"Klawisze" Drauzio Varella

Przez bardzo długi czas czytałam przede wszystkim beletrystykę, ostatnio jednak coraz częściej sięgam także po literaturę faktu. A wszystko to za sprawą Wydawnictwa Czarne i rewelacyjnych książek, jakie wydaje w serii „Reportaż”. Niedawno dzieliłam się z Wami wrażeniami z lektury Czarnobylskiej modlitwy, Plutopii i Czerwonego rynku. Dzisiaj przyszła kolej na jedną z nowości w serii, tj. reportaż Klawisze autorstwa Drauzio Varelli, przedstawiającego szokujące dla europejskiego czytelnika realia brazylijskiego systemu więziennictwa.

Varella, z zawodu lekarz, przez ponad dwadzieścia lat pracował jako ochotnik w kilku więzieniach, w tym cieszącym się złą sławą Carandiru. Jest również autorem reportażu Ostatni krąg. Najniebezpieczniejsze więzienie Brazylii, na podstawie którego powstał film w reżyserii Hectora Babenco. Klawiszy można traktować jako uzupełnienie poprzedniej książki, bądź też wprowadzenie do niej, nie ukrywam, że bieżąca lektura skutecznie zachęciła mnie do tego, by poprzednią publikację Varelli odnaleźć jak najszybciej.

Klawisze to życie wewnątrz więziennych murów pokazane z perspektywy strażników, którzy – jak sami przyznają i co nietrudno zauważyć – różnią się od skazanych głównie tym, że mogą po skończonej pracy opuścić placówkę i pojechać do domu. Poza tym, obie grupy mają wiele wspólnego, często okazuje się, że więźniowie i pilnujących ich klawisze wychowywali się w tej samej dzielnicy i mają wspólnych znajomych, nierzadko katastrofalnie słabo opłacani funkcjonariusze przechodzą na „tę drugą stronę” dorabiając dzięki łapówkom lub przemytowi zakazanych przedmiotów i towarów. Wreszcie, wszyscy przebywający w więzieniu liczą się z tym, że w każdej chwili może czyhać na nich śmierć z rąk zdesperowanego lub wynajętego skazańca, bądź w przypadku interwencji policji, gdyby doszło do buntu.

Varella przybliża czytelnikowi sylwetki kilku strażników z Carandiru, z którymi na przestrzeni lat połączyła go serdeczna przyjaźń, trwająca nawet po zamknięciu i zburzeniu ośrodka w 2002 roku. Pokazuje, jak różne motywy kierowały nimi, gdy podejmowali tę pracę i w jaki sposób wpłynął na nich codzienny kontakt z przestępczym światem i panującą w nim brutalnością. Nie można bowiem udawać, że takiego wpływu można uniknąć. Świadomość bestialstwa i bezsensownego okrucieństwa, do jakiego może posunąć się człowiek, przyglądanie się aktom zemsty i wyrokom śmierci za niespłacenie długu w wysokości kilku paczek papierosów, bezsilność wobec ofiar pobić i gwałtów dokonanych przez współwięźniów – to po prostu musi odcisnąć ślad w psychice. Nie wszyscy sobie z tym radzą, nie wszyscy mogą też znaleźć spokój i ukojenie w domu. To nie ten rodzaj pracy, którą można zostawić za sobą kończąc swoją zmianę i zamykając drzwi.

Szokują nie tylko relacje między więźniami oraz ich wzajemne zależności ze strażnikami, ale również (a może przede wszystkim) warunki panujące w więzieniach. Varella opisuje przede wszystkim Carandiru, zamknięte już od czternastu lat, pozostaje więc mieć nadzieję, że obecnie sytuacja przedstawia się lepiej. Niemniej i tak wstrząsające są opisy cel przepełnionych do tego stopnia, że przebywający w nich mężczyźni musieli spać na zmiany przez osiem godzin, pozostałych szesnaście stojąc, by zrobić miejsce dla towarzyszy. Równie mocno przeraża częstotliwość zgonów więźniów na skutek chorób czy odniesionych ran oraz brak reakcji ze strony organów państwach zupełnie jak gdyby uznano, że skoro przestępcy zostali już odseparowani od społeczeństwa, można przestać się nimi przejmować. Oczywiście dotyczy to tylko kryminalistów pochodzących z biednych rodzin, bo głównie tacy trafiali do placówek opisywanych przez Varellę.


Lektura Klawiszy to naprawdę mocna rzecz. Porusza i wstrząsa, otwierając oczy czytelnika na to, co działo się w Brazylii i prawdopodobnie nadal się dzieje w wielu miejscach na świecie. Gorąco polecam!

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje Księgarni Tania Książka.


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze