"Królowa" Elżbieta Cherezińska

Na Królową czekałam z utęsknieniem już od momentu, w którym odłożyłam na półkę Hardą. Na szczęście, nie musiałam czekać zbyt długo, za co naprawdę doceniam wkład pracy zarówno Elżbiety Cherezińskiej, jak i wydawnictwa, które wydało obydwa tomy dylogii o Świętosławie w odstępie zaledwie kilku miesięcy.

Królowa to bezpośrednia kontynuacja Hardej, a jej akcja toczy się na przestrzeni ponad dwudziestu lat – od 997 do 1018, przy czym krótki epilog to przeskok w nieco dalszą przeszłość, do roku 1025. Świętosława, jako królowa Danii i Szwecji znana pod imieniem Sigrida Storrada, nie jest już tą samą młodą, niepokorną dziewczyną, lecz dojrzałą kobietą, matką następców tronu, w pełni świadomą swej władzy, ale również licznych ograniczeń. Nie straciła jednak pazura i buty, którym zawdzięcza swój przydomek, Harda, i nie zamierza stać w cieniu swego męża Svena, którego z każdym dniem nienawidzi coraz bardziej.

Elżbieta Cherezińska jest jedną z moich ulubionych pisarek, jeszcze nigdy nie zawiodłam się na jej powieściach i bardzo cenię ją za to, że potrafi zarazić czytelnika pasją do historii. W moich zachwycie Hardą i Królową nie bez znaczenia jest też fakt, że łączą one w sobie moje (a także autorki, o czym wspomina w posłowiu do pierwszej z nich) dwa ulubione tematy - dzieje średniowiecznej Słowiańszczyzny i Skandynawii, w owym okresie dość ściśle ze sobą powiązane, o czym chyba się obecnie zupełnie zapomina.

Autorka z rozmachem kreśli przed oczami czytelnika obraz wydarzeń w Polsce, Danii i Anglii na przełomie X i XI wieku, oddając głos nie tylko Świętosławie, ale również wielu innym kluczowym w owych czasach postaciom. Mamy tu do czynienia z całą plejadą bohaterów, poczynając od tych doskonale znanych z podręczników do historii, poprzez tych mniej u nas rozpoznawalnych, ale pojawiających się np. w skandynawskich sagach, aż po postaci fikcyjne. Żadnej nie można jednak odmówić głębszego rysu, mają w sobie to coś, co przyciąga i wzbudza emocje, zarówno pozytywne, jak i negatywne. Pozwala to przede wszystkim spojrzeć na wydarzenia historyczne nie jak na suche fakty, a bardzo emocjonującą i porywającą opowieść, pełną ludzkich namiętności, okrucieństwa, bezwzględnej polityki i intryg.

Niestety, mimo najszczerszych chęci trudno nazwać Królową powieścią stricte historyczną, zwłaszcza że opowiada o kobiecie, której istnienie nie zostało nawet w pełni potwierdzone. To piękna i porywająca wizja, w którą chciałoby się uwierzyć, choć tu i ówdzie zgrzyta zbyt wyidealizowany obraz Piastów, szczególnie Bolesława Chrobrego. Absolutnie nie można mu odmówić tego, że był jednym z najlepszych i najbardziej skutecznych wodzów swoich czasów, na swój przydomek nie zasłużył bez powodu. Trudno przy tym uwierzyć, że nie splamił się przy tym czynami, o których historia nie lubi pamiętać. Zwłaszcza że jeden z nich - sposób zdobycia Kijowa oraz gwałt i uprowadzenie ruskiej księżniczki Predsławy – został potwierdzony zarówno przez Galla Anonima, jak i Thietmara. W Królowej widzimy zaś Bolesława obsesyjnie wręcz zakochanego w młodej dziewczynie, która – gdy tylko ten zdobywa jej miasto (swoją drogą Kijów poddaje mu tutaj się wręcz chętnie) z entuzjazmem sama mu się oddaje. Pomijając już fakt, że mówimy o siostrze Wielkiego Księcia Kijowskiego, która ochoczo zaciąga do łóżka człowieka, która właśnie podbił jej kraj, mamy tu do czynienia z trzydziestoletnią kobietą i pięćdziesięciolatkiem, co w ówczesnych czasach równało się niemalże starości. Krótko mówiąc, nie przekonuje mnie wybielanie bohaterów na przekór znanym faktom.

Daleka jestem jednak od zniechęcania Was do sięgnięcia po Królową, wręcz przeciwnie. Obydwie powieści poświecone Świętosławie są porywającą lekturą, od której trudno się oderwać i ani się zorientujecie, jak kilkaset stron przeczytacie w zaledwie kilka dni. To również nakreślony z rozmachem, bogaty i precyzyjny obraz fascynujących czasów początków nie tylko państwa polskiego, ale również krajów skandynawskich i Anglii. A przede wszystkim to hołd złożony zapomnianym przez historię kobietom, które miały na jej kształtowanie niebagatelny wpływ, a o których wpływie nie wszyscy chcą pamiętać. Niezależnie od tego, czy Świętosława była tym, za kogo chcemy ją uważać, kobiety takie jak ona istniały i działały, pokazując swoją siłę, inteligencję i charyzmę, nie ustępując w niczym mężczyznom, w których cieniu przyszło im żyć.

Mówiąc krótko, gorąco polecam!

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję księgarni nieprzeczytane.pl


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze