Czy może być lepsze tło dla porządnej powieści grozy niż
małe, senne miasteczko, w którym pod płaszczykiem spokoju kryje się zło i mroczne
sekrety mieszkańców? Raczej nie, przynajmniej sama uwielbiam ten motyw w
horrorach. Dzisiaj przygotowałam dla Was zestawienie powieści, które
przyprawiły mnie o ciarki i zapewniły kilka bezsennych wieczorów. I wszystkie
je mogę Wam serdecznie polecić.
Miasteczko Nonstead,
Marcin Mortka

- Byłem tu parę
lat temu – odezwał się Nathan, kiedy już opadli w fotele mustanga – Nonstead
wydało mi się cichym, spokojnym miasteczkiem, w sam raz dla kogoś, kto chce
zaznać ciszy i spokoju.
- Naprawdę? –
skrzywił się Skinner […] – Toś się, kurwa, pomylił. Bo jest dokładnie
odwrotnie.
Okazuje się, że
wszyscy skrywają tu jakieś tajemnice, niemal każdy przyjmuje maskę lub pozę,
pod którą kryje się mroczny sekret. Coś Złego zagnieździło się w miasteczku,
prowadząc jego mieszkańców ku autodestrukcji. Co więcej, wydaje się, że nikt
nie chce przyjąć do wiadomości, że coraz częstsze wypadki, zgony czy przypadki
obłędu, nie są jedynie dziełem przypadku.
Kraina Chichów,
Jonathan Carroll

Pan na Wisiołach,
Piotr Kulpa
Już prolog
utwierdza nas w przekonaniu, że „Mroczne siedlisko” w pełni zasługuje na swój
tytuł i że możemy spodziewać się po nim niepokojącej, naprawdę mrocznej
opowieści. Oto główny bohater zjawia się w barze ze… sznurem na szyi. Nie może
nic powiedzieć, nikogo nie rozpoznaje, po głowie kołaczą mu różne myśli,
wiadomo, że przytrafiło mu się coś złego i to przez duże Z. Co więcej,
prowadząca bar kobieta wygląda, jakby spodziewała się ujrzeć go właśnie w takim
stanie. Co mu się przytrafiło? Gdzie jest jego rodzina? Dlaczego nikogo dookoła
nie dziwi jego stan? Witamy w Wisiołach…

Autor wykorzystał
jeden z popularnych motywów stosowanych w powieściach grozy. Mamy tu zamkniętą,
otoczoną przez lasy wieś, w której rytm życia nie zmienił się od wielu lat i
będąc w której aż trudno uwierzyć, że od ponad dekady jesteśmy już w XXI wieku.
Co więcej, jej mieszkańcy są dziwni. I to delikatnie powiedziane. Odprawiają w
lesie makabryczne obrzędy, wycieli wszystkie drzewa w obrębie wsi, a leczą się
u miejscowego znachora. Niemal wszyscy zbliżają się do setki, bądź też dawno ją
przekroczyli. Jedynym młodym człowiekiem jest niejaki Gajgaro, Cygan, przed
którym nawet najwięksi i najstarsi czują respekt i strach. Dlaczego? Co takiego
kryje w sobie smagły młodzieniec, nie rozstający się ze swoimi skrzypcami?
Biała wiedźma, Adam
Zalewski

Co się zdarzyło w
Lake Falls, Artur K. Dormann

Dziwi mnie i to
bardzo, dlaczego tak dobra książka przeszła właściwie bez większego echa. Powieść
miała swoją premierę w listopadzie 2012 roku, ale prawie nie zaistniała w
mediach (a przynajmniej ja tej obecności nie odnotowałam). Tym bardziej cieszę
się, że udało mi się na nią trafić, bo jej lektura dostarczyła mi naprawdę
świetnej rozrywki.
Miasteczko Salem,
Stephen King

Pierwsze rozdziały
przybliżają nam sylwetki mieszkańców miasteczka – rodzinę z dwoma małymi
synkami, starego nauczyciela, księdza, kierowcę autobusu szkolnego, młode
małżeństwo mieszkające w starej przyczepie i wielu innych. Szybko okazuje się,
że niemal każdy kryje przed światem swoje brudne myśli i uczynki – alkoholizm,
przemoc domową, zdrady. Zło nie przybyło więc do Salem wraz z nowymi
mieszkańcami, ono tkwiło już tam od dawna, choć chowało się pod płaszczykiem
codzienności.
Sklepik z marzeniami, Stephen King

Każdy odwiedzający
nowo otwarty sklep znajduje w nim coś, o czym od dawna marzył. Pewien chłopiec
odkrywa cenną kartę do swojej kolekcji, jego matka – okulary należące niegdyś
do uwielbianego przez nią Elvisa Presleya, zahukana, zdziwaczała krawcowa –
piękny kryształ, nikt nie wychodzi od pana Gaunta rozczarowany. Zwłaszcza, że
ceny są u niego symboliczne – kilka dolarów, czasem nawet centów oraz…
obietnica spłatania psikusa innemu mieszkańcowi miasteczka.
Dość szybko okazuje
się, że w sennym Castle Rock aż kipi od skrywanych emocji, żalu i uprzedzeń.
Pod płaszczykiem obłudy kryją się najniższe instynkty, które uwalniają się wraz
z kolejnymi intrygami Gaunta. King mistrzowsko odmalował całą plejadę ludzkich charakterów,
od znudzonych życiem kur domowych, poprzez zapijaczone szumowiny, aż po
skorumpowanego polityka i policjanta, który nie pogodził się ze śmiercią swoich
bliskich. Każda postać wyróżnia się czymś na tle innych i posiada własny,
oryginalny rys. Autor nie po raz pierwszy pokazał, że jest doskonałym i
wnikliwym obserwatorem codziennego życia.
Worek
kości, Stephen King
Życie Mike’a Noonana
kończy się w dniu, w którym niespodziewanie umiera jego żona Jo. Nie dosłownie,
rzecz jasna, przez kolejne cztery lata, mężczyzna wiedzie marną egzystencję, z
sukcesem przekonując wszystkich dookoła, że wszystko jest w porządku, choć z
każdym kolejnym dniem jest tylko gorzej. Wszystko zmienia się, gdy Mike
postanawia zaszyć się w starym domu, zwanym Śmiechem Sary, położonym nad
malowniczym jeziorem Dark Score, w którym przed laty spędzał z Jo każde
wakacje. Nie znajduje w nim jednak ukojenia, a raczej wręcz przeciwnie,
wspomnienia żony stają się coraz wyraźniejsze, mężczyzna jest też przekonany,
że nie jest w domu sam.
Co jeszcze możecie mi polecić w podobnych klimatach?
Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
Komentarze
Prześlij komentarz