"Królestwo Kości" James Rollins

Malownicza, dzika dżungla położona w sercu Afryki. Tajemnicza choroba wywołana przez nieznanego wirusa. Nietypowe zachowanie dzikich zwierząt, w szale atakujących ludzi. Owiane złą sławą miejsce, do którego od lat nikomu nie udało się dotrzeć, nazywane przez miejscowe plemiona Królestwem Kości. To wszystko znajdziecie w najnowszej powieści Jamesa Rollinsa, kolejnej odsłonie cyklu Sigma Force.

Kilka lat temu zaczytywałam się w powieściach autora, teraz do niego wróciłam i była to przyjemna odskocznia od thrillerów i fantastyki, które na co dzień królują w mojej podręcznej biblioteczce. Cykl poświęcony organizacji Sigma Force, która ma za zadanie wygaszać różnego rodzaju kryzysowe sytuacje na całym świecie, liczy kilkanaście tomów (niniejszy to bodajże szesnasty), ale można bez problemu sięgać po nie w dowolnej kolejności, bądź też traktować jako niezależne powieści – wątki poświęcone prywatnemu życiu bohaterów są nieliczne, a autor i tak skupia się na głównej intrydze, która zawsze podszyta jest tajemnicą, ukrytym spiskiem bądź nie do końca dającymi się logicznie wyjaśnić zjawiskami.

Tym razem akcja rozpoczyna się w obozie ONZ zbudowanym na terenie kongijskiej dżungli, gdzie najpierw pojawiają się przypadki dziwnej choroby, a następnie ludzie zostają zaatakowani przez dzikie zwierzęta. Jakby tego było mało, na miejscu pojawiają się uzbrojona grupa, która uprowadza lekarzy oraz matkę z dzieckiem, które jako jedyne zdawało się pokonywać objawy choroby. Gdy do obozu docierają członkowie Sigmy Force, przekonują się, że zarówno początek epidemii, jak i możliwe na nią lekarstwo, jest związane z legendarnym Królestwem Kości, skrytym gdzieś w sercu dżungli. Rozpoczyna się wyścig z czasem, by do niego dotrzeć, a przy okazji udaremnić zbrodnicze plany miejscowego bossa.

Jeśli macie za sobą lekturę kilku powieści Rollinsa, niekoniecznie nawet wchodzących w skład Sigma Force, pewnie zdążyliście dostrzec pewien powtarzający się schemat, według którego zostały napisane. Królestwo Kości skojarzyło mi się na przykład z Amazonią. Czy to źle? Pewnie nie najlepiej, ale jednocześnie – przy dawkowaniu sobie poszczególnych części i raczeniu się nimi co kilka miesięcy, a nie jednym ciągiem – takie rozwiązanie za bardzo nie przeszkadza. Powieści autora nie należą do przesadnie ambitnych, ale czyta się je bardzo dobrze – łączą w sobie tajemnice, przygodę i dynamiczną, sensacyjna akcję, najczęściej też opisywane w nich wydarzenia rozgrywają się w egzotycznych, niedostępnych zakątkach Ziemi.

Tym razem mamy dodatkowy smaczek w postaci swoistej zemsty Matki Natury, która zdaje się mieć w końcu dosyć zniszczeń dokonanych ludzką ręką i wymierza karę, o tyle dotkliwą, co bezwzględną. I tu pojawia się pytanie, czy faktycznie kiedyś przekroczymy granicę i dostaniemy za nią nauczkę, czy też może do końca wykończymy planetę, na której żyjemy...

Podsumowując, jeśli szukacie lektury lekkiej, wciągającej, z dynamiczną akcją i sekretami ukrytymi w głębi dżungli; jeśli lubicie książki à la Indiana Jones, w których bohaterowie poszukują zaginionych skarbów, z pewnością Królestwo Kości przypadnie Wam do gustu. 


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Albatros.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze