"Ognie Niebios" Robert Jordan

Od dłuższego czasu poszukuję sposobu, jak wydłużyć dobę. Obowiązków zawodowych przybyło mi ostatnio tyle, że lektury muszę z bólem serca odsunąć na drugi plan, dlatego z utęsknieniem czekam już na wakacyjny urlop... A tymczasem, gdy tylko się uda, zanurzam się w fantastyczne światy. Ostatnie dni upłynęły mi w uniwersum stworzonym przez Roberta Jordana - właśnie skończyłam liczącą ponad 1200 stron cegiełkę Ognie Niebios. 


 

Jest to piąty z kolei tom cyklu Oko świata, dlatego siłą rzeczy powinny po niego sięgnąć osoby, które mają już za sobą lekturę poprzednich części. Z tego też powodu w poniższym akapicie znajdziecie spoilery do wydarzeń, które rozegrały się w poprzedzających tę powieść tomach - żeby nie było, że nie ostrzegałam. 

 

Losy przyjaciół z Dwurzek rozdzieliły się, ale nadal pozostają splecione ze sobą niewidzialnymi nićmi splatającymi się we Wzór rządzący światem. W niniejszym tomie możemy śledzić przeplatające się wątki większości z nich (wątek Perrina został tym razem pominięty). Gdzieś na pustynnych pustkowiach Rand al'Thor prowadzi klany Aielów, walcząc i potwierdzając swój status Smoka Odrodzonego i jednocześnie starając się kształtować swoje przeznaczenie, a nie jedynie poddawać mu się biernie. Towarzyszy mu Mat, który z niepokojem obserwuje zachodzące w sobie zmiany i pojawiające się zdolności, których wcześniej nie miał, a które zdają się należeć do kogoś innego.  

 

W tym samym czasie Elayne i Nynaeve podróżują wypełniając tajną misję i starając się nie wpaść w ręce fanatycznych Białych Płaszczy oraz uniknąć wytropienia przez Przeklętych. W tym celu przyłączają się do dość zaskakującego towarzystwa, co okazuje się prawdziwym testem cierpliwości dla wybuchowej i temperamentnej Nynaeve. Co pewien czas możemy również śledzić losy Siuan, zasiadającej dawniej na tronie Amyrlin, obecnie zaś pozbawionej nie tylko władzy, ale i dostępu do Jedynego Źródła. 

 

Jordan stworzył niesamowity, rozległy świat, który zaskakuje bogactwem kultur i zwyczajów. Za sprawą Randa, Mata i Egwene możemy dalej zagłębiać się w społeczność Aielów, jedną z najciekawszych i najbardziej fascynujących. Wątek al'Thora jest też najbardziej wciągającym w niniejszym tomie. Nieco słabiej na jego tle wypadają fragmenty poświęcone Aes Sedai i Przyjętym, które zdają się zbyt rozwleczone i momentami niewiele wnoszące do całej fabuły. Taki nierówny rytm, w którym świetne i wciągające rozdziały przeplatają się z tymi znacznie spokojniejszymi, utrzymuje się mniej więcej do trzech czwartych powieści. Ostatnie rozdziały to już powrót do dawnego wysokiego i stałego poziomu - dynamiczna akcja nie pozwala na oderwanie się od lektury i zaciera w pamięci niedogodności, jakie mogły pojawić się wcześniej.  

 

To co zwraca uwagę w przypadku całego cyklu, to fakt, że mogą po niego sięgnąć właściwie wszyscy miłośnicy klasycznego fantasy. Mamy tu do czynienia ze świetnie wykreowanym światem, pełnym magii, tajemnic i nieodkrytych jeszcze zakątków. Bohaterowie są wiarygodni, często irytują swoich zachowaniem, ale ich wahania, wątpliwości i popełniane przez nich błędy czynią ich bardziej ludzkimi i realistycznymi. Fani potyczek i wojen znajdą tu opisy bitew, które są dla kontrastu łagodzone wątkami romantycznymi. Jednym słowem, każdy znajdzie tu coś dla siebie. 

 

Podsumowując, wprawdzie na tle poprzednich tomów Ognie Niebios wypadają nieco słabiej, ale nadal cykl utrzymuje wysoki poziom. Jeśli zdążyliście już wciągnąć się w Oko Czasu, z pewnością nie muszę Was zachęcać do dalszej lektury, a jeśli przygoda z Jordanem jeszcze przed Wami, to nie ma na co czekać! 


Przeczytaj także:

1. Oko świata

2. Wielkie Polowanie

3. Smok Odrodzony

4. Wschodzący Cień


Za możliwość lektury serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze