"Dym i lustra" Neil Gaiman

Neil Gaiman to jeden z pisarzy, po którego książki sięgam w ciemno. Moja fascynacja jego twórczością dorównuje chyba tylko miłości do Stephena Kinga, a kto czyta Kącik z książką, wie, że taka deklaracja oznacza naprawdę wiele. Do tej pory miałam do czynienia tylko z powieściami (pojedynczego opowiadania w zbiorze Łotrzyki nie liczę), tym razem przyszedł czas na zbiór opowiadań. Zwłaszcza, że wznowienie Dymu i luster ukazało się w nowej, rewelacyjnej szacie graficznej.

Generalnie nie jestem wielką fanką krótkiej formy, zdecydowanie wolę powieści, wyjątek robię dla ulubionych autorów. Zdaję sobie też sprawę, że nawet najlepszy powieściopisarz nie musi równie dobrze radzić sobie z opowiadaniami, które rządzą się swoimi prawami. Dym i lustra to zbiór 36 tekstów, wśród których znalazły się opowiadania i wiersze, każdy opatrzony komentarzem, kiedy powstał i w jakich okolicznościach. Część to efekt pracy na konkretne zamówienie, inne po prostu pojawiły się w głowie autora i znalazły takie, a nie inne ujście na papierze.


Bardzo rzadko zdarzają się zbiory opowiadań będących na podobnym poziomie, bieżąca pozycja nie jest pod tym względem wyjątkiem. Wręcz przeciwnie, jest to jeden z najbardziej nierównych zbiorów, jakie miałam okazję czytać. Obok prawdziwych perełek pojawiają się teksty zwyczajnie kiepskie i właściwie nie wiadomo o czym. Przeważają za to opowiadania poprawne, dość przeciętne i nie wyróżniające się niczym szczególnym. Za to bardzo sprytnie zostały one rozmieszczone tak, że te najlepsze otwierają i zamykają zbiór, przez co czytelnik rozpoczyna i kończy lekturę z pozytywnym nastawieniem, co też na pewno wpływa na odbiór całości.

Przy tak dużej liczbie tekstów, opowiadanie o każdym z nich mija się z celem. Zwłaszcza gdy część z nich jest bardzo krótka i liczy zaledwie kilka stron, czasem zaledwie dwie. Warto za to wspomnieć o tych, które wyróżniają się na tle pozostałych. Do moich ulubionych należy retelling baśni o Królewnie Śnieżce, „Szkło, śnieg i jabłka”. Świetny i niebanalny, z pewnością nie pozwoli Wam spojrzeć na historię o niewinnej dziewczynce i siedmiu krasnoludkach w ten sam sposób. Spodobał mi się także „Trollowy most”, który zaskakuje zakończeniem oraz zawarty we wstępie „Prezent ślubny”. Niepokojące okazały się „Cena”, „Nie pytaj diabła”, „Córka sów” i „Fakty w sprawie zniknięcia panny Finch”. Kilka aż prosiłoby się o dłuższą formę, a jednak Gaimanowi udało się zawrzeć silny przekaz nawet w tekstach króciutkich na stronę („Dziecizna”, „Gdy nastał koniec świata”).

Po lekturze całego zbioru nasuwa się za to jeden wniosek – autor nie powinien absolutnie zabierać się za pisanie wierszy. Tych kilka, które pojawia się w książce, stanowi jej najsłabszą część. Równie kiepskie są fragmenty scenariuszy. Może czegoś w nich nie dostrzegam, ale szczerze mówiąc, sprawiły na mnie wrażenie zwykłego bełkotu, który nie niesie w sobie żadnego przesłania ani treści.


Podsumowując, fani Gaimana na pewno znajdą tu coś dla siebie, zwłaszcza że tematyka opowiadań jest naprawdę różnorodna. Od mrocznych opowieści, poprzez nawiązania do Lovecrafta i wampirów, aż po seks. W większości czuć tę charakterystyczną dla autora mieszankę grozy, groteski i humoru, chociaż niestety nie wszystkie są udane. Natomiast na początek przygody z jego twórczością zdecydowanie bardziej polecam sięgnąć po którąś z jego powieści.

Przeczytaj także:

Sprawdź inne nowości w księgarni Tania Książka.

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje Księgarni Tania Książka.


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)