
Przed główną bohaterką pojawiają się dwa wyzwania i dwa
śledztwa dotyczące zbrodni, których sprawcy zdają się zwyczajnie bestialscy i
pozbawieni wszelkich skrupułów. Najpierw pojawia się doniesienie o odnalezieniu
na pewnej plaży trupów ponad dwudziestu koni i źrebiąt, i wszystko wskazuje na
to, że zostały celowo zmuszone do rzucenia się z urwiska… Tuż po tym Katie
zjawia się na miejscu znacznie bardziej wyrafinowanego i krwawego morderstwa. W
domu spokojnej starości zostaje znaleziona martwa pensjonariuszka, zakonnica z
pobliskiego klasztoru, który dawniej pełnił również rolę schroniska dla
młodych, niezamężnych matek i ich dzieci. Szczegóły zabójstwa rażą
okrucieństwem, a to dopiero początek, wkrótce zaczynają bowiem ginąć kolejne
siostry zakonne. Trop prowadzi do przeszłości, jakie więc tajemnice skrywają klasztorne
mury?
Sekrety i zmowa milczenia wokół wydarzeń, jakie
rozgrywały się w zgromadzeniu sióstr, w teorii mających nieść miłosierdzie i pomoc,
to główna oś rozgrywających się wydarzeń. Masterton bez skrupułów i bardzo
obrazowo przedstawia hipokryzję, wyrachowanie, a często i zwykłą bezduszność
obecną tam, gdzie powinna panować życzliwość i wybaczenie. Surowo też rozprawia
się z zakłamaniem przedstawicieli duchowieństwa, uważających się za świętszych
od samego Boga. Biorąc pod uwagę pojawiające się regularnie doniesienia o tym,
jak wygląda bądź wyglądała sytuacja w różnych placówkach prowadzonych przez zakonnice,
nietrudno uwierzyć, że opisane w powieści procedery mogły naprawdę mieć miejsce.
Co charakterystyczne dla twórczości autora, nie szczędzi
on w Siostrach krwi scen brutalnych,
krwawych, a wrażliwe osoby mogących przyprawić o mdłości. Nie jest to jednak
epatowanie przemocą po to tylko, by zaszokować czytelnika, wręcz przeciwnie,
wszystkie elementy są uzasadnione fabularnie, co nie zmienia jednak faktu, że
niektóre opisy lepiej szybko wyrzucić z pamięci, by nie śniły się po nocach.
Nie obyło się bez drobnych potknięć i rozwiązań
fabularnych, które mogą się zdawać nieco przesadzone bądź dodane na siłę.
Dotyczy to przede wszystkim rewelacji na temat związku mordercy i jednej z
zakonnic, które zostają ujawnione dopiero na ostatnich stronach powieści.
Byłoby znacznie lepiej, gdyby ich po prostu nie było, ponieważ i tak nie
wprowadzają nic znaczącego do głównego wątku, ani do rozwiązania sprawy. Nie wspominając już o fakcie, że ciężarna bohaterka czuje ruchy swojego dziecka już w jedenastym tygodniu ciąży…
Tak jak wspomniałam na początku, po Siostry krwi mogą bez problemu sięgnąć również osoby, które nie
miały wcześniej do czynienia z poprzednimi tomami serii. Śledztwa są niezależne
od minionych wydarzeń, a wątki osobiste oraz te pomniejsze zawodowe dotyczące głównej
bohaterki są wprowadzone i wyjaśnione w tak przystępne sposób, że można od razu
się w nich dobrze orientować. Sama jestem dobrym przykładem na to, że cyklu nie
trzeba koniecznie rozpoczynać od Białych
kości, ponieważ to moje pierwsze spotkanie z Katie Maguire i co więcej na
tyle udane, że chętnie sięgnę po pozostałe tomy.
Mówiąc krótko, Graham Masterton w pełni zdał egzamin jako
autor powieści kryminalnych i z przyjemnością mogę polecić jego najnowszą
powieść wszystkim fanom tego gatunku.
Recenzja napisana dla portalu Duże Ka.
Komentarze
Prześlij komentarz