Blogerzy polecają: powieści Stephena Kinga


Już tylko tydzień dzieli nas od Dnia Czytania Stephena Kinga, podczas którego będziemy świętować 70. urodziny Mistrza. Jeśli jeszcze zastanawiacie się, po którą książkę sięgnąć, dzisiejszy wpis powinien Wam pomóc. Wspólnie z grupą zaczytanych w prozie Kinga blogerów, przygotowałam dla Was zestawienie jego najlepszych powieści.


Wiedźma poleca "Bastion".

Na tę chwilę moim niekwestionowanym liderem, jeśli chodzi o prozę Kinga, jest powieść „Bastion”. W wielkim skrócie: przez ludzki błąd supernowoczesna broń biologiczna dziesiątkuje ludzkość. Obecność wirusa przypomina symptomy zwykłego przeziębienia, lecz w ciągu kilku dni człowiek umiera. Ziemia staje się masowym grobem. Jednakże okazuje się, że niewielki procent ludzi jest odporny wirusa, wśród nich znaleźli się zarówno ludzie prawi, jak i źli. Muszą wybrać swoją ścieżkę przeznaczenia i opowiedzieć się po jednej ze stron.

Tak przedstawia się fabuła ponad tysiącstronicowej książki Stephena Kinga. Jest w niej przerażająca wizja postapokaliptycznego świata i odwieczna walka dobra ze złem. Równie ważna jest bogata i barwna galeria bohaterów, pojawiających się na stronach „Bastionu”. Autor harmonijnie podzielił uwagę czytelnika na wydarzenia po obu stronach barykady, pokazując zmagania „dobrych” i brak jakichkolwiek hamulców „złych”, jednocześnie dając do zrozumienia, że czeka ich nieuchronna konfrontacja.


„Bastion” nie jest horrorem, to świetnie napisany thriller, który trzyma w napięciu i długo nie pozwala o sobie zapomnieć.




Ciacho poleca „Wielki Marsz”.
Świat Bibliofila


To ja trochę na temat najlepszej nie-horrorowej książki Kinga, która jest post-apokaliptyczną wizją świata z mocną domieszką dramatu. 

100 młodych chłopców podejmuje się morderczego marszu, który zakończyć (w pełni) może tylko jeden z nich. Dla reszty, która zejdzie poniżej 6 kilometrów na godzinę i dostanie 3 upomnienia od żołnierzy, nadchodzi czerwona kartka i koniec wyścigu zagwarantowany kulką w głowie! Długość marszu jest nieograniczona, bo metę wyznacza przedostatni zabity uczestnik. Nie ma możliwości rezygnacji. Nie ma miejsca na czułości i zasady fair play. Nic nie jest pewne podczas marszu poza tym, że zginie i przegra 99, a zwycięży i przeżyje tylko 1.

Absolutna rewelacja. Książka mocna, dramatyczna, wstrząsająca, niesamowicie emocjonująca. Świetnie ukazuje zezwierzęcenie, obłęd i fascynację śmiercią. Wywołuje nieustanne poczucie grozy o to, co się wydarzy i obawy, kto teraz zginie i jak to się stanie. Jeśli jakaś z postaci przypadnie czytelnikowi bardziej do gustu to na 99% za kilka stron będzie musiał się z nią pożegnać i to nie będzie miłe pożegnanie. Ale nie ma czasu na płacz i klepanie po ramionach, bo trzeba iść dalej. Książka jest cieniutka, bo liczy sobie raptem nieco ponad 200 stron, ale jest naładowana tak potężną dawką emocji i adrenaliny, że kopie ostro po tyłku i siedzi w głowie na długo po tym, jak się ją odłoży. Pozycja idealna na każdą porę roku, a już zwłaszcza jesienią, gdzie w plenerze często można zauważyć biegaczy. Im szczególnie polecam tę książkę. Szerokiej drogi! ;)





Beata poleca „Dolores Claiborne”.

"Czasem kobieta musi być bezduszną jędzą, żeby dać sobie radę w życiu, ale wierzcie mi, bycie jędzą to też ciężka praca." 

Tak mówi o sobie główna bohaterka powieści, Dolores Claiborne. To inteligentna, silna kobieta, która całe życie ciężko pracowała. Kiedy umiera Vera Donovan, zatrudniająca Dolores od lat, a sama Dolores zostaje oskarżona o zabójstwo, kobieta postanawia zgłosić się na policję. Tam, w obecności świadków, opowiada o swoim życiu i o morderstwie, które popełniła. Jednak to nie Vera była ofiarą...

Powieść ma formę monologu. To niezwykłe, jak wiarygodnie pisarz - mężczyzna - przedstawił psychikę kobiety. Wiemy, że to co zrobiła Dolores było złe. Z drugiej strony... czy jednak choć trochę nie chcemy, żeby jej się udało? Sama scena morderstwa na długo zapada w pamięć. Jest bardzo realistyczna i chociaż Dolores nie jest bohaterką książki o psychopacie uwielbiającym zabijać ludzi - uwierzcie - ten fragment powieści Stephena Kinga może bardziej przerazić czy wstrząsnąć czytelnikiem niż drastyczne opisy umieszczone w innych książkach. Czy już sam ten fakt nie jest wystarczającą zachętą do sięgnięcia po „Dolores Claiborne”?



Oczytany poleca „Zieloną Milę”.

Paul Edgecombe pracuje jako strażnik w więzieniu Cold Mountain, do którego trafiają przestępcy skazani na karę śmierci. Nikt nie wydaje się bardziej zasługiwać na śmierć niż John Coffey, czarny olbrzym, skazany za przerażającą zbrodnię, której dopuścił się na dwóch małych dziewczynkach. Ten, kto sądzi, że wymierzenie sprawiedliwości okaże się łatwe i proste, jest w wielkim błędzie.

„Zielona Mila” to książka kompletna. King stworzył piękną historię, która dzieje się na bloku śmierci, czyli miejscu nie mającym nic wspólnego z pięknem. Wszystkie postacie w książce są bardzo wyraziste. Mamy wyraźny podział na dobrych i złych strażników więziennych. Podobnie wygląda sytuacja z więźniami. Skazańcy wzbudzają naszą sympatię, do tego stopnia, że gdy któryś z nich idzie Zieloną Milą, coś nas ściska za gardło. A moment śmierci Coffeya to totalny wyciskacz łez. 

Powieść jest doskonałym przykładem tego, że Stephen King potrafi pisać nie tylko horrory, a jego nazwisko nie jest przypadkiem – jest Królem literatury. „Zieloną Milę” trzeba znać. Jeśli do tej pory nie czytaliście tej genialnej książki, to natychmiast biegnijcie do księgarni lub biblioteki i rozkoszujcie się tą lekturą. Gwarantuję, że się nie zawiedziecie. 



Gosia poleca „Christine”

Czy horror z samochodem w roli głównej może być straszny? Może!

Arnie to typowa ofiara losu. Nic mu nie wychodzi, jest prześladowany w szkole, ma kłopoty w domu  i gdyby nie najlepszy przyjaciel Dennis,to zapewne nie raz źle by skończył. Pewnego dnia wracając do domu zauważa samochód wystawiony na sprzedaż. I zakochuje się od pierwszego wrażenia. Musi go mieć. Arnie czuje, że Christine - bo tak nazwał samochód - odmieni jego życie.

Fabuła książki jest naładowana emocjami, a narastająca atmosfera grozy sprawia, że czasami włos się jeży na głowie. Książkę się wręcz pochłania. Mistrzowsko budowane napięcie, zabawne dialogi, jako ciekawostka na początku kolejnych rozdziałów poznajemy teksty piosenek o samochodach, świetne kreacje bohaterów.

„Christine” to dobra lektura dla osób, które mają zamiar dopiero poznawać książki Kinga. Nie jest przepełniona mocnymi scenami, natomiast ma w sobie zarówno sporo napięcia, jak i charakterystycznego dla autora stylu. Nie obfituje w dłużyzny, z których Stephen słynie, a które nie każdemu przypadają do gustu. Jest tutaj miejsce i na humor, i na dreszczyk. Choć wydaje się, że książka opowiadająca o miłości chłopca i samochodu będzie raczej budzić rozbawienie, uwierzcie mi, niejeden raz poczujecie się nieswojo. Polecam osobom, które w trakcie czytania lubią poczuć ciarki na plecach. 




amp H poleca „To”.
Z piórem wśród książek

Małe, senne miasteczko gdzieś w stanie Maine. Sielankę i spokojne życie przerywa To – a Ty jako jedno z wielu dzieci możesz To zobaczyć. Klaun. Głosy w rurach. Polowanie czas zacząć! Kiedy razem ze swoimi przyjaciółmi pokonujesz To i w miasteczku ponownie pojawia się spokój, masz tylko dwadzieścia lat ciszy. Ciszy przed burzą.

Jeśli chcecie przeżyć taką przygodę i rozpalić swoją wyobraźnię wprowadzając ją na najwyższe obroty, “To” Kinga wydaje się być do tego idealnym wyborem. Niezwykle dopracowany horror, który skutecznie tworzy nowe fobie i pogłębia już istniejące. Nie spodziewajcie się dobrej zabawy - chyba, że pod tym pojęciem kryje się dla Was To. Nie bez powodu książka ta okrzyknięta została przez wielu krytyków najlepszym horrorem, jaki kiedykolwiek został spłodzony przez Stephena Kinga. Nawet jeśli macie już 30 lat na karku, nie możecie czuć się bezpieczni. To dopada absolutnie każdego, bez względu na wiek.




Ja polecam mój ukochany „Cmętarz zwieżąt”

Gdy rodzina Creedów wprowadza się do małego miasteczka, zdaje im się, że nareszcie odnaleźli swój mały, wymarzony raj. Ich nowy dom jest przestronny i otoczony malowniczym lasem, a mieszkająca obok para staruszków szybko staje im się bliska niczym rodzina.

Przez pierwszą połowę książki poznajemy dokładnie głównego bohatera i jego bliskich, i jedynie kilka drobnych wzmianek sugeruje, że w okolicy dzieje się coś niepokojącego. Fabuła jest przemyślana od początku do końca i nic nie jest tu przypadkowe. Drobne wydarzenia i fakty okazują się elementami skomplikowanej układanki, która stopniowo pojawia się przed naszymi oczami, zaskakując i przerażając jednocześnie.

King wziął na warsztat dwa najbardziej pierwotne ludzkie lęki – strach przed śmiercią i utratą bliskiej osoby. Chyba każdy, kto przeczyta tę powieść, zada sobie pytanie, co poświęciłby dla ukochanego dziecka, żony lub męża. Czy byłby w stanie poświęcić samego siebie? Czy byłby gotów złamać wszystkie zasady i wstąpić na ścieżkę zła, gdyby dało to choćby cień nadziei na ratunek? Jednocześnie jednak autor daje wyraźne przesłanie, że nie można igrać z losem, że odwracanie nieodwracalnego pociąga za sobą katastrofalne skutki. Istnieją bowiem rzeczy gorsze niż śmierć. 


Dołączycie do naszego wspólnego czytania? Link do wydarzenia na FB znajdziecie tutaj.


Niech King będzie z Wami!



Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze