"Czarny wiking" Bergsveinn Birgisson

Niewielu ludzi może pochwalić się znajomością swoich przodków do trzydziestu pokoleń wstecz. Bergsveinn Birgisson należy do grona szczęśliwców, wychował się bowiem na opowieściach o swym niezwykłym, choć tajemniczym antenacie, Geirmundzie Heljarskinie, zwanym Czarnym Wikingiem. Niniejsza książka jest próbą odtworzenia jego historii i owocem żmudnych, wieloletnich badań. Czy udaną? Jak najbardziej.

Sięgając głęboko w przeszłość, opierając się na sagach i opowieściach Birgisson rozpoczyna opowieść o Geirmundzie, synu norweskiego króla Hjöra Hálfarsona i pochodzącej z dalekiej północy, bjarmalandzkiej księżniczki, od dnia jego narodzin. Pierwsze lata życia nie były dla chłopca łatwe, zarówno on, jak i jego brat bliźniak, odziedziczyli azjatycką urodę po matce, przez co najpierw zostali odrzuceni, a potem otrzymali przydomki „Heljarskin”, oznaczający osobę o skórze czarnej jak bogini Hel. Autor kolejno opowiada o dzieciństwie Geirmunda, jego prawdopodobnym pobycie wśród północnych, koczowniczych plemion, a następnie powrocie do Norwegii, skąd z kolei powędrował do Irlandii, a następnie Islandii, w której ostatecznie osiedlił się i znalazł dom.

W przeciwieństwie do wielu pozycji poświęconych wikingom i ich kulturze, Czarny wiking to nie historia podbojów, najazdów i krwawych potyczek, choć te ostatnie były często nieuniknione. Swą potęgę i majątek Heljarskin zawdzięczał nie tyle łupieżczym wyprawom, co żyłce do handlu. Swoje małe imperium zbudował na obrocie zasobom Islandii, głównie olejowi wyrabianemu z upolowanych morsów i fok,  oraz… niewolnikami.

Birgisson nie tylko przytacza wiele faktów, bazując na sagach, legendach oraz nielicznych niestety źródłach historycznych, takich jak Księga o zasiedleniu (jest to jedna z najważniejszych średniowiecznych pozycji poświęconych Islandii), ale również wysuwa własne tezy, które często stoją w mniejszej lub większej opozycji do teorii bronionych przez niektórych historyków. Co więcej, broni owych teorii w sposób przekonujący, opierając się na dostępnych źródłach oraz zwykłej logice.

Książka ta nie jest typową biografią, choćby z racji tego, że wielu informacji po prostu nie da się odtworzyć po przeszło tysiącu lat. Tam, gdzie brak konkretnych faktów, wkracza wyobraźnia autora, przy czym granica ta jest w wyraźny sposób zaznaczona, czytelnik może więc łatwo wyrobić sobie zdanie, co można przyjąć w pełni za prawdę, a co pozostaje w sferze domysłów. Wbrew tytułowi, Czarny wiking nie jest też poświęcony jedynie sylwetce Geirmunda i jego życiu, znajdziemy tu również wiele rzetelnych i fascynujących informacji na temat zasiedlania Islandii oraz realiach ówczesnego codziennego życia. Nie zabrakło także odniesień do czasów współczesnych, zwłaszcza w kontekście śledzonych i studiowanych przez Birgissona badań genetycznych Islandczyków.

Na koniec warto dodać kilka słów odnośnie kwestii technicznych. Wizualnie książka prezentuje się bardzo dobrze. Początki rozdziałów są klimatycznie zdobione, a w środku znajdziemy również wstawkę z fotografiami, dzięki którym można łatwiej wyobrazić sobie miejsca, o których pisze autor. Sama bibliografia zajmuje ponad trzydzieści stron, przy czym zaliczają się do niej zarówno źródła pisane, jak i ustne. Zgrzytają tylko dwie rzeczy – liczne niestety literówki oraz fakt, że przypisy znajdują się na samym końcu, przez co niewygodnie jest z nich korzystać, a w interesujący sposób odnoszą się do informacji zawartych w głównym tekście.

Podsumowując, Czarny Wiking to pozycja, która z pewnością zainteresuje i zaspokoi oczekiwania wszystkich czytelników zafascynowanych epoką wikingów. Autor dokonał ciekawego połączenia faktów historycznych z własnymi wnioskami i domniemaniami, i choć obraz życia Geirmunda Heljarskinna nadal zawiera wiele białych plam, jest to praca rzetelna i jak najbardziej godna polecenia.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję księgarni nieprzeczytane.pl


Spodobał Ci się ten post? Nie przegap kolejnych, będzie mi miło, jeśli mnie polubisz :)
    

Komentarze