"Najkrótsza noc" Mirosława Kareta

Gdy wakacyjna wyprawa zmienia się w szkołę życia... 

 

Malownicze odludne zakątki Kaszubów przyciągają swą magią i możliwością przeżycia niezapomnianej przygody. Na kajakowy spływ dzikimi pomorskimi rzekami decyduje się kilka rodzin i zorganizowanych grup, które przez kilka dni będą dzielić wspólnie radości, ale i trudy wędrówki. Jak się szybko okazuje, niemal każdy skrywa jakąś tajemnicę, a ekstremalne warunki zmuszą większość z nich do przeanalizowania swojego dotychczasowego życia. Niemal nikt nie wróci z tej wyprawy taki sam...




 

Na spływ Bukowiną i Łupawą przybywają dwie młode dziewczyny, które wyraźnie przed czymś uciekają. A może przed kimś? Przyjeżdża także kilka zaprzyjaźnionych rodzin, grupa studentów z oazy w towarzystwie kapłana oraz świeżo zakochana para z dwojgiem znajomych. Wkrótce dołącza do nich także zorganizowana grupa seniorów. Niby każdy płynie oddzielnie, a jednak ograniczona liczba postojów i miejsc noclegowych na trasie spływu sprawia, że z każdym dniem stanowią coraz bardziej spójną grupę. Problem w tym, że już od pierwszych chwil zdaje się, że ktoś podąża ich śladem. Ktoś, kto nie chce być zauważony, a jednak daje wyraźne znaki, że nie ma dobrych zamiarów. 

 

Opis na okładce, jak i tytuł powieści, nawiązujący do Nocy Kupały, sugerują silne nawiązania do słowiańskiej mitologii, którą uwielbiam, choć nie do końca spodziewałam się takiego jej wykorzystania, jaki zaproponowała autorka. Mirosława Kareta tchnęła życie w kaszubskich bogów i bóstwa, nadając im ludzką postać i prowadząc ich między ludzi. Dla lokalnych mieszkańców ich obecność jest czymś normalnym, a turyści dopiero po czasie zdają sobie sprawę z ich nie do końca ludzkiej natury. Główną rolę odgrywa tu demoniczny Smãtk, judzący i wyciągający z ludzi to, co najgorsze i podlejsze.  

 

Owa magiczna otoczka pozostaje jednak tylko tłem dla pokazania bohaterów, ich zmagań i walki z własnymi ograniczeniami i problemami. Autorka okazała się doskonałą obserwatorką, świetnie obrazując zarówno całą plejadę całkiem różnych postaci, jak i oddając ich zmieniający się nastrój i nastawienie w trakcie trwania spływu. Nie ma tu jednego głównego bohatera, obserwujemy naprzemiennie wszystkich po kolei, śledząc zarówno ich własne myśli i rozważania, jak i spostrzeżenia na temat innych uczestników wyprawy. Pozwala to na większość opisanych tu osób spojrzeć z szerszej perspektywy - możemy na przykład zestawić ich faktyczne motywacje z tym, jak są odbierani przez osoby postronne. Czasem daje to obraz spójny, a czasem wręcz przeciwnie.  

 

Mamy tu również element thrillera, ale bardzo delikatny i właściwie poboczny. Dodaje on smaczku, ale stanowi właściwie kolejny – obok kaszubskich wierzeń - fragment tła, który buduje atmosferę, ale dla samej fabuły nie jest aż tak istotny.  

 

Książkę czytało mi się wyśmienicie, ale zakończenie wprawiło mnie w konsternację. Nie spodziewałam się kierunku, w jakim autorka poprowadzi akcję i muszę przyznać, że - o ile wydaje mi się, że właściwie odczytuję jej intencje – nie do końca mi ów kierunek odpowiada. Nie chcę jednak spoilerować - jeśli jesteście już po lekturze i chcielibyście podyskutować na ten temat, to chętnie przedyskutuję to z Wami w komentarzach :) 

 

Niemniej, całość wypada naprawdę nieźle; jestem pozytywnie zaskoczona. Najkrótsza noc to bardzo dobra powieść obyczajowa z dużą dawką elementów słowiańsko-magicznych i szczyptą thrillera. Jeśli lubicie takie połączenie, to lektura w sam raz dla Was! 



Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwou WAM / Mando.



Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze