"Grzech" Max Czornyj

Max Czornyj przebojem wdarł się na polską scenę kryminalną. Od premiery debiutanckiego Grzechu minęło nieco ponad dwa lata, a już za kilka dni będzie mieć miejsce premiera dziesiątej powieści autora, który w międzyczasie wtrącił także swoje trzy grosze do kilku zbiorów z krótszymi tekstami. Sam Grzech chwaliło już kilkoro z moich znajomych, a ponieważ pierwsze tomy to dodatkowo prezent o znaczeniu sentymentalnym, przyszła pora na poznanie, w czym tkwi fenomen pisarza. 



W Lublinie dochodzi do serii zaginięć, których okoliczności wskazują, że w mieście pojawił się seryjny morderca. Odnalezienie pierwszych ciał doprowadza do wybuchu paniki - zwłoki są brutalnie okaleczone, wręcz sprofanowane, co nasuwa jednoznaczne skojarzenie z motywami satanistycznymi. Ale czy na pewno? Może morderca jedynie zwodzi policję, ukrywają swój prawdziwy cel i motyw? Sprawę prowadzi komisarz Eryk Deryło, wybuchowy i nie zawsze poprawny, ale z sercem na właściwym miejscu.  

Autor nie patyczkuje się z czytelnikiem, nie szczędząc mu makabrycznych opisów. Morderca w bestialski sposób dręczy zarówno ofiary, jak i ich najbliższych. Zdaje się, że jego głównym celem jest nie samo zabójstwo, a wywołanie atmosfery strachu. Napawa się nim testując jednocześnie granice wytrzymałości uprowadzonych przez siebie kobiet. A pośrednio również wytrzymałość czytelnika, nie każdy bowiem odnajduje się w tego typu scenach przemocy.  

Sama intryga jest poprowadzone ciekawie i zwodniczo, co w przypadku thrillera jest bardzo dużym plusem. Śledczy opierają swoje dochodzenie na nielicznych śladach i poszlakach, a kiedy już zdaje się, że są blisko rozwiązania zagadki, okazuje się, że czasem można zupełnie opacznie zinterpretować poznane fakty. Niektórym przyjdzie za to zapłacić osobiście.  

Grzech to obiecujący początek serii, która zdążyła się rozrosnąć do pięciu tomów. Liczę na to, że pozostałe utrzymają ten poziom, a tymczasem polecam go fanom krwawych thrillerów i pokręconych psychopatów. 

Komiks przeczytałam w ramach wyzwania "Trójka e-pik".

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze