"Hazel Wood" Melissa Albert

Mimo że regularnie powtarzam, że młodzieżówki są już nie dla mnie, to i tak zawsze wpadnie mi w oko taka, która nęci i kusi. Tym razem padło na Hazel Woodktóra przyciągnęła moją uwagę baśniowymi motywami, ale nie w typowym ujęciu, ale baśni rodem z mrocznego koszmaru. To lubię, to mogę czytać. 

 


Główną bohaterką powieści jest siedemnastoletnia Alice, której życie to pasmo przeprowadzek i to najczęściej zupełnie nieoczekiwanych. Od wczesnego dzieciństwa dziewczyna podróżuje z matką, Ellą, po całym kraju, w żadnym miejscu nie zatrzymując się na dłużej niż kilka miesięcy. Prześladuje je bliżej nieokreślony pech oraz wielbiciele twórczości Althei Proserpine, matki Elli. Alice nigdy jej nie poznała, Ella nie utrzymuje z matką kontaktu od kilkunastu lat, niemal od narodzin córki.  

 

Wydaje się, że obydwie osiągają pewną stabilizację, gdy Ella dość nieoczekiwanie wychodzi za mąż. Mają nareszcie dom, miejsce, do którego mogą bezpiecznie wrócić. Do czasu. Pewnego dnia Alice zastaje opuszczone mieszkanie – jej matka została porwana. By ją uwolnić dziewczyna musi odnaleźć owianą legendami posiadłość Althei, tytułowe Hazel Wood. Czym jest ono naprawdę? I kim w rzeczywistości jest jej babka? Jakie tajemnice naprawdę skrywają napisane przez nią mroczne opowieści?  

 

Uwielbiam odkrywanie baśni na nowo, zwłaszcza tych nieoczywistych, niekoniecznie zakończonych happy endem. Właśnie takie historie, spisane przez babkę głównej bohaterki, stanowią motyw przewodni tej powieści. Nie przypominają znanych nam opowieści rodem z książek braci Grimm, ale mają z nimi wiele wspólnego. Z tym, że niemal wszystkie kończą się źle i są przesycone przemocą, a ich bohaterom daleko do kryształowo dobrych postaci. Tu nie ma miejsce na wynagradzanie dobrych uczynków. Każdy dba w nich o własną skórę i interes, a sukces często wiąże się z przejściem po trupach do celu. 

 

Książkę czyta się bardzo dobrze, stworzony przez autorkę świat ma w sobie to coś, co przykuwa uwagę, zwłaszcza gdy nareszcie dochodzimy do sedna i zdajemy sobie sprawę, czym jest naprawdę. Bohaterowie są ciekawie wykreowani, chociaż zapewne jeszcze się rozwiną, z racji tego, że Hazel Wood to dopiero pierwszy tom. 

 

Mówiąc krótko, miłośnicy baśni, niekoniecznie tych cukierkowych, nie powinni się rozczarować. 


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze