"Dagome Iudex. Ja, Dago Piastun" Zbigniew Nienacki

Ja, Dago Piastun, Zbigniew Nienacki
W ostatnich tygodniach nie ma możliwości, by nie natknąć się na informację o obchodach rocznicy chrztu i powstania państwa polskiego, choć dla mnie osobiście – wiem, wiem, teraz rzucam sama siebie na pożarcie części grona historyków – wydarzenia te nie są ze sobą tak nierozerwalnie powiązane, jak mówią o tym szkolne podręczniki. Dlatego odświeżającą odskocznią od powszechnie pompowanej wizji historii okazała się nieco zapomniana obecnie trylogia Dagome Iudex. O jej pierwszym tomie Ja, Dago pisałam kilka tygodni temu tutaj, dzisiaj zaś chciałabym Wam przybliżyć tom drugi, Ja, Dago Piastun.

Pochodzący z legendarnego rodu Spalów, Dago, sam siebie nazywający Panem i Piastunem, kontynuuje misję, do której – jak szczerze wierzy – został stworzony. Ma zamiar zbudować państwo i władać nim ku chwale swojej i swego rodu, i nie zawaha się przed niczym, aby tego dokonać. Doskonale wykształcony, jeszcze lepiej od ksiąg znający ludzką naturę i jej słabości, Dago w błyskawicznym tempie przejmuje władzę nad kolejnymi grodami i rodami, oficjalnie „biorąc ich w swoje piastowanie”, a w praktyce stając się panem ich życia i śmierci. Na drodze ku budowaniu swej potęgi nie ma skrupułów, by posunąć się do morderstwa, zdrady i łamania przysiąg, wierząc, że historia go rozgrzeszy, ponieważ wielkich tego świata nie obowiązują zwykłe prawa i zasady moralności.

Historia ocenia rządy i władców tylko według tego, jakie osiągnęli cele. Dzieli ich na słabych i nieudolnych, choć być może byli dobrotliwi i pełni cnoty. Wyróżnia potężnych i silnych zwanych wielkimi, choć być może swoją wielkość osiągnęli przez zdradę, wiarołomstwo, niezliczone zbrodnie i wojny. Dla Historii liczy się tylko wielki cel, przymyka oczy na środki, które doprowadziły do niego. Wywyższa zwycięzców, gardzi pokonanymi.

Aby nie było żadnych wątpliwości, muszę podkreślić jedno – to nie jest powieść historyczna i to nie tylko ze względu na pojawiające się w niej drobne elementy fantastyczne. To raczej jedna z wizji powstania państwa polskiego, bogato czerpiąca z wielu legend i podań, za to niekoniecznie ze źródeł historycznych. Czy to źle? Nic, a nic, zwłaszcza że Nienacki z wyobraźnią i rozmachem nakreślił mroczną i brutalną opowieść, która wciąga i fascynuje, choć miejscami może również odstręczać.

Podobnie jak w przypadku poprzedniego tomu, tak i tym razem dwie rzeczy sprawiają, że powieść doskonale się czyta i zapada ona w pamięci. Po pierwsze, to rewelacyjnie przedstawiona historia człowieka, który nie waha się przed niczym, by dojść do władzy. Intrygi, krzywoprzysięstwa i zdrady pokazane w książce są czasem przerażające, ale ich mechanizm okazuje się zaskakująco aktualny w dzisiejszych czasach; zmieniły się realia, ale nie ludzka natura, która z jednej strony potrafi być szlachetna i piękna, a z drugiej strony zawiera w sobie niemal niewyczerpane pokłady okrucieństwa, chciwości i zła.

Po drugie, autor czerpie pełnymi garściami ze starych podań, przekształcając je i wplatając w fabułę, co daje naprawdę świetny efekt. Odnajdywanie takich wątków to prawdziwy smaczek dla osób mających słabość do legend. W Ja, Dago można było poznać nieco inną wersję historii Popiela, ponoć zjedzonego przez myszy, na Mazowszu pojawiły się też Amazonki. W drugim tomie trylogii takich nawiązań jest jeszcze więcej, pojawia się tu m.in. książę Krak (choć w nieco innej formie) i Wanda, choć geneza tej postaci jest w tym przypadku zupełnie zaskakująca. Są tu nawet pierwsi… husarze, a przynajmniej plemię, których niezwykły pomysł z piórami został w późniejszych wiekach skutecznie wykorzystany.

W opinii niektórych autor przesadził wplatając w fabułę prawdopodobnie wszystkie możliwe dewiacje i rodzaje zbrodni, do jakich może posunąć się człowiek. Bohaterowie Dagome Iudex kierują się najniższymi instynktami, w niemal każdym drzemie iskra zdrady, niewyczerpana chciwość i duże pokłady rozwiązłości. Prawdziwa przyjaźń i lojalność są towarem deficytowym, wierność można sobie kupić, ale kwestią czasu pozostaje moment, gdy ktoś zaproponuje wyższą cenę. Z kolei miłość nie istnieje, zastąpiona przez „chuć i swędzenie w kroczu”. Gwałty są na porządku dziennym (mocno niepokojący jest fakt, że prawie każda kobieta w powieści Nienackiego dopiero wtedy odczuwa prawdziwą przyjemność, gdy brana jest siłą i przemocą), a bratobójstwo i ojcobójstwo przychodzi zaś możnym bez większego trudu (to akurat, jak uczy historia, jest chyba mocno zakorzenione w ludziach rządnych władzy). Świat pokazany w opowieści o Piastunie jest więc mroczny tą najciemniejszą stroną ludzkiej natury, której bliżej do zezwierzęcenia niż człowieczeństwa. Dlatego jeśli ktoś szukają powieści, w której zobaczy świat Słowian, ich wierzeń i obyczajów, gorzko się zawiedzie, to nie ich (a właściwie nasza) historia, a jedynie powieść, która czerpie ze słowiańskich motywów, ale przedstawia je w innym, wypaczonym świetle. Powtórzę więc poprzednie pytanie – czy to źle? Niekoniecznie, zależy tylko od odpowiedniego nastawienia przed sięgnięciem po powieść.

Drugi tom trylogii o Dago Panie i Piastunie spodobał mi się równie mocno, co pierwszy, dlatego mam nadzieję, że trzeci również utrzyma ten sam poziom. Co do ostatecznego zakończenia tej historii, raczej nie będzie ono zaskoczeniem – możemy naocznie przekonać się, że Piastunowi udało się stworzyć wymarzone przez niego państwo, pozostaje tylko kwestią tego, w jaki sposób drogę ku zwycięstwu utorował mu w swojej wersji historii Zbigniew Nienacki. Mam nadzieję, że przekonam się o tym już wkrótce.

Za udostępnienie ebooka serdecznie dziękuję księgarni Woblink

Komentarze