"Zdobywca" Conn Iggulden

Wszystko co dobre, w końcu się kończy. Kilka tygodni temu ukazał się piąty tom, wieńczący cykl Zdobywca – porywającą historię o mongolskim imperium stworzonym przez Dżyngis Chana i jego potomków.



Ostatni tom skupia się na wnukach słynnego chana, który stworzył potęgę, przed którą drżały zarówno armie chińskie, jak i arabskie. To co zapoczątkował Dżyngis, kontynuowali jego następcy. Po śmierci jego synów, władza przeszła w ręce wnuków, z których niemal każdy miał ambicje, by dorównać dokonaniom słynnego dziada. Fabuła Zdobywcy skupia się więc na nieustających najazdach, bezwzględnych walkach i wiszącej na włosku wojnie domowej.

Akcja powieści toczy się wielotorowo, naprzemiennie możemy więc poznać losy Gujuka, Mongkego, Kubilaja, Aryka Böge i Hulagu. Ich imiona na zawsze przeszły do historii, choć nie wszyscy zapisali się w niej chwalebnie. Jedno nie ulega wątpliwości – dynastia zapoczątkowana przez Dżyngisa odmieniła losy jeśli nie świata, to z pewnością Azji.

Stworzony przez Igguldena cykl to moje drugie literackie spotkanie z mongolskim imperium. Pierwszym była powieść Tenggeri, syn Czarnego Wilka, który wspominam z ogromnym sentymentem. O ile jednak wówczas po prostu ciekawiła mnie przede wszystkim fikcyjna historia osadzona w fascynujących czasach, o tyle teraz jestem pod prawdziwym wrażeniem rozmachu, z jakim brytyjski pisarz oddał ducha epoki.

Warto oczywiście wziąć pod uwagę, że mamy do czynienia z beletryzowaną historią, a nie książką historyczną, niemniej pieczołowitość w oddaniu  ówczesnych realiów naprawdę jest godna pochwały. Z posłowia można się także dowiedzieć, które z przedstawionych wydarzeń zostały oddane wiernie, a w których Iggulden mocno posiłkował się własną wyobraźnią.


Mówiąc krótko, Zdobywca plasuje się na wysokim miejscu wśród moich ulubionych powieści i cykli historycznych. Można w nim znaleźć wartką akcję, zapierające dech w piersiach opisy bitew i politycznych intryg. Są momenty lekkie, ale i wyciskające z oczu łzy. Jednym słowem, naprawdę warto sięgnąć!

O poprzednich tomach przeczytacie tutaj:

Za fascynującą podróż po mongolskich stepach serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc. 

Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze