"Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii" Berenika Lenard i Piotr Mikołajczak

Większości z nas Islandia kojarzy się z miejscem nieposkromionym, surowym, lecz przy tym pięknym naturalnym, nieskażonym urokiem dzikiej natury. Krainą lodu i ognia, aktywnych wulkanów, gejzerów i lodowców. Niezwykłym, odległym krajem, gdzie nikt nie śmieje się z wiary w elfy, a który z roku na rok pragnie odwiedzić coraz większa liczba osób.

Berenika Lenard i Piotr Mikołajczak to dwoje dziennikarzy i blogerów zakochanych w Islandii. Od trzech lat prowadzą blog Ice Story, na którym dzielą się swoją pasją, spostrzeżeniami i świetnymi zdjęciami, skutecznie pobudzającymi wyobraźnię i wzbudzającymi chęć, by zobaczyć to wszystko na własne oczy i poczuć na własnej skórze. Szepty kamieni. Historie z opuszczonej Islandii to kolejny krok, efekt projektu, którego efektem miały być historie dwudziestu opuszczonych islandzkich farm, a ostatecznie stał się pasjonujący reportaż o tej stronie Islandii, której nie znajdzie się w turystycznym przewodniku.


Relacja z podróży autorów jest pełna kontrastów tak jak i sama wyspa. Możemy podziwiać surowe piękno kraju, w którym natura nieustannie udowadnia człowiekowi swą potęgę. Islandzka prowincja nie jest miejscem dla ludzi słabych i delikatnych, zimno i izolacja potrafią złamać niejednego. A mimo to przemierzanie pustkowi nietkniętych ludzką ręka przynosi trudny do porównania spokój i jedyny w swoim rodzaju kontakt z naturą.

Przemierzając kilometry islandzkich bezdroży Lenard i Mikołajczak odbywają niejako podróż w czasie, mijając na swej drodze dziesiątki, o ile nie setki, opuszczonych budynków i gospodarstw (coraz więcej Islandczyków przenosi się do miast). Docierają również do starej przetwórni śledzi w Djúpavíku, święcącej sukcesy w latach 30. i 40., i upadłej wraz ze zniknięciem ryb. Rozmawiają z jej mieszkańcami, poznają ich historie, często niełatwe i gorzkie, a jednak pokazujące ogromną siłę charakteru i niezłomność w walce o przetrwanie i lepsze jutro.

Książka przedstawia niejako dwie różne wersje Islandii – tej sprzed kryzysu finansowego i tej obecnej, prawdopodobnie zbliżającej się nieubłaganie ku kolejnej klęsce. Z dużą nostalgią napotykani przez autorów ludzie wspominają nie tak dawne przecież czasy, gdy nikt nie myślał nawet o zamykaniu drzwi na klucz, gdy żyło się na kredyt, a ludzie byli znacznie bardziej otwarci i przyjacielscy. Potężny krach, który wstrząsnął całym krajem, zmienił nie tylko oblicze państwa, ale i jego mieszkańców, podchodzących obecnie do ludzi z zewnątrz z większą rezerwą i znacznie bardziej nastawionych na zysk. Islandia, reklamowana jako miejsce dzikie, piękne i pozwalające przeżyć niesamowitą przygodę, stała się obecnie celem wielu turystów, co doprowadziło do absurdalnego wzrostu cen i wysypu hoteli. W konsekwencji stałym mieszkańcom coraz trudniej jest dbać o swoje utrzymanie, dochodzi też do niszczenia zabytkowych budynków, by w ich miejscu postawić kolejny hotel lub atrakcję turystyczną. O dewastowaniu przyrody nie wspominając. Co roku na wyspie pojawiają się tysiące przyjezdnych, z których wielu po przybyciu puszczają hamulce i zachowują się w sposób jednocześnie żenujący i karygodny. A czasem zwyczajnie głupi.

Niemniej, mimo tego mniej zachęcającego oblicza i pewnego zdemitologizowania Islandii, z każdej strony aż bije miłość i przywiązanie autorów do tego miejsca, a ich pasja zaraża. Lektura Szeptów kamieni sprawia, że na własne oczy pragnie się zobaczyć ten niezwykły kraj, poznać jego mieszkańców i posmakować przynajmniej przez pewien czas wolności, jaką można poczuć tylko tam.

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwartemu.


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze