"Obcy" Alan Dean Foster

Obcy. Ósmy pasażer Nostromo to jeden z niewielu filmów, który nie tylko przetrwał próbę czasu, ale też zapadł mi w pamięci równie mocno, co kultowe Coś. Dlatego z przyjemnością sięgnęłam po nowe wydanie jego oficjalnej, zbeletryzowanej wersji, choć nie obyło się bez obaw o jej jakość. 



Wprawdzie nie sądzę, żeby uchował się tu ktoś, kto nie zna fabuły Obcego, ale na wypadek, gdyby tak się zdarzyło, kilka słów wprowadzenia. Siedmioosobowa ekipa statku holowniczego zostaje niespodziewanie wybudzona z hibernacji, ponieważ główny komputer, zwany Matką, odebrał sygnał wzywający o pomoc. Kierując się nim, Nostromo ląduje na nieznanej dotąd planecie, gdzie załoga przekonuje się, że to co wzięli za rozpaczliwe wołanie o pomoc w rzeczywistości było ostrzeżeniem przed czyhającym tu niebezpieczeństwem. Niestety zdają sobie z tego sprawę za późno i stają oko w oko z formą życia, która okazuje się czystym złem. 

Powieści pisane na podstawie filmów lub gier komputerowych rzadko okazują się w pełni udane. Na szczęście bywają wyjątki, a Obcy jest jednym z nich. Powstał na podstawie scenariusza, z którym Ridley Scott wkroczył na plan i do którego naniósł później pewne poprawki, stąd kosmetyczne różnice między książką a filmowym oryginałem. Są one jednak na tyle niewielkie, że fani nie powinni czuć się rozczarowani, że ktoś namieszał w ich ukochanym obrazie. 

To co jest główną zaletą beletryzacji, to możliwość pogłębienia psychologicznego rysu postaci. To właśnie otrzymujemy tutaj. W filmie widzimy bohaterów tylko w akcji, słyszymy, co mówią, a co niekoniecznie musi wyrażać ich prawdziwe myśl i intencje. Alan Dean Forest pokazał ich obawy, wahanie i punkt widzenia na różne sprawy. Oddał także chwilowo głos kotu Jonesowi, co było ciekawym pomysłem. 

Wracając zaś do bohaterów, to obok samego klimatu, przesyconego atmosferą strachu i niepewności, są oni głównym atutem tej historii. Nie są herosami ani bohaterskimi odkrywcami czy poszukiwaczami przygód. Nie są też wyszkolonymi do walki najemnikami. Są zwykłymi ludźmi, zmęczonymi rejsem i żmudną, nudną pracą, czekającymi na powrót do domu i otrzymanie należnej im wypłaty. Jakie mają szanse na przetrwanie, gdy staną na drodze niemal perfekcyjnego drapieżnika? 

Wydanie książki, podobnie zresztą jak i innych, które ukazują się nakładem Wydawnictwa Vesper, jest świetne. Twarda oprawa, gruby papier, klimatyczne ilustracje oraz obszerne posłowie na temat samego filmu, jak i jego zbeletryzowanej formy to elementy, dzięki którym ocena całości skacze o kolejne oczka w górę. Vesper, oby tak dalej! 


Mówiąc krótko, trochę obawiałam się, że to co spodobało mi się w filmie, nie zostanie w pełni oddane w powieści. Na szczęście, Obcy w wersji papierowej smakuje równie dobrze co jego pierwowzór. Fani na pewno nie będą rozczarowanie!

Za możliwość lektury dziękuję nieocenionemu Wydawnictwu Vesper. 

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze