"Bridgertonowie. Miłosne tajemnice" Julia Quinn

Świąteczny weekend upłynął mi pod znakiem totalnego lenistwa. Niestety, nasze wcześniejsze plany nieco się pokrzyżowały i ostatecznie musieliśmy spędzić Święta w domu, ale za to mogłam nadrobić kilka lektur. A na pierwszy ogień poszedł najnowszy tom Bridgertonówczyli Miłosne tajemnice. 



Był czas (wprawdzie niedługi, ale był), gdy zaczytywałam się w romantycznych historiach, które następnie porzuciłam na rzecz thrillerów, horrorów i porządnej fantastyki. Od czasu do czasu lubię jednak sięgnąć po urocze opowieści, dzięki którym mogę zrelaksować się po ciężkim dniu i nie martwić się o to, że mój ulubiony bohater nagle zginie z toporem w plecach. Jednym ze sprawdzonych tytułów, po który sięgam zawsze krótko po premierze, są Bridgertonowie, seria słynna głównie dzięki serialowi na Netflixie (niespecjalnie przypadł mi do gustu, ale książki uwielbiam). 

 

Tytułowi Bridgertonowie to zamożna, szanowana rodzina, grająca pierwsze skrzypce wśród londyńskiej śmietanki towarzyskiej. Ośmioro rodzeństwa wyróżnia się urodą, inteligencję i urokiem, dzięki czemu stanowią łakomy kąsek zarówno dla kawalerów szukających przyszłych żon, jak i matek starających się jak najlepiej wydać swe córki za mąż.  

 

Każdy kolejny tom serii jest poświęcony innemu członkowi rodziny. Do tej pory mogliśmy poznać losy Daphne, Anthony’ego oraz Benedicta, teraz na scenę wkracza Colin – przystojny, szarmancki, obdarzony ujmującym uśmiechem i talentem do oczarowania każdego rozmówcy, a tym bardziej rozmówczyni. Mężczyzna wraca do Londynu z dłuższej podróży i z miejsca staje się najgorętszą partią tego sezonu. I mimo że on sam absolutnie nie ma zamiaru się żenić, wkrótce okaże się, że ta jedyna jest tuż obok niego. 

 

[UWAGA NA SPOILER] 

Kto czytał poprzednie tomy serii, ten już wie, że los połączy Colina z nieśmiałą Penelopą Featherington, która pojawiała się wcześniej jako postać drugoplanowa. Byłam ciekawa, jak wypadnie przy bliższym poznaniu i z pewnością jako bohaterka znacznie zyskuje, gdy możemy poznać jej myśli i obserwować przemianę, jaka zachodzi w niej wraz z upływem lat. Po raz pierwszy mogliśmy bowiem spotkać Penelopę, gdy debiutowała jako nastolatka (z marnym skutkiem, niestety), a w Miłosnych tajemnicach liczy już dwadzieścia osiem lat. 

 

Wszystkie cztery tomy Bridgertonów przeczytałam z dużą przyjemnością, niemniej z lekkim smutkiem muszę przyznać, że im dalej w las, tym gorzej i niniejsza część wypada słabiej na tle poprzedniczek. Losy bohaterów aż tak nie ekscytują, zwłaszcza że po lekturze poprzednich tomów i tak znamy już zakończenie, a żarty zdają się czasem dość wymuszone - zwłaszcza że momentami Collin i Penelopa zachowują się jakby mieli lat kilkanaście, a nie byli w okolicach trzydziestki. 

 

Niemniej, nie uważam czasu spędzonego nad lekturą za stracony. Sięgam po powieści Julie Quinn, aby się zrelaksować. Oczekuję lekkiej i niezobowiązującej fabuły, happy endu i dużej dawki “ciepełka”. I właśnie to za każdym razem otrzymuję, dlatego mimo spadku formy autorki, nadal pozostaję jej fanką i czekam już na kolejną odsłonę losów uroczego i lekko bezczelnego rodzeństwa. 



Przeczytaj również:

1. "Bridgertonowie. Mój książę"

2. "Bridgertonowie. Ktoś mnie pokochał" Julia Quinn

3. "Bridgertonowie. Propozycja dżentelmena" Julia Quinn


Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i s-ka.



Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze