"Rok Szczura. Wędrowniczka" Olga Gromyko

Olga Gromyko coraz bardziej przekonuje mnie o swoim niezrównanie lekkim piórze i talencie do przyciągania uwagi nawet wtedy, gdy w opowiadanej przez nią historii niewiele się dzieje. Tym razem na tapecie znalazła się Wędrowniczka, drugi tom trylogii Rok Szczura, czyli moja czwarta przygoda z białoruską pisarką. 

Akcja powieści rozpoczyna się dokładnie w tym miejscu, w którym zakończyła się Widząca. Troje przyjaciół – Ryska (zahukane wiejskie dziewczę obdarzone darem Widzenia), Żar (drobny złodziejaszek o wyjątkowo lepkich rękach, nie przepuszczający nawet Cyganom) oraz Alk (blondwłosy Sawrianin o żółtych oczach, zmuszony do przyjmowania co pewien czas postaci szczura) – kontynuuje swą podróż. Ich pierwszym celem jest odnalezienie pewnego kupca, co okazuje się nie tylko sprawą trudną, co bardzo nieprzyjemną w skutkach.


Pierwszy tom  przygód tej niezwykłej kompanii bardzo mi się spodobał, choć może nie tak mocno jak Wierni wrogowie czy Zawód: Wiedźma, a drugi jedynie spotęgował pozytywne wrażenie. Mimo że akcja niespecjalnie nabrała tempa, to postaci się rozwinęły, a całość jest lekka, przyjemna i odprężająca. Największą przemianę przeszła Ryska, która w Widzącej przedstawiała obraz nędzy i rozpaczy, doprowadzając mnie czasem do rozpaczy swoją bezbrzeżną naiwnością i cielęcym spojrzeniem na duży świat. Wychowana w maleńkiej wiesce, której nie opuszczała przez całe swoje kilkunastoletnie życie, ślepo wierzy, że sprawiedliwość i dobro zawsze zwyciężają, a w obliczu krzywdy lepiej jest nadstawić drugi policzek niż się mścić. Podczas swej podróży zmuszona jest zweryfikować swoje poglądy i nabiera pewności siebie, choć nadal daleko jej do przebojowej Wolhy czy Szeleny. Towarzyszący jej mężczyźni wprawdzie niewiele się zmieniają, ale na to konto lepiej ich poznajemy, zwłaszcza przebiegłego, samolubnego Alka, kryjącego niepokojącą, choć przeszłość. 

Gdyby pokusić się o maksymalne streszczenie akcji Wędrowniczki, okazałoby się, że właściwie niewiele się w niej dzieje. Ot, jak wskazuje tytuł, główni bohaterowie wędrują, odnajdując co pewien czas mniej lub bardziej stabilną przystań, ale wydarzenia nabierają prawdziwego tempa dopiero pod sam koniec. Wszystko wskazuje więc na to, że na dynamiczny rozwój wypadków przyjdzie nam czekać do ostatniego tomu trylogii. Jednocześnie, nie traktuję tego jako zarzut wobec autorki, ponieważ ani chwili nie nudziłam się podczas lektury. Dowcip sytuacyjny, bojowe zające oraz przepychanki słowne między Alkiem i Żarem nie raz i nie dwa wywoływały u mnie szeroki uśmiech, czasem przechodzący w nieposkromiony chichot i w konsekwencji dziwne spojrzenia domowników, swoją drogą przyzwyczajonych już do moich różnych reakcji podczas popołudnia spędzonego z książką.

Podsumowując, wprawdzie powieściom Olgi Gromyko daleko do ambitnej literatury zmieniającej oblicze współczesnej fantastyki, a jednak zdecydowanie plasuje się ona w gronie moich ulubionych pisarek i z każdą kolejną powieścią umacnia tę pozycję. Wędrowniczka to bardzo dobra kontynuacja poprzedniego tomu trylogii i pozostaje mi mieć nadzieję, że ostatnia część będzie równie satysfakcjonująca oraz że nie będziemy musieli zbyt długo na nią czekać. Polecam zwłaszcza czytelnikom, którzy szukają lekkiej, relaksującej, pełnej humoru lektury. Pod tym względem Rok Szczura z pewnością Was nie zawiedzie.

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc.

Komentarze