"Uczeń Alvin" Orson Scott Card

Uczeń Alvin, jedna z nowości na księgarnianych półkach, już po raz trzeci przenosi czytelnika do XIX-wiecznej alternatywnej wersji Ameryki wypełnionej magią i trudnymi do racjonalnego wytłumaczenia mocami. Wydawnictwo Prószyński i S-ka sukcesywnie wznawia jeden z najsłynniejszych po Sadze o Enderze cykli autorstwa Orsona Scotta Carda, Opowieści o Alvinie Stwórcy.

Po pobycie wśród Indian i naukach, jakie u nich pobierał, jedenastoletni Alvin nie zagrzewa zbyt długo miejsca w domu. Wyrusza do miejsca, w którym się urodził, Hatrack River, by uczyć się fachu u miejscowego kowala, a przy tym zgłębić tajniki swego niezwykłego talentu i nauczyć się, jak zostać prawdziwym Stwórcą. Liczy na pomoc dziewczyny, z którą los połączył go w chwili narodzin i która – mimo dzielącej ich odległości - chroniła go przez wiele lat. Nie spodziewa się jednak, że na spotkanie z żagwią Peggy przyjdzie mu jeszcze długo poczekać, a w międzyczasie zostanie wystawiony na ataki Niszczyciela, który czai się gdzieś poza zasięgiem wzroku i nieustannie czuwa na chwilę jego słabości.

O ile w Czerwonym Proroku Card przedstawił bardzo trudne relacje białych osadników z rdzennymi mieszkańcami, liczne prześladowania i nieustanne oraz nieodwracalne niszczenie esencji ziemi, o tyle temat ten został w Uczniu Alvinie niemal zupełnie porzucony. W zamian za to na powierzchnię wypłynął kolejny kontrowersyjny i trudny temat, jakim jest rozliczenie się z niewolnictwem i rasizmem, zgodnie z którym czarnoskórzy niewolnicy to jedynie niewiele więcej niż zwierzęta bądź towar. Autor prowadza nowych bohaterów, zarówno tych dobrych, jak i tych coraz liczniej stojących po stronie Niszczyciela, reprezentującego bliżej nieokreślone, ale za to potężne Zło.

Bardzo cieszy mnie fakt, że w porównaniu z poprzednim tomem akcja znacząco przyspiesza, a fabuła nabiera wyrazistości. Alvin dorasta, ma przed sobą swoją wizję i dąży do jej urzeczywistnienia. Wprawdzie jeszcze nieporadnie i nieco na oślep, na zakończenie trzeciej części nie jest już jednak małym chłopcem wierzącym ślepo w ideały. To również pozytywne zmiana, ponieważ w Czerwonym Proroku to właśnie kreacja głównego bohatera stopniowo zaczynała drażnić zbyt perfekcyjnym i pozbawionym wad wizerunkiem. Tym razem jesteśmy świadkami zmagań Alvina nie tylko z przeciwnikami, ale i samym sobą, a efekt tych walk nie zawsze jest taki, jak moglibyśmy oczekiwać.

Nieco ryzykowną kwestią ze strony autora, choć jednocześnie dosyć charakterystyczną dla jego twórczości, jest podejmowanie tematu wiary, który w całym cyklu pełni istotną rolę. Purytańskie społeczeństwo widziane na kartach kolejnych tomów z jednej strony przesiąknięte jest bardzo surowymi biblijnymi regułami, a z drugiej widzimy w nim coraz więcej gniazd źle pojmowanej walki w imię Pana, dewocji i hipokryzji.

Podsumowując, Uczeń Alvin to bardzo udana kontynuacja cyklu, zaostrzająca apetyt na kolejne części. Jeśli spodobały Wam się dwa poprzednie tomy, ten z pewnością również Was nie rozczaruje.

Przeczytaj także:
  1. Siódmy syn
  2. Czerwony Prorok

Sprawdźcie również bestsellery w księgarni Tania Książka!

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuje Księgarni Tania Książka.



Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze