"Oko świata" Robert Jordan

Ciężko idzie mi ostatnio czytanie, myśli uciekają w rejony niekoniecznie związane z lekturą i mam wrażenie, że nawet te wyśmienite powieści nie smakują tak dobrze, jak mogłyby w lepszych czasach. Z drugiej strony, gdyby nie książki i możliwość oderwania się od otaczającej nas rzeczywistości, można by zwariować... 




Ostatni tydzień minął mi w towarzystwie bohaterów Oka światapierwszego tomu, otwierającego monumentalny cykl Koło czasu, autorstwa Roberta Jordana. Lektura zajęła tak dużo czasu, bo cegiełka to zacna, licząca niemal tysiąc stron. 

Dwie Rzeki to niewielka, senna wioska położona na samych granicach królestwa. Największą atrakcją dla jej mieszkańców jest coroczna wizyta handlarza, a prawdziwym wydarzeniem występ wędrownego barda, pojawiającego się zwykle z okazji świętowania początku wiosny. Trzech przyjaciół, Rand, Mat i Perrin, podobnie jak inni mieszkańcy, nie może doczekać się świętowania, tym bardziej, że tegoroczne obchody zapowiadają się wyjątkowo uroczyście. Nie jest im jednak dana zabawa i radość. W dniu święta wioska i okoliczne gospodarstwa zostają zaatakowane przez trolloki, stwory znane dotąd jedynie z legend. Jak się okazuje, nie była to ślepa napaść, a celowe działanie, a celem potworów, wysłanych przez siejącego grozę Czarnego, byli trzej przyjaciele. 

Chłopcy pospiesznie opuszczają rodzinną wioskę w towarzystwie tajemniczej kobiety, Moiraine, władającej Jedyną Mocą, oraz towarzyszącego jej Strażnika. Muszą uciec przed kolejnym atakiem, a jedynym bezpiecznym schronieniem wydaje się odległa siedziba Aes Sedai, zakonu, którego członkinią jest Moiraine. Szybko okazuje się jednak, że pomoc potężnej wiedźmy nie jest tak bezinteresowna, a bohaterowie są jedynie pionkami w jej grze. Dlaczego stali się obiektem zainteresowania Czarnego? Czego naprawdę chcą od nich Aes Sedai, wzbudzające respekt, ale i paniczny strach w większości zwykłych ludzi? 

Oko świata miało swoją premierę równo trzydzieści lat temu i nie bez powodu przez wielu cały cykl jest już zaliczany do kultowego. Po pierwsze, jest naprawdę monumentalny – liczy czternaście tomów plus prequel (chociaż trzeba tu zwrócić uwagę, że sam Jordan jest autorem dwunastu tomów, pozostałe po jego śmierci napisał Brandon Sanderson, kończąc tym samym cykl i zamykając wątki). I nie są to skromne tomy, jak już wspomniałam, pierwszy liczy niecałe tysiąc stron. Po drugie, autor nie tylko skupił się na samym wątku fabularnym, ale też zadbał o bogaty świat przedstawiony, jego historię, wierzenia i legendy. Po trzecie, mamy tu wszystko to, co powinno znaleźć się w klasycznym high fantasy: młody bohater, który okazuje się wybrańcem, od którego zależą losy świata, wojna dobra ze złem w różnych postaciach oraz magia i niesamowite, antropomorficzne stworzenia.  

Nie sposób nie dostrzec nawiązania do twórczości J.R.R. Tolkiena i licznych nią inspiracji, zarówno w sposobach kreacji poszczególnych elementów świata, jak i konkretnych epizodach. Czarny, którego imienia nikt nie chce głośno wymawiać, przypomina Saurona, a działające w jego imieniu Pomory i trolloki kojarzą się z miejsca z Nazgulami i orkami. Podobne skojarzenia widać też w przypadku pozytywncych bohaterów - mieszkańcy Dwu Rzek przywodzą na myśl hobbity, Strażnik - Dúnadana, a Zielony Człowiek - enta. Nie sposób nie pomyśleć też o negatywnym wpływie tolkienowskiego Pierścienia, gdy widzimy co pewien przeklęty przedmiot robi z jednym z bohaterów.  

Czy w związku z tym Oko świata można potraktować jako kalkę Władcy Pierścieni? Absolutnie nie, mimo że nawiązania są dosyć liczne, stanowią raczej przyjemny smaczek. A to dlatego, że Jordanowi udało się wykorzystać je do stworzenia własnego, niezależnego od innych uniwersum. 

Krótko na zakończenie, jeśli jesteście fanami fantastyki, a jeszcze nie mieliście okazji zagłębić się w Koło czasu, warto to zmienić jak najszybciej. Zwłaszcza że niniejsze wznowienie cyklu prezentuje się w twardej, gustownej oprawie, która cieszy oko jeszcze długo po skończonej lekturze. A w korzystnej cenie za taką cegiełkę znajdziecie pierwszy tom w księgarni inverso.pl 

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)

Komentarze