"Czarna ambrozja" Elizabeth Engstrom

Temat wampiryzmu intryguje i stanowi niewyczerpane wręcz źródło inspiracji. Nawiązują do niego jedne z najsłynniejszych powieści grozy, jak Dracula Brama Stokera czy Wywiad z wampirem Anne Rice. Nie można też zapominać, że niezależnie od literackich walorów (bądź ich braku), to od Zmierzchu Stephanie Meyer rozpoczął się wielki szał na paranormalne romanse dla nastolatków. Mogłoby się wydawać, że temat przerobiony na tak wiele sposobów jest już wyczerpany, lecz wcale tak nie jest, dlatego z przyjemnością sięgam po kolejne powieści, których autorzy w nieco inny sposób podchodzą do kwestii wampiryzmu, jego źródła, istoty i historii. 

 



Elizabeth Engstrom napisała Czarną ambrozję w połowie lat 80. XX w. Była to jej debiutancka powieść, co czasami czuć podczas lektury, lecz co nie przeszkadza absolutnie w jej odbiorze. Główną bohaterką autorka uczyniła nastoletnią Angelinę, która po śmierci matki wyrusza w samotną podróż po Stanach. Gdy prawie pada ofiarą brutalnej napaści, dziewczyna odkrywa w sobie moc i siłę, której się nie spodziewała. Stopniowo coraz bardziej się jej poddaje, wyzbywając się ludzkich cech i poddając się drzemiącemu w niej okrucieństwu i żądzy krwi.  

 

Geneza wampiryzmu Angeliny nie jest typowa – nie została przez nikogo ugryziona ani naznaczona, był to jej świadomy wybór, co nie oznacza, że jej moce były wyimaginowane, wręcz przeciwnie. Śledząc losy głównej bohaterki, obserwujemy stopniowe zmiany jakie zachodzą w jej osobowości i ciele, jak coraz mniej zostaje w niej z człowieka, a coraz większą część pochłania istota, która się w niej budzi do życia. Tylko czy to prawdziwe życie? 

 

Powieść została napisana z perspektywy Angeliny, mam więc wgląd w jej myśli i obserwujemy wydarzenia jej oczami. Dla kontrastu każdy rozdział kończy się krótką relacją opowiedzianą przez osobę, którą Angelina spotkała na swojej drodze podczas podróży przez kraj. Początkowo są to przypadkowi ludzie, z czasem relacje te pochodzą głównie od mężczyzny, który w pewnym momencie postanawia podążyć jej tropem, nie wierząc wprawdzie w jej nadnaturalną moc, lecz będąc przekonanym, że ma do czynienia z morderczynią. 

 

Powieść uzupełnia posłowie Grady’ego Hendrixa, którego osobiście uważam za jednego z najciekawszych współczesnych autorów grozy. Jako ciekawostkę warto też wspomnieć, że grafika zdobiąca okładkę książki to oryginalna ilustracja pochodząca z pierwszego wydania z 1988 roku. 

 

Podsumowując, zdecydowanie warto sięgnąć, chociaż nie spodziewajcie się dreszczy grozy. Czarna ambrozja nie jest typowym horrorem, nie przerazi Was, lecz z pewnością zaintryguje i wzbudzi zainteresowanie.  


Za możliwość lektury dziękuję nieocenionemu Wydawnictwu Vesper. 


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze