"Ogrody Księżyca" Steven Erikson

Na Opowieści z Malazańskiej Księgi Poległych ostrzyłam sobie zęby lekko licząc ponad dziesięć lat. Uzbierałam nawet niemal całą serię w starym wydaniu z miękkimi okładkami, ale stało i kurzyło się, a ja nadal nie mogłam się zebrać, by zmierzyć oczekiwania (bardzo wysokie i podkręcone nieustającymi zewsząd zachętami, że oto przede mną dzieło fantasy przez wielkie D) z faktyczną lekturą. Stare wydanie poszło w świat, ale za to ukazało się nowe – w poręczniejszym formacie i z twardą oprawę. I to właśnie ono stanowiło impuls, by w końcu zagłębić się w niezwykle bogate, skomplikowane uniwersum stworzone przez Stevena Eriksona. 



Ogrody Księżyca to pierwszy z dziesięciu tomów, wprowadzający czytelnika w sam środek wojennej i politycznej burzy, która wstrząsa Malazańskim Imperium. Chociaż słowo “wprowadzający” jest mylące, bowiem autor wrzuca czytelnika w sam środek wydarzeń, co - biorąc pod uwagę liczbę wątków i postaci – przez pierwszych kilkadziesiąt stron może wywołać prawdziwy zamęt w głowie. Z pewnością nie jest to lektura, do której można sięgać z doskoku w wolnej chwili - można się wtedy łatwo zgubić w gąszczu wątków i intryg. Jeśli jednak poświęcicie jej trochę czasu, zapewniam, że czas ów nie będzie stracony. 

 

Przedstawienie fabuły - choćby po krótce - zdaje się tu zadaniem karkołomnym. W dużym skrócie i uproszczeniu śledzimy losy wojny, jaka toczy się na kilku płaszczyznach. Imperium Malazańskie rośnie w siłę zajmując kolejne terytoria, lecz jednocześnie jest targane wewnętrznymi walkami o władzę i wpływy. Cesarzowa – przez wielu uważana za uzurpatorkę - rządzi twardą, bezwzględną rękę, tropiąc swych wrogów, prawdziwych i wyimaginowanych, prowadząc jednocześnie kampanię przeciwko zewnętrznym siłom. Do walki rzuceni zostają zarówno zwykli żołnierze, jak i czarodzieje, którzy przy tym rozgrywają własne intrygi. A wszystko to komplikuje się jeszcze bardziej, gdy do gry wkraczają bogowie i przedwieczne stworzenia, które zatraciły swe człowieczeństwo przed tysiącami lat.  

 

Mimo początkowego chaosu wśród wątków i nieustannego przeskakiwania między poszczególnymi bohaterami około dwusetnej strony fabuła nabiera gładkości, a lektura sprawia wiele przyjemności i satysfakcji. Najchętniej wracałam do wątku Podpalaczy Mostów, elitarnego cesarskiego oddziału, zmuszonego do walki o przetrwanie, gdy z nieoczekiwanej strony spada na nich zdrada. Mniej przypadły mi do gustu fragmenty, których akcja toczy się w Darudżystanie, choćby z tego względu, że zdecydowanie wolę dynamiczną akcję od snucia intryg i prowadzenia rozmów.  

 

To dopiero początek, jestem ciekawa, jak historia rozwinie się w kolejnych tomach, bo zaintrygowała mnie snuta przez Eriksona opowieść. Dobrze, że pod ręką już czekają Bramy Domu Umarłych. 


 Sprawdź inne książki z kategorii Bestsellery w Księgarni Tania Książka.


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze