"Kaleidos" (recenzja gry)

Kiedy dookoła trwa pierniczkowe i choinkowe szaleństwo, warto dać sobie wieczór przerwy i odprężyć się przy dobrej grze. U nas na tapecie jest Kaleidos, który świetnie się sprawdza zarówno podczas gry w dwie, jak i trzy lub cztery osoby. I to w różnych kombinacjach wiekowych.



Cel gry
Cel gry to znaleźć na kartach jak największą liczbę przedmiotów, których nazwa zaczyna się na wylosowaną literę. Proste? W teorii tak, w praktyce różnie z tym bywa, bo piękne i kolorowe plansze kryją tyle szczegółów, że aż może się zakręcić w głowie. Zabawa jest jednak przy tym przednia!

Opakowanie i instrukcja
W solidnym pudełku znajdują się:
  • 20 ilustrowanych plansz (4 zestawy po 5 kart)
  • 4 tekturowe sztalugi
  • talia kart z alfabetem
  • 4 ołówki (nawet o tym pomyślano!)
  • notes
  • klepsydra
  • instrukcja

Poszczególne elementy prezentują się bardzo dobrze. Podobają mi się zwłaszcza barwne plansze oraz pomysł ze sztalugami. Sama instrukcja jest prosta i przejrzysta, wyjaśnia też potencjalne problemy, jakie mogą pojawi się w czasie gry, np. kwestię akceptowania różnych nazw.

Rozgrywka
Przed przystąpieniem do gry każdy uczestnik otrzymuje swój zestaw dwustronnych, ponumerowanych  kart (wszyscy mają dokładnie takie same zestawy). Łącznie mamy do dyspozycji 10 ilustracji, każda na jedną rundę gry. Rozdzielamy także sztalugi, na których należy umieścić plansze, a także kartki i ołówki. Na środku ustawiamy klepsydrę i talię kart z literami. Teraz możemy przystąpić do rozgrywki.


Pierwszy z graczy wyciąga jedną kartę i kładzie ją tak, żeby wszyscy ją zobaczyli. Następnie przekręca klepsydrę i można zaczynać. Tutaj warto wspomnieć, że przynajmniej na początek można się umówić, żeby rundę odmierzała nie jedna klepsydra, a np. dwie lub trzy. W tym czasie trzeba wynotować wszystkie przedmioty, osoby, rzeczy itd., których nazwa zaczyna się na wybraną literę.

Kiedy upłynie czas, każdy po kolei odczytuje zapisane przez siebie słowa. Pozostali gracze podkreślają na swoich kartkach nazwy, które już padły. Kiedy wszyscy przeczytali swoje listy, można przystąpić do podliczenia punktów. Za każde podkreślone słowo dostaje się 1 punkt, a za każde wyjątkowe, czyli nie wspomniane przez innych 3 punkty. Po podliczeniu punktów wybieramy kolejną planszę i gramy tak aż do ich wyczerpania.


Wrażenia

Zawsze lubiłam gry sprawdzające spostrzegawczość i refleks, ale nie sądziłam, że będę się tak dobrze bawić przy Kaleidosie. Dużą zaletą jest tu wysoka regrywalność – każda litera daje zupełnie inny zestaw odpowiedzi. Według informacji na pudełku jest to gra od 10 roku życia, ale spokojnie mogą w nią grać także młodsze dzieci, wystarczy, by potrafiły pisać. Dodatkowo, autorzy przewidzieli wariant drużynowy, który może się sprawdzić zwłaszcza na imprezach. Mówiąc krótko, dla mnie bomba!

Za świetną zabawę dziękujemy Fabryce Kart Trefl - Kraków.


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze