"Ostatnie Królestwo" Bernard Cornwell

Kocham nordyckie klimaty, wielbię Bernarda Cornwella, a cykl Wojny Wikingów jest jednym z moich ulubionych i z najlepszych spośród tych historyczno-przygodowych. Z tego względu wiadomość, że Wydawnictwo Otwarte zamierza w tym roku nie tylko go wznowić, ale wydać także tomy, które dotąd nie ukazały się w Polsce (i to w tempie jednej na miesiąc!) był cudnym świąteczno-noworocznym prezentem.



Pierwszy tom, Ostatnie królestwo, już za mną. Sięgałam po niego z radością, ale też obawą, czy po tych kilku latach okaże się równie dobry. Czy może przypadkiem sentyment nie przysłonił mi pewnym mankamentów, o których zdążyłam już zapomnieć? Nic z tego!  Ale przejdźmy do konkretów.

Akcja powieści toczy się w IX wieku na terenie Anglii. Głównym bohaterem, a jednocześnie narratorem, jest Uhtred, który jako stary człowiek snuje opowieść o swoim pełnym przygód, długim życiu. Mając niespełna dziesięć lat, Uhtred, szlachetnie urodzony syn eldormana z Bebbanburgu, zostaje porwany przez Duńczyków, którzy najechali na angielskie ziemie i planują założyć tu własne państwo. Nieco paradoksalnie, to pod opieką jarla Ragnara chłopiec odnajduje szczęście i poznaje, co to prawdziwa miłość i przyjaźń. To z Duńczykami łączą go silne więzi emocjonalne oraz religia.

Gdy Ragnar ginie podczas podstępnego napadu z rąk innego Duńczyka, Uhtred postanawia powrócić do swoich pobratymców, Anglików, i przysięga pomścić śmierć mężczyzny, który był dla niego jak ojciec. W końcu, nieco wbrew sobie, łączy swoją przyszłość z królem Alfredem, który przeszedł do historii jako Wielki, w powieści jednak został przedstawiony jako postać wzbudzająca dosyć rozbieżne uczucia.

Będąc świeżo po lekturze Trylogii Arturiańskiej, z pewnym rozbawieniem przyjęłam fakt, jak zmienia się punkt widzenia i sposób postrzegania rzeczywistości, gdy zmienia się także perspektywa, z której patrzymy. I jak kapryśny i ironiczny potrafi być los. W Trylogii, której akcja dzieje się na przełomie V i VI wieku, to Sasi byli barbarzyńskimi najeźdźcami, z którymi walczyli Brytowie pod przywództwem Artura. W trakcie tych kilku stuleci na tyle zasymilowali się z miejscową ludnością, że Anglia (jak zaczęli nazywać swój kraj) stała się ich ojczyzną. Teraz to oni muszą stawić czoła wikingom, którzy wybrali sobie Wyspy Brytyjskie za cel kolejnego podboju. I to oni są teraz w znacznej mierze chrześcijanami przeciwstawiającymi się pogańskim barbarzyńcom.


Jak w przypadku niemal każdej powieści autorstwa Bernarda Cornwella, jestem pod wielkim wrażeniem rozmachu, z jakim odmalowuje on przed oczyma czytelnika realia przedstawionego świata. Ne stara się na siłę uwspółcześnić stworzonych przez siebie bohaterów, a wręcz przeciwnie – ich sposób myślenia i wyznawane wartości znacznie różnią się od tego, co jest nam bliskie obecnie. Niezamężna szesnastolatka to dziwoląg  – większość kobiet w jej wieku (właśnie – kobiet, a nie dziewcząt, jak byśmy stwierdzili współcześnie) miała już przynajmniej jedno dziecko i chodziła właśnie w ciąży z kolejnym. Podobnie szesnastoletni chłopiec uchodzi za dorosłego mężczyznę i bierze udział w wyprawach wojennych.

Z realizmem odpowiadającym czasom, ale też nietrudną do dostrzeżenia niechęcią został także przedstawiony Kościół katolicki. Oczywistym jest, że obraz rozmodlonych mnichów i władców widzianych oczami buntowniczego chłopaka, któremu tylko wojaczka i panny w głowie, nie będzie wyglądał zachęcająco. Jednak podobnie jak w opowieści o Arturze, tak i tutaj pozytywnych przykładów księży mamy niewiele (w Ostatnim królestwie  zaledwie dwa), większość to dwulicowi hipokryci bądź tchórzliwe darmozjady. Chociaż i tak w tym tomie autor dał duchowieństwu trochę wytchnienia.


Mogłabym jeszcze napisać, jak dobrze przedstawieni są główni bohaterowie, jak obrazowo Cornwell przedstawia potyczki i bitwy, jak nie oszczędza czytelnika, a jednocześnie zapewnia mu mnóstwo wrażeń. Ale nie napiszę – przekonajcie się o tym sami! 

Za cudną lekturę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze