"Grombelardzka legenda. Serce gór" Feliks W. Kres

Czy może być coś lepszego dla fana fantasy niż doskonały, porywający cykl, którego każdy tom zaskakuje świeżością, a co więcej, na kolejne części nie trzeba czekać długie lata, bo są wydawane zaledwie co dwa miesiące?  


Grombelardzka legenda. Serce gór to trzeci tom rewelacyjnego cyklu Księga Całości autorstwa Feliksa W. Kresa, sukcesywnie wznawianej przez Fabrykę Słów. Podobnie jak poprzednie dwa tomy, Północna Granica oraz Król Bezmiarówstanowi oddzielną, niezależną historię, która toczy się na kolejnym terytorium wykreowanego przez autora świata. Czytelnicy mogli poznać północne rubieże graniczące z Alerem, zamieszkane przez potworne istoty zrodzone ze Wstęg Aleru oraz bezkresy wodnych Bezmiarów, zahaczając przy tym o cieszący się paskudną sławą Zły Kraj. 

 

Tym razem przenosimy się do dzikiego i górzystego Gromberlardu. Mimo że pojawia się tu kilkanaście istotnych dla fabuły postaci, najważniejszą jest owiana legendą Łowczyni, Armektanka żyjąca samotnie w samym sercu gromberlardzkich gór, której życiową misją staje się polowanie na sępy. Te ostatnie nie są bowiem zwykłymi zwierzętami. To trzecia z inteligentnych ras zamieszkujących Szerer, obok ludzi i kotów. Najmniej znana, ale też mordercza i bezlitosna dla ludzi.  

 

Kres po raz kolejny udowadnia, że coś takiego jak spadek formy dla niego nie istnieje. Stworzył wciągającą od pierwszych stron klasyczną opowieść fantasy, która jednak w żadnej mierze nie jest sztampowa ani nie nudzi nawet przez chwilę. Doskonale wymieszał w niej przygodę i magię, krwawe potyczki i polityczne intrygi, zdradę i miłość, okrucieństwo i poświęcenie, wywołując w czytelniku tak wielką gamę emocji, że przez powieść mknie się w sposób niezauważalny i z żalem trzeba ją odłożyć, gdy dojdziemy już do ostatniej strony (a warto wspomnieć, że to cegiełka licząca blisko 600 stron). 

 

Autor pieczołowicie odmalowuje poszczególne postaci sprawiając, że stają się dla czytelnika ludźmi z krwi i kości. Nikt nie jest tu ani kryształowo dobry, ani do szpiku kości zły. Nie ma podziału na czarne i białe, za to królują tu odcienie szarości, tak jak w prawdziwym życiu. Nawet największy bohater miewa skazy, a w najgorszym łotrze tli się iskierka dobra. Każdy musi zmierzyć się z własnymi słabościami, czy będzie to brak rozwagi, zaślepienie z powodu miłości, nadmierna ambicja czy niechęć do przyznania się do błędu. Mieszkańcy poszczególnych krain, sąsiadujących ze sobą, a przy tym tak odległych od siebie kulturowo, muszą zmierzyć się ze stereotypami i narosłą przez lata niechęcią. Pozornie mamy tu więc zwykłą powieść fantastyczną, w praktyce otrzymujemy coś znacznie większego i głębszego. 

 

Gromberlandzka legenda została podzielona na dwie części, a Serce gór to dopiero pierwsza z nich. Z niecierpliwością wypatruję już drugiej, która ma mieć premierę we wrześniu, a Wam gorąco polecam wszystkie dotychczas wydane tomy. 



Recenzja napisana dla portalu DużeKa



Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze