"Córka lasu" Juliet Marillier

Pamiętacie baśń o sześciu braciach zaklętych w łabędzie przez złą czarownicę? Wariację na temat tej historii i to w czarującej celtyckiej otoczce znajdziecie w Córce lasu Juliet Marillier. Jeśli lubicie takie klimaty, spodoba Wam się - mnie wciągnęła tak, że zarwałam dla niej noc.


Sorcha jest najmłodszą córką Lorda Columa, którego ziemie są ukryte przed zakusami brytyjskich i wikińskich wojów przez rozległe lasy. Dziewczynka dorasta blisko natury, rozwijając zdolności uzdrowicielskie i podobnie jak jej sześciu starszych braci, wykazując niezwykłe talenty. Ich życie toczy się spokojnie i względnie radośnie aż do czasu, gdy ich wiecznie nieobecny ojciec postanawia powtórnie się ożenić. Jego wybranką jest piękna, tajemnicza Lady Oonagh, która już od pierwszej chwili wyraźnie daje do zrozumienia, że zamierza sprawować niepodzielną władzę i usunąć każdego, kto w najmniejszym stopniu będzie mógł jej zagrozić.  

Pewnego dnia Lady Oonagh przestaje się już kryć z prawdziwymi zamiarami i rozpoczyna polowania. Za sprawą jej czarów sześciu synów lorda zmienia się w łabędzi, przed macochą udaje się uciec tylko Sorsze. Nie jest ona zupełnie bezbronna - dzięki pomocy Pani Lasu, stojącej na czele mitycznego Czarownego Ludu, dziewczyna dowiaduje się, że klątwę można zdjąć. Tylko droga do tego będzie wyczerpująca, a czekające ją po drodze przeszkody niemalże ponad ludzkie siły.  

Córka lasu przenosi czytelnika do wczesnośredniowiecznej Irlandii, miotanej nie tylko wewnętrznymi walkami, ale też nieustannie narażonej na najazdy ze strony Brytów i Wikingów. Jednocześnie to kraina przesycona celtyckim folklorem i ulotną magią. Jeśli dodać do tego główny wątek oparty na wspomnianej na początku baśni, powstaje mieszanka, która urzeka i czaruje wcale nie gorzej niż przedstawiciele Czarownego Ludu. Na szczęście, w przeciwieństwie do wspomnianych, nie miesza tak mocno w ludzkim umyśle.  

Poza całym tłem i pomysłem na fabułę, mocną stroną powieści są jej bohaterowie. Poza główną antagonistką, nie są czarno-biali i prezentują dużą różnorodność charakterologiczną. Główny nacisk został naturalnie położony na Sorchę, którą poznajemy jako małą dziewczynkę i która dorasta na naszych oczach. Autorka okrutnie ją doświadcza, a jednak nie pozwala jej się załamać, mimo pojawiających się regularnie chwil zwątpienia. Każdy z braci Sorchy także wyróżnia się czymś innym, dzięki czemu nie stanowią dla niej tylko tła, a stają się pełnoprawnymi, pełnokrwistymi bohaterami. Ważną rolę odgrywa również człowiek, którego z pozoru można by traktować jako ich największego wroga, a który okazuje się kimś zupełnie innym. Kim, tego nie zdradzę, aby nie psuć przyjemności z czytania. 

Córka lasu to pierwszy tom cyklu Siedmiorzeczeo czym dowiedziałam się już po skończonej lekturze. I bardzo dobrze, bo zdążyłam pomarudzić pod nosem, że zakończenie nie jest tak jednoznaczne, a niektóre z wątków nie zostały wyczerpane. Teraz już wiem, dlaczego. Jestem bardzo ciekawa, jak dalej potoczy się ta historia oraz czy autorka wzięła na tapet również inne baśnie. Mam nadzieję, że przekonam się o tym już wkrótce. 


Mówiąc krótko, powieść Juliet Marillier to wciągająca historia o różnych odcieniach miłości, zarówno tej między rodzeństwem, jak i tej typowo romantycznej. To opowieść o poświęceniu i walce z własnymi słabościami w imię wyższego dobra. A wszystko to w otoczce celtyckiej magii i baśniowym klimacie. Gorąco polecam! 


Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze