szósty z kolei tom serii o Martinie Servazie, ale przyznaję, że sięgnęłam po nią nie znając wcześniejszych. Nie stanowiło to większego problemu - na odbiór głównej intrygi nie wpłynęło wcale, chociaż muszę przyznać, że pojawiły się spoilery do poprzednich książek, więc ich lektura nie będzie już tak zaskakująca, jak mogłaby być. Mój błąd, muszę z tym żyć.

Przechodząc jednak do samej Doliny. Powieść rozpoczyna się, gdy Servaz oczekuje na przesłuchanie dyscyplinarne, a jego policyjna kariera wisi na włosku. Właśnie wtedy, w najmniej spodziewanym czasie, mężczyzna odbiera w środku nocy telefon od swojej byłej żony. Smaczku dodaje fakt, że kobieta zaginęła osiem lat wcześniej, a teraz wzywa Martina na pomoc, jednocześnie prosząc go, by nie informował o tym oficjalnych służb. Spiesząc na pomoc Marianne, Servaz dociera do niewielkiego miasteczka leżącego w dolinie wśród pirenejskich szczytów. Zostaje nieoficjalnie włączony do zespołu śledczych, którzy badają sprawę makabrycznych morderstw. Czy mają one związek z jego zaginioną żoną?

Minier serwuje wszystko to, czego najczęściej szukamy w thrillerach i powieściach kryminalnych. Zagadka jest skomplikowana, wręcz pokręcona, a ostateczne wskazanie, kto stoi za morderstwami może być prawdziwym zaskoczeniem. Zdradzę tylko, że Minier nie poszedł drogą na skróty ani nie wybrał prostego rozwiązania, a wręcz przeciwnie. I wyszło mu to naprawdę dobrze. Po drugie, otrzymujemy fantastyczną dla tego typu zagadek, scenerię, o czym wspomniałam już na początku. Właśnie takie miejsca, odcięta od świata, gdzie do głosu dochodzą skrywane lęki, uprzedzenia i ambicje, to prawdziwy kąsek zarówno dla czytelników, jak i autorów. Wreszcie, po trzecie, bohaterowie są wiarygodni i dobrze nakreśleni. Niektórzy irytują, postępowanie innych może wydać się nie do końca zrozumiałe, ale tacy są ludzie - czasem irracjonalni, czasem skrywający przed światem naprawdę paskudne oblicze.

Nie jestem w stanie porównać Doliny do pozostałych powieści Miniera, ale po lekturze Doliny wiem, że to dopiero początek mojej przygody z jego twórczością. Książkę czyta się bardzo dobrze, zapewne lepiej sprawdzi się jako część serii, ale broni się także bardzo dobrze jako niezależna pozycja.

Mówiąc krótko, fani gatunku nie będą rozczarowani.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze