"Dzieci Szóstego Słońca" Ola Synowiec

Z czym kojarzy Wam się Meksyk? Może z sombrero, tequilą i barwnym Świętem Zmarłych, a może brutalnymi walkami karteli narkotykowych. A w co wierzą Meksykanie? Większość osób z zewnątrz wykrzyknie zapewne, że cały Meksyk jest katolicki i basta. Tu jednak pojawia się problem, nieco podobny do naszego kraju. W oczach obcokrajowców Polska też jest jednolita pod względem religijnym, a społeczeństwo głęboko wierzące, a przecież sami dobrze wiemy, jak dalekie jest to od prawdy. Jak to jest więc z tym Meksykiem?



Dzieci Szóstego Słońca to reportaż, a właściwie zbiór siedmiu reportaży autorstwa Oli Synowiec, Polki od siedmiu lat mieszkającej w Meksyku i autorki bloga Mexico Magico Blog, regularnie też piszącej dla polskiej prasy właśnie na temat Ameryki Środkowej. Każdy z tekstów porusza inną kwestię, a razem tworzą obraz barwny niczym meksykańska fiesta, chociaż nadal nie ujawniający wszystkiego.

Autorka rozpoczyna opowieść od rozprawienia się z „tradycyjnym”, meksykańskim Świętem Zmarłych, który całemu światu od pewnego czasu kojarzy się z hucznymi zabawami, kolorowymi czaszkami i karnawałem. Skąd cudzysłów? Okazuje się, że z tym odwoływaniem się do tradycji przedkolumbijskich nie do końca jest tak, jak chcielibyśmy wierzyć zarówno my, jak i sami Meksykanie. Pojawienie się Tańca Śmierci oraz symbolicznych kościotrupów i czaszek ma ścisły związek z Hiszpanami i Europą, a obecne obchody święta Dia de los Muertos są niesamowitą mieszanką tradycji pogańskich, katolickich i… pomysłów przedsiębiorczych polityków. Czy wiedzieliście, że huczna parada w Mexico City z okazji Święta Zmarłych została wymyślona na potrzeby filmu o Bondzie, a w kolejnych latach kontynuowana, bo okazała się świetnym marketingowym chwytem zwabiającym rzesze turystów? A takich smaczków można w książce znaleźć znacznie więcej.

W kolejnych rozdziałach Synowiec pokazuje, jak silnie skomercjalizowana stała się meksykańska religia na przestrzeni kilku ostatnich dziesięcioleci. Jak wiadomo popyt rodzi podaż, a coraz większe fale turystów z bardzo precyzyjnie określonymi oczekiwaniami stopniowo wypaczają to, co dawniej było prawdziwie intymnym i niesamowitym doświadczeniem. Możemy więc przeczytać o tzw. świętych dzieciach i turystach poszukujących sprzedawców grzybków halucynogennych – dawniej używanych w celach leczniczych, teraz zapewniających chyba tylko odlot. Autorka świetnie też pokazuje, jak wygląda przygotowana dla osób z zewnątrz kolorowa fasada i co naprawdę się za nią kryje. Nasuwa to luźne skojarzenie z reportażem Na początku jest koniec Weroniki Mliczewskiej, która w podobny sposób przedstawiła w nim obchody majańskiego Nowego Roku.

A skoro o Majach już mowa, znajdziecie tu także rozdział poświęcony meksykańskim rodzimowiercom. Rzadko Indianom z pochodzenia, a jednak pragnącym kultywować azteckie i majańskie tradycje. Ciekawostką jest tu zdjęcie, które widnieje na okładce książki – jego autorką jest właśnie Ola Synowiec, a przedstawia ono jednego z bohaterów reportażu, przygotowującego się do rytualnego tańca.

Z punktu widzenia współczesnego europejskiego czytelnika zgrozą przejmuje część poświęcona konfliktowi między katolikami i ewangelikami. I nie chodzi tu o żadne teologiczne dysputy, a prawdziwą walkę, której skutki często bywają tragiczne. Pobicia, podpalenie dobytku, a nawet zabójstwa są w tym sporze niczym niezwykłym.


Podsumowując, Dzieci szóstego słońca to lektura niezwykła o tyle, że pokazuje nam świat podobny do naszego, a jednak tak odległy kulturowo, że aż trudno w to uwierzyć. Miejsce silnych podziałów religijnych, gdzie coca-cola jest… napojem bogów. Zdecydowanie pozycja warta uwagi!

Sprawdź inne nowości w księgarni Tania Książka.

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje Księgarni Tania Książka.



Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze