"Księga Etty| Meg Elison

Zaledwie kilka miesięcy temu miałam okazję przeczytać Księgę Bezimiennej Akuszerki, przygnębiającą, gorzką wizję świata na krawędzi zagłady, w którym ludzkość zostaje niemal unicestwiona przez tajemniczy wirus. Teraz wróciłam do stworzonego przez Meg Elison uniwersum, za mną Księga Etty. 

 


Od wydarzeń opisanych w poprzednim tomie minęło już wiele lat. Ludzie, którzy przeżyli, wypracowali nowe zasady życia, próbując poradzić sobie i przetrwać w świecie niemalże pozbawionym kobiet. Bo to właśnie one padły głównie ofiarą plagi i to ich życie nadal jest zagrożone - zarówno ze względu na ryzyko śmierci podczas porodu, jak i z ręki grasujących band, polujących na kobiety niczym na zwierzęta. 

 

W tym świecie przyszło żyć tytułowej Etcie, która z młodzieńczą energią, przekornością i buntem nie ma zamiaru wypełniać przypisanej jej roli matki lub akuszerki. Woli działać, a za wzór stawia sobie Bezimienną Akuszerkę. Idąc częściowo w jej ślady zostaje szabrowniczką, z jednej strony szukając dla swej osady cennych przedmiotów pochodzących ze świata sprzed epidemii, a z drugiej ratując z opresji kobiety i dziewczynki, które znajdzie na swojej drodze. Podobnie jak jej bohaterka, Etta dla zachowania bezpieczeństwa, wychodząc z osady zmienia się w Eddy’ego. Goli głowę, ukrywa piersi pod bandażem, zmienia sposób chodzenia i mówienia. Tylko, że z biegiem czasu uświadamia sobie coraz wyraźniej, że Eddy to nie zwykły kamuflaż, a jej prawdziwe “ja”. 

 

Towarzysząc Etcie/Eddy’emu czytelnicy mają możliwość poznać różnorodne społeczności, z których każda przyjęła inny sposób na poradzenie sobie z deficytem kobiet. W niektórych są one wyniesione na piedestał. To one rządzą, to one decydują. Zakładają własne roje, na podobieństwo królowych pszczół, bądź też nie wiążą się z żadnymi mężczyznami, tylko okazjonalnie wybierają sobie kogoś, by spędzić z nim noc. W innych miejscach wręcz przeciwnie, kobiety są sprowadzone do roli obiektów seksualnych i reproduktorek, odmawia się im wolności, godności, praktycznie wszystkiego, co czyni nas człowiekiem. W świecie takiej nierówności między płciami, następuje to, co prawdopodobnie nieuniknione – pojawia się coraz więcej mężczyzn i chłopców, którzy przejmują role tradycyjnie przypisane kobietom.  

 

Autorka stawia silny nacisk na kwestie tożsamości płciowej. Dotyczy to głównie Etty/Eddy’ego, ale również kilkorga innych postaci, które stają na jej drodze. Możemy prześledzić rozważania i rozterki bohaterów, którzy z jednej strony mają problemy z własnym “ja” i miotają się między tym, kim się czują a tym, jak postrzegają ich osoby postronne, a z drugiej strony obserwujemy, jak jeszcze bardziej sztywne w kwestii tolerancji i wolności samostanowienia o sobie stają się społeczności świata po zagładzie.  

 

O ile byłam pod wrażeniem Księgi Bezimiennej Akuszerki, o tyle uważam, że Księga Etty wypada na jej tle nieco słabiej. Zabrakło mi większego zagłębienia się w struktury społeczne, o których Elison wspomina, ale często traktuje dosyć zdawkowo. Tutaj naprawdę krył się potencjał. Jednocześnie zbyt wiele miejsca zostało poświęconego właśnie na wewnętrzne miotanie się bohaterów. Gdyby nieco zmienić te proporcje, wyszłoby naprawdę o wiele lepiej. 

 

Niemniej, nie oznacza to, że książka jest słaba. Warto sięgnąć, zwłaszcza jeśli czujecie się dobrze w takich klimatach. Koniecznie jednak zapoznajcie się najpierw z poprzednim tomem. 


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze