"Coś zabija dzieciaki. Tom czwarty" James Tynion IV, Werther Dell’edera

W taki upał nawet czytanie jakoś niezbyt mi wychodzi, dlatego w ramach odmiany od grubych tomiszczy sięgnęłam po komiks – czwarty tom serii Coś zabija dzieciaki. O poprzednich pisałam tutaj: tom 1, tom 2, tom 3. 

 


Poprzednie części były poświęcone dramatycznej historii, jaka rozegrała się w niewielkim Archer’s Peak, gdzie widoczne jedynie dla dzieci potwory rodem z koszmaru zaszlachtowały część mieszkańców. Sytuację uratowała tajemnicza Erika Slaughter, należąca do Zakonu św. Jerzego, którego główną misją jest właśnie zabijanie potworów i tuszowanie ich wybryków przed opinią publiczną.  



Czwarty tom przenosi nas do przeszłości, jest bowiem w całości poświęcony historii Eriki. Dowiadujemy się, w jakich okolicznościach trafiła ona do Zakonu – a wcale nie odbyło się to zgodnie z przyjętymi zasadami. Mamy również szansę poznać od środka samo stowarzyszenie, którego członkowie mogą stanowić wobec siebie zagrożenie niemalże porównywalne do stawanie w szranki z potworem. 



Jestem bardzo mile zaskoczona - spodziewałam się, że będzie to najsłabszy z dotychczasowych tomów, a okazał się najlepszym. Historia Eriki wciąga i intryguje, zwłaszcza że nie wszystko jeszcze o niej wiemy; zakończenie sugeruje, że kolejny tom również powinien być poświęcony jej życiu w Zakonie i szkoleniu, jakie musiała odbyć, by być w stanie walczyć z krwiożerczymi bestiami rodem z najgorszych koszmarów.  


   

Niezmiennie jestem pod wrażeniem ilustracji, mrocznych, utrzymanych w niepokojącym klimacie, świetnie dopełniających fabułę. 

 

Cała seria zdecydowanie powinna przypaść do gustu fanom horrorów, zwłaszcza jeśli nie mają nic przeciwko znacznej ilości przelewanej na kartach krwi. 


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze