"Cień i Pazur" Gene Wolfe

Artefakty, jedna z moich ulubionych serii książkowych, to ukłon w stronę klasyki fantasy i science fiction. Po kilkumiesięcznej przerwie wydawnictwo MAG wypuściło dwie kolejne cegiełki - rewelacyjny zbiór powieści Richarda Mathesona oraz zebrane w jeden tom dwie części cyklu Księga Nowego Słońca Gene’a Wolfe’a.


Cień i Pazur opowiadają historię Sevariana, obdarzonego pamięcią absolutną i snującego z perspektywy lat wspomnienia o swojej młodości. Od wczesnego dzieciństwa był wychowywany na członka bractwa katów, torturujących i wykonujących wyroki w świetle prawa i ku chwale Autarchy. Jego kariera została jednak złamana przez złamanie podstawowych reguł rządzących konfraternią, a to za sprawą kobiety, która była pod jego opieką. Aby nie narażać na szwank reputacji całej instytucji, Sevarian w ramach kary zostaje zesłany na odległą prowincję, gdzie ma objąć posadę oprawcy. 

Nie będę ukrywać, że mam spory problem z tą pozycją, mając jednocześnie świadomość, że wiele osób zalicza cykl do wybitnych i wliczając go do must-read każdego fana fantastyki. Gdybym miała oceniać obydwie części oddzielnie (w gruncie rzeczy to są oddzielne tomy, wchodzące w skład jednej całości), to ich ocena byłaby diametralnie różna. 

Cień kata naprawdę mi się spodobał, zwłaszcza jego pierwsza część, wprowadzająca nas w tajemnicze uniwersum i świat, tak podobny do naszej Ziemi, a jednocześnie tak od niej odmienny. Można się zastanawiać (przynajmniej z perspektywy tych tomów, może później będzie to wyjaśnione), czy mamy naprawdę do czynienia z Ziemią w odległej przyszłości, czy ze światem równoległym, który niczym w zwierciadle odbija większość jej elementów, zniekształcając przy tym inne. Są tu nawiązania czysto leksykalne, jak nazwy miejsc geograficznych oraz wizje w niesamowitych Ogrodach, niepasujące do tamtejszej rzeczywistości, a idealnie odwzorowujące nasz XIX w. 

Fascynująca jest także katowska konfraternia, okrutna, lecz sprawiająca wrażenie miłosiernej; wzbudzająca jednocześnie strach i pogardę, przez sobie współczesnych uważana za niemalże mityczną bądź relikt przeszłości. Dlatego trochę szkoda, że akcja dość szybko przenosi się z zajmowanej przez bractwo Cytadeli w inne rejony. 

Pazur Łagodziciela to już inna bajka, chociaż nadal ta sama historia. Sevarian podróżuje do miasta, w którym ma objąć nową posadę, a na swej drodze spotyka ludzi i miejsca, które skutecznie mu tę wędrówkę spowalniają. Bez większego problemu daje się wplątywać w różnej maści intrygi, a jego opowieść nabiera onirycznego charakteru i strona po stronie staje się coraz... dziwniejsza.  


Nie wiem, czy sięgnę po kolejne tomy. Gdyby były utrzymane w klimacie Cienia..., zrobiłabym to bardzo chętnie. Obawiam się jednak, że historia ta będzie zmierzała w kierunku obranym w Pazurze..., a to już niekoniecznie mi odpowiada. Jak już jednak wspomniałam wcześniej, są czytelnicy, którzy bardzo sobie cenią cały cykl. Dlatego myślę, że warto dać szansę pierwszemu tomowi, by na własnej skórze przekonać się, czy trafi w Wasze gusta.  

Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Trójka e-Pik.

Sprawdź inne książki z kategorii fantastyka w księgarni Tania Książka.

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje Księgarni Tania Książka.



Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze