"Zima czarownicy" Katherine Arden

To był naprawdę zły weekend i to pod różnymi względami. Jedyne, co było w nim dobre to chyba lektury, które pozwoliły na ucieczkę myślami w stronę przyjemniejszych spraw. Opowieść stworzona przez Katherine Arden wciągnęła mnie przy tym do tego stopnia, że drugi i trzeci tom pochłonęłam w nieco ponad dwa dni. 


Zima czarownicy to trzeci tom historii obdarzonej magicznymi zdolnościami Wasi, która nie godząc się na życie zgodnie z utartymi konwenansami, staje się pomostem między światem ludzi a odchodzącym coraz bardziej w zapomnienie światem czartów i innych baśniowych stworzeń. 

Powieść jest bezpośrednią kontynuacją wydarzeń, które zamknęły tom drugi, dlatego cieszę się, że miałam możliwość od razu sięgnąć po książkę. Podejrzewam, że przy dłuższej przerwie wejście od razu w świat i fabułę mogłoby być nieco problematyczne. Z tego samego powodu powinny po nią sięgnąć tylko i wyłącznie osoby, które mają już za sobą poprzednie tomy. 

[Poniższy akapit zawiera SPOILERY do tomu drugiego, więc jeśli jeszcze go nie czytaliście, biegnijcie od razu dalej.] 
Atak Kościeja i sprzymierzonych z nim Tatarów na Moskwę został odparty. Ledwie ugaszono niszczące miasto pożary, zrozpaczeni ludzie zaczynają szukać winnych, a ich celem staje się Wasia, okrzyknięta już wcześniej czarownicą. Dziewczyna ucieka, ale płaci za to wysoką cenę. Zrozpaczona i osamotniona trafia do krainy, na co dzień ukrytej przed ludzkimi oczami. Tam poznaje prawdę o swym pochodzeniu i podejmuje decyzję, by odszukać króla zimy i demona śmierci, Morozkę. Nawet na końcu świata. 

Już przy okazji poprzednich tomów zachwycałam się baśniowym, ale jednocześnie przesyconym mrokiem klimatem tej opowieści. Autorka czerpie liczne pomysły z baśni, tworząc z nich nową, świeżą historię. Pojawiają się tu zarówno postaci z legend, jak wspomniany już Morozko, Kościej Nieśmiertelny czy Baba Jaga, lecz również ze słowiańskiego folkloru. Każde domostwo ma swego domowika, w łaźniach przesiadują banniki, a w rzekach i jeziorach lepiej strzec się wodników. Świat niematerialny, zamieszkany przez wypierane stopniowo przez chrześcijaństwo stworzenia, jest bogaty, barwny i zachwycający.  



Jak w typowej baśni mamy tu do czynienia z walką dobra ze złem, przy czym jedno i drugie mają różne oblicza. Jednocześnie, w przeciwieństwie do opowiastek skierowanych do dzieci, w historii Wasylisa Pietrownej nie wszystko jest tak proste do zdefiniowania. Bohaterowie noszą w sobie zarówno pokłady dobra, jak i niegodziwości, czasem ujawniane dopiero z czasem. Działa to również w drugą stronę. Postaci, które zdawały się do szpiku złe, zyskują czasem nowe oblicze, odsłaniając swe obawy, słabości, a czasem po prostu najsilniejsze ze wszystkich pragnień - chęć przetrwania. 

Zdarza się, że doskonały początek serii rozbudza apetyt, lecz po kolejnych tomach przychodzi rozczarowanie. W tym przypadku tak nie jest. Historia Wasi jest doskonale przemyślana, kompletna i wciągająca. Trzyma wysoki poziom aż do samego końca. Łączy fakty historyczne z magią i mitami. Opowiada o miłości, zdradzie i cenie lojalności. Mówiąc krótko, jest świetna i dlatego serdecznie ją Wam polecam! 

Przeczytaj także:

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Trójka e-Pik.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu MUZA.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze