"Meto. Dom" Yves Grevet

Meto. Dom, Yves Grevet
Dwie Siostry, 2014
Literatura dystopijna cieszy się niesłabnącą popularnością i to zarówno wśród dorosłych, jak i nastoletnich czytelników. Sama jestem jej ogromną fanką, choć niespecjalnie gustuję w pozycjach skierowanych do młodzieży – zbyt często pod fasadą upiornej wizji przyszłości kryją się średnio przemyślane romanse. Są jednak od tej reguły chlubne wyjątki, takie jak Meto.

Tytułowy bohater powieści, a jednocześnie jej narrator, jest jednym z sześćdziesięciu czterech chłopców mieszkających w odciętym od świata zewnętrznego Domu. Każdy, najdrobniejszy nawet aspekt ich codziennego życia podlega rygorystycznie przestrzeganym i egzekwowanym regułom, poczynając od pobudki i zajęć lekcyjnych, a na określonej liczbie kęsów jedzenia podczas posiłków kończąc. Nieustanna kontrola sprowadza się do tego, by nie pozwolić chłopcom na najmniejszy przejaw samodzielnego myślenia i buntu, a gdy do takiego już dojdzie, jest surowo karany.

Meto, jeden z najstarszych podopiecznych przebywających w Domu, wie, że jego pobyt w nim dobiega powoli końca. Nie ma jednak pojęcia, co czego go po opuszczeniu jego murów, coraz więcej wątpliwości wzbudzają w nim również zasady panujące w placówce oraz tajemnica, jaką osnuto całą wiedzę o świecie zewnętrznym i przeszłości chłopców – żaden z nich nie pamięta swojego życia przed przybyciem do Domu. Dlatego postanawia zrobić, co w jego mocy, by się tego dowiedzieć.

„Dom” to pierwszy tom bardzo obiecującej trylogii dla młodych czytelników w wieku 12-14 lat, czerpiący z klasyki antyutopijnych powieści z Orwellem na czele. Nie oznacza to jednak, że osoba dorosła nie znajdzie w niej czegoś dla siebie, sama pochłonęłam ją przy dwóch podejściach; losy Meto naprawdę mnie wciągnęły, a pesymistyczna, surowa rzeczywistość wykreowana przez autora okazała się wciągająca i mająca w sobie to „coś”.

Grevet niewiele mówi o tym, co dzieje się na zewnątrz Domu, nie wiedzą tego ani jego mieszkańcy, ani tym bardziej czytelnik. Nie wiadomo, jaki jest rok, ani gdzie dokładnie toczy się akcja, ale zakończenie daje nadzieję, że w drugim tomie się to zmieni. W pierwszym autor skupia się na przedstawieniu zasad panujących w Domu, sposobów kontroli i manipulacji młodymi ludźmi oraz relacjami panującymi wśród chłopców. To na co warto zwrócić uwagę to trafne, choć raczej dopiero delikatnie zasugerowane, spostrzeżenie nad przebiegiem typowej rewolucji, która pozbawiona kontroli zjada swoje dzieci.

Podsumowując, Meto. Dom to bardzo dobry pomysł na pierwszą przygodę młodego czytelnika z literaturą dystopijną oraz obiecujący początek udanej serii. Polecam!

 Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Dwie Siostry. 

Komentarze