"Labirynt Fauna" Cornelia Funke, Guillermo del Toro

Labirynt fauna obejrzałam ponad dziesięć lat temu i nadal uważam go za jeden z najbardziej niezwykłych, oddziałujących na wyobraźnię i niepokojących filmów, jakie widziałam. Z tego względu sięgnęłam też po powieść, którą na jego podstawie napisała Cornelia Funke, autorka m.in. serii Reckless i Atramentowego serca.



Większość z Was zapewne zna tę historię, ale w kilku słowach przypomnę ją tym niezorientowanym. Akcja Labiryntu… toczy się w 1944 roku w lasach w północnej części Hiszpanii. Trwają brutalne walki między żołnierzami generała Franko i partyzantami, kraj jest pogrążony w chaosie, głodzie i nienawiści. Główną bohaterką opowieści jest trzynastoletnia Ofelia, której matka właśnie ponownie wyszła za mąż. Nie dokonała jednak dobrego wyboru. Ojczymem Ofelii okazał się kapitan Vidal, okrutny frankista, którego najnowszy rozkaz przygnał w niedostępne lasy, gdzie miał się rozprawić z grupą miejscowych rebeliantów.

Matka tak bardzo pragnęła ochrony, że pomyliła jego żądzę krwi z charyzmą, a brutalność wzięła za siłę.

Wrażliwa dziewczynka, odsunięta przez zaślepioną nowym mężem matkę, nie odnajduje się zbyt dobrze w otaczającej ją rzeczywistości. Ucieka w świat książek i ukochanych baśni, dlatego od razu dostrzega, że stary młyn, w którym przyjdzie jej spędzić najbliższe miesiące, nie jest zwykłym miejscem. Już pierwszego dnia po przybyciu spotyka niezwykłe stworzenie, które wydaje się tylko na nią czekać i prowadzi ją do pozostałości po starożytnym labiryncie. Co czeka w  nim na Ofelię? Ile z rozgrywanych wydarzeń naprawdę ma miejsce, a ile to jedynie wytwór wyobraźni bohaterki, która ucieka do swojego świata przed brutalnością i okrucieństwem wojny?

Opowiadając o tej książce, nie sposób nie odnieść się do jej filmowego pierwowzoru. Często gdy w mamy do czynienia z powieścią opartą na filmie, stanowi ona po prostu spisanie jego fabuły. Nierzadko też brakuje jej głębi, a autor skupia się na dynamicznej akcji. W tym przypadku mamy do czynienia z czymś więcej – Funke nie tylko doskonale oddała niepokojącą atmosferę filmu del Toro i pełną nieoczywistości historię, ale też poszerzyła je o doskonale przedstawione postaci i baśnie, które nadają całości dodatkowej głębi i smaku. Nie zawaham się też stwierdzić, że powieść okazała się jeszcze lepsza niż film, a w tym przypadku wcale nie było to oczywiste.

Z jednej strony mamy do czynienia z ponurą, całkiem realną rzeczywistością, w której panuje wojna, okrucieństwo i przemoc. W której wrażliwa dziewczynka cierpi z powodu śmierci ojca i odrzucenia przez matkę, zmuszającą ją do nazywania „ojcem” zimnego, bezwzględnego mężczyzny, w wyraźny sposób gardzącego każdym dookoła z żoną i pasierbicą włącznie. To także pośrednio lekcja historii o wojnie domowej, jaka targała Hiszpanią w owym czasie.

Z drugiej strony dostajemy baśń, mroczną, nieoczywistą i z pewnością nie przeznaczoną dla dzieci. Kluczową postacią fantastyczną jest tu tytułowy Faun, oferujący Ofelii szansę na inne życie, o ile przejdzie zwycięsko trzy próby. Czy jednak jego intencje na pewno są uczciwe? Z każdym spotkaniem stworzenie wydaje się bardziej podstępne i groźne. Z kolei próby, jakim poddaje dziewczynkę okazują się nie tylko śmiertelnie niebezpieczne, ale też sprowadzają na nią kłopoty.

W stosunku do filmu powieść została wzbogacona o dziesięć łączących się ze sobą baśni, które jednocześnie nawiązują także do głównej historii. Pojawia się w nich m.in. Blady Mężczyzna, polujący na dzieci i noszący swe oczy we własnych dłoniach, skazana na śmierć wiedźma oraz piękna królowa, która nie znała swojej prawdziwej natury.


Książkę czyta się doskonale i spokojnie mogą po nią sięgnąć zarówno osoby, które mają za sobą seans filmowy, jak i ci, którzy nie znają jeszcze filmu del Toro. To piękna, mroczna baśń, która zapada w pamięci na długo. Warto przeczytać!

Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze