"O wilkach i ludziach" Barry Lopez

Ależ to była fascynująca lektura! Piękna, wciągająca, mimo że miejscami wywołująca przygnębienie i poczucie niesprawiedliwości. Niewiele jest osób, które tak wspaniale potrafią opowiadać o dzikiej przyrodzie jak Barry Lopez, autor między innymi rewelacyjnych Arktycznych marzeń, jednej z najlepszych książek poświęconych Dalekiej Północy, jakie miałam okazję czytać. 

 


Nie ma chyba równie intrygującego zwierzęcia co wilk. Od wieków wzbudza w człowieku mieszaninę podziwu i lęku. Zachwycamy się jego siłą, inteligencją i niezależnością, naszą wyobraźnię pobudza jego tajemniczość, a przerażenie wywołuje opisywana w ludowych opowieściach i baśniach krwiożerczość.  

 

Barry Lopez stworzył kompendium wiedzy nie tylko o samym wilkach, ale też relacjach tego gatunku z człowiekiem właściwie od początków ludzkości. Poruszył prawdopodobnie każdy możliwy aspekt związany z tym tematem, poczynając od informacji stricte biologicznych i obalając kilku głęboko zakorzenionych mitów, jak choćby przekonania, że wilki wyją do księżyca, czy też zawsze wybierają podczas polowań najsłabsze osobniki, pełniąc rolę naturalnych “regulatorów” i “czyścicieli”.  

 

Znaczna część książki jest poświęcona postaci wilka w różnych kulturach. Ciekawy jest kontrast zachodzący w postrzeganiu wilka przez Europejczyków i rdzennych Amerykanów. Ci pierwsi najczęściej przedstawiali go jako bezwzględną bestię, przez drugich - zwłaszcza tych żyjących w północnych regionach – był od wieków podziwiany jako zręczny myśliwy, na którym można się wzorować. W kreowaniu wilków jako wcielenia zła ogromny wpływ miał Kościół katolicki, widzący w nim sługę Diabła, towarzysza czarownicy i uosobienie wszystkiego, z czym należy walczyć i co należy wytępić. 

 

Chyba najtrudniejszym w odbiorze jest rozdział, w którym autor porusza kwestię polowań na wilki, które doprowadziły praktycznie do eksterminacji tego gatunku w Stanach Zjednoczonych. Zaślepienie łowców i myśliwych, dla których wybicie jak największej liczby tych zwierząt było czynem chwalebnym i zasługującym na podziw przeraża do szpiku kości. Chyba nigdzie nie przeprowadzono na taką skalę takiej walki z żadnym gatunkiem, gdzie normalnym działaniem było nie tylko polowanie na dorosłe osobniki, ale też wyszukiwanie gniazd i zabijanie szczeniąt. Serce się kraje na samą myśl, zwłaszcza że działo się tak wcale nie tak dawno temu. 

 

Ostatnie rozdziały niosą więcej ukojenia i odnoszą się do wizerunku wilków w literaturze na przestrzeni wieków. Są tu wzmianki zarówno o baśniach, jak i bajkach z morałem, zarówno tych starożytnych, jak pisanych przez La Founteine’a. Do refleksji zmusza fakt, że pierwszy kontakt większości dzieci z wilkiem następuje właśnie przez nie, przez co zwierzę jest postrzegane jako groźna, krwiożercza bestia. Do myślenia daje też króciutka anegdota, o której wspomina autor: 

 

W pewnej szkole podstawowej, zanim do klasy wprowadzono wilka, poproszono uczniów o narysowanie tego zwierzęcia. Na rysunkach wszystkie wilki miały ogromne kły. Następnie przyprowadzono wilka i osoba, która się nim opiekowała, zaczęła opowiadać o wilkach. Dzieci były zdumione zwierzęciem. Po odprowadzeniu wilka nauczyciel poprosił, żeby dzieci jeszcze raz narysowały wilka. Tym razem wilki na rysunkach nie miały już wielkich kłów, miały za to ogromne stopy. 

 

Mam problem z pisaniem w zadowalający mnie sposób o książkach, które naprawdę mi się podobały. Tym razem też odnoszę wrażenie, że nie potrafiłam oddać tego, jak wiele kryje w sobie ta perełka. Dlatego uwierzcie mi na słowo - warto sięgnąć. 


Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Marginesy.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze