"Dzika bestia" Jorge Franco

Dzika bestia to dopiero druga wydana w Polsce powieść wielokrotnie nagradzanego kolumbijskiego pisarza, Jorge Franco, którego Gabriela Garcii Marqueza okrzyknął swoim następcą. Sprawdźmy więc, co ma do zaoferowania.

Miastem Medellín wstrząsa porwanie bogatego sędziwego biznesmena, Diega Echevarria Misasa, znanego ze swej fascynacji niemiecką operą, sztuką i kulturą. Mimo upływającego czasu i postawienia w stan gotowości wszelkich dostępnych służb, policja i wojsko niewiele są w stanie zrobić. Porywacze, na których czele stoi miejscowy kryminalista Riascos zwany Małpą, kryją się przed obławą w niewielkiej leśnej chacie, z coraz mniejszą cierpliwością oczekując informacji o spodziewanym obfitym okupie.

Jednocześnie śledzimy wątek z przeszłości opowiadający o ukochanej córce don Diega, ślicznej Izoldzie, mieszkającej w wybudowanym przez ojca zamku, wzbudzającym niemałą sensację w całej okolicy. Pozbawiona towarzystwa rówieśników dziewczynka wykorzystuje każdą chwilę, by uciec w leśną gęstwinę, skąd powraca po długich godzinach, brudna, zmęczona, ale szczęśliwa i zaskakująca otoczenie niezwykłymi, zdawać by się mogło, wręcz nieprawdopodobnymi do wykonania, fryzurami.

Przeplatając historię porwania don Diega i jego dziwną relację z porywaczem z licznymi retrospekcjami odnoszącymi się do okoliczności poznania biznesmena z jego żoną oraz wspomnieniami o Izoldzie, Jorge Franco snuje nietypową, ale mocno oddziałującą na uczucia czytelnika opowieść o tytułowej dzikiej bestii, czyli miłości tak silnej i obłąkańczej, że przekraczającej granicę obsesji. Zdawać by się mogło, że Izolda była tak niezwykłym dzieckiem, a potem młodą dziewczyną, że niemal w każdym, kogo spotykała, wzbudzała tak właśnie mocne i nie dające się z niczym porównać emocje.

Jednocześnie, mimo powszechnego otaczającego ją uwielbienia, dziewczyna wzbudza w czytelniku nie tylko zainteresowanie, ale przede wszystkim współczucie. Obserwujemy dorastającą, niepokorną osóbkę, tak samotną i odizolowaną, że zostaje zmuszona do ucieczki do własnego, wyimaginowanego świata (choć czy na pewno istniał on tylko w jej głowie?). Widzimy ją także, jak wciśnięta w bardzo sztywne ramy oczekiwań ze strony rodziców, dotyczących tego, jak ma się ubierać, zachowywać i czym zajmować w wolnym czasie, stara się zdobyć nieco wolności, jak marzy o tym, co dostępne jest każdemu przeciętnemu nastolatkowi, ale nie jej, zamkniętej za murami zamku i wtłoczonej w pastelowe sukienki za kolano niczym mała porcelanowa laleczka.

Nieco krzywdząca dla powieści jest szumna zapowiedź realizmu magicznego na miarę Marqueza, którego rekomendację można również znaleźć na okładce książki. Owszem, mamy tu do czynienia z pewną ułudą baśniowości, raczej mrocznej i nasuwającej skojarzenia z nakręconym przed dziesięciu laty Labiryntem fauna, ostatecznie nie odgrywa ona jednak na tyle znaczącej roli, jak można by się tego spodziewać. Jest to zaledwie jeden z elementów, którymi autor doprawił swą powieść, nie stawiając jednak na niej silnego akcentu. Z tego względu czytelnicy poszukujący tego właśnie aspektu, mogą się poczuć srodze rozczarowani, a od rozminięcia się z oczekiwaniami do określenia książki mianem słabej jest już niewielki krok. A szkoda, Dzika bestia warta jest bowiem uwagi i lektury, chociaż jej treść różni się od tego, czego można spodziewać się czytając opis i zapowiedzi wydawcy.

Ciekawostką są okoliczności powstania powieści, która – jak się okazuje – do pewnego stopnia bazuje na wspomnieniach pisarza, pochodzącego właśnie z Medellín, w którym w 1971 roku został uprowadzony szanowany, siedemdziesięciosześcioletni biznesmen. Autor zachował bez zmian nie tylko imiona bohaterów tej historii, w tym rodziny porwanego i jego porywacza, ale również wiele innych, niestety dramatycznych okoliczności.


Reasumując, najnowsza powieść Jorge Franco pozbawiona jest wprawdzie żywiołowej akcji, ma jednak w sobie pewien urok i czar, które wraz z kolejnymi rozdziałami coraz bardziej wciągają czytelnika. Warto zwrócić na nią uwagę i dać jej szansę.

Recenzja napisana dla portalu DużeKa.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze