"Ludzkie dzieci" na ekranie, czyli kiedy adaptacja przestaje być adaptacją

UWAGA! Dzisiejszy tekst zawiera liczne spoilery dotyczące zarówno powieści Ludzkie dzieci autorstwa P.D. James, jak i filmu pod tym samym tytułem w reżyserii Alfonso Cuaróna.

Na film „Ludzkie dzieci” (2006) po raz pierwszy trafiłam kilka lat temu, obejrzałam go i niespecjalnie się zachwyciłam, choć niezły pomysł na fabułę utknął mi w pamięci. Dopiero niedawno dowiedziałam się, że powstał na podstawie powieści P.D. James o tym samym tytule. Książka już za mną, dlatego postanowiłam sobie odświeżyć jej wersję filmową. I tu pojawia się zasadniczy problem…
  
Niemal od samego początku nasunęło mi się pytanie, kiedy film przestaje być adaptacją danej powieści (o ekranizacji w tym przypadku w ogóle nie ma mowy). Z każdą kolejną minutą byłam coraz bardziej przekonana, że jego twórcy z powieści brytyjskiej autorki wykorzystali tylko nazwiska kilku postaci oraz jeden, czy dwa główne założenia fabularne. I koniec. Finito. Zmieniono wszystko inne.

Spokojny hedonizm czy bezsensowna walka?

Świat, który poznajemy w Ludzkich dzieciach to początek końca ludzkiej cywilizacji – od lat (w powieści blisko trzydziestu, w filmie osiemnastu) nie przyszło na świat ani jedno dziecko. Na tym podobieństwa w obrazie świata przedstawionego się kończą.

W powieści P.D. James w tzw. Roku Omegi z niewyjaśnionych przyczyn wszyscy mężczyźni stali bezpłodni. Po niemal trzech dekadach Wielka Brytania (podobnie zresztą jak i cały świat) jest już mocno wyludnionym miejscem z coraz bardziej starzejącymi się mieszkańcami. Po latach bezowocnych badań ludzie stracili już nadzieję, więc jedyne, czego pragną to dożyć końca swych dni w spokoju i względnej przyjemności. W kraju panuje atmosfera smutku i przygnębienia, jest to wprawdzie państwo totalitarne, rządzone twardą ręką przez Zarządcę, jednak zdecydowana większość społeczeństwa jest z tego powodu zadowolona – mają zapewnione bezpieczeństwo i opiekę, niczego więcej im nie trzeba.

Autorka bardzo obrazowo przedstawiła zachowania ludzi pozbawionych szansy na posiadanie dziecka. Częstym widokiem na ulicy stają się wózki, w których wożone są lalki lub kocięta, szaleństwo i obsesja dotykają coraz większą liczbę kobiet między trzydziestym a pięćdziesiątym rokiem życia. Starszym, zmęczonym już życiem, oferuje się Wyciszenia, zbiorowe samobójstwa popełniane z błogosławieństwem państwa.

Handlujący gandzią hipis, dawna położna i pracownik ministerstwa w rozciągniętym dresie - ich powieściowymi pierwowzorami byli kolejno: emerytowany profesor Oxfordu, czarnoskóra położna (przynajmniej fach się zgadza) oraz drugi profesor-historyk

Co pewien czas pojawia się również temat tzw. tymczasowych, czyli imigrantów, wykorzystywanych w formie służby oraz wyspy skazańców, na którą zsyła się kryminalistów. Bezwzględne stosowanie kary za najmniejsze przewinienie okazuje się skuteczne, przestępczość niemal nie istnieje. Są to właściwie jedyne poważne problemy ówczesnej Wielkiej Brytanii. I to one popychają piątkę znajomych, zwących się Pięcioma Rybami, do prób wywołania rewolucji. Biorąc pod uwagę liczebność tej grupy i społeczny marazm, łatwo przewidzieć rezultaty ich działań.

Co zrobili z tym w Hollywood?

Wielka Brytania okazuje się brudnym, szarym totalitarny państwem policyjno-wojskowym, w którym panuje nieustanny hałas, huk i jęki rozpaczy dochodzące z ust tysięcy uchodźców trzymanych w klatkach na rogu niemal każdej ulicy. Na początku serwuje się nam informację, że cały świat się już poddał, tylko brytyjscy żołnierze nadal walczą. Z kim? Nie wiadomo. O co? Nikt nie wie. Można odnieść wrażenie, że z imigrantami i własnymi mieszkańcami.

Pomijając już dosyć bezsensowny fakt, że skoro uchodźcę czeka na Wyspach w najlepszym razie trzymanie w klatce jak zwierzę, a w najgorszym kulka w głowę od pierwszego lepszego policjanta, to po co w ogóle próbują się tam dostać, taka wizja świata nie jest specjalnie przekonująca, choć z pewnością bardziej spektakularna. Zastanówmy się racjonalnie, skoro staje się oczywiste, że to już koniec, że za kilkanaście (w najlepszym razie kilkadziesiąt) lat umrzecie i nic po was nie zostanie, ani nie macie już o kogo się troszczyć, to czy będzie was interesowała polityka czy dosyć abstrakcyjne kwestie ogólnoświatowe? Jakąś garstkę idealistów pewnie tak, ale zdecydowana większość będzie dbała tylko o siebie i własną wygodę. Z tego względu to P.D. James bardziej mnie przekonuje niż pomysły scenarzysty.

Powieściowe Pięć Ryb w wersji kinowej zmieniło się w ogromną organizację regularnie prowadzącą zamachy i walkę z wojskiem i policją. O co? Nie do końca wiadomo, chyba po prostu z panującym reżimem, choć w międzyczasie okazuje się, że nawet oni sami mają różne poglądy na rewolucję. W przeciwieństwie więc do książkowej garstki marzycieli, z których tylko jeden miał broń, pragnących walczyć o godność i poszanowanie każdego człowieka, dostajemy paramilitarne bojówki, strzelające dookoła i nieliczące się nic a nic z ludzkim życiem.

Imigrantka z Europy Wschodniej nie mówiąca nawet prostego "Hello", imigrantka (prawdopodobnie) z Afryki mówiąca płynnie po angielsku oraz brytyjski hero.

Ponadto scenarzyści postanowili wprowadzić niejaki „Human Project”, tajemniczą organizację pływającą na statkach i ratującą uciśnionych ludzi. Kim naprawdę są, jak i dlaczego działają – informacji brak.

Z filmu również nie dowiadujemy się, co stało się przyczyną globalnej bezpłodności, można jednak wyciągnąć wniosek, że tutaj problem dotyczył kobiet, które nagle nie były w stanie donosić ciąży, a nie mężczyzn (kwestia ojcostwa dziecka, które ostatecznie pojawia się w drugiej połowie książki jest bardzo istotna, w filmie nie ma to żadnego znaczenia). Brakuje też całkowicie refleksji nad tym, jak brak dzieci odbija się na psychice ludzi. Nieee, nie kupuję tego.

Gdy bohaterów łączy tylko to samo imię, czyli co autor miał na myśli

Serio, ŻADNA postać nie została pokazana w filmie tak, jak w książce. ŻADNA. Łączą ich tylko noszone imiona (a i to nie zawsze).Przyjrzyjmy się temu bardziej szczegółowo:

Theo Faron
Powieść: Główny bohater, połowę wydarzeń poznajemy z prowadzonego przez niego dziennika. Jest historykiem, profesorem uniwersyteckim, człowiekiem absolutnie nie zainteresowanym tym, co dzieję się wokół niego, narcystycznym egoistą, który – jak sam przyznaje – nie jest w stanie kochać. Jego małżeństwo rozpadło się zaledwie rok wcześniej, ale żona przez lata nie mogła mu wybaczyć, że nieumyślnie doprowadził do śmierci ich małej córeczki. Jako jedyny żyjący krewny Zarządcy i jego były doradca, Faron zostaje poproszony przez Pięć Ryb, by w rozmowie z nim przedstawił ich postulaty odnośnie reform.

Film: Nadal główny bohater, pracownik ministerstwa. Dawny buntownik (z byłą żoną poznali się na jakimś wiecu), obecnie raczej skwaszony i pozbawiony energii, ale jedynie pozornie. Zaraz w pierwszych minutach zostaje uprowadzony z ulicy przez bojówkę Ryb, którymi dowodzi jego eks, a które oferują mu pieniądze w zamian za załatwienie przepustki dla jednej z imigrantek (po co kogoś brutalnie porywać z ulicy, zakładać worek na głowę i straszyć bronią, skoro za chwilę oferujemy mu zwykłą transakcję handlową? Nie wiem. Nie wiem. Nie ogarniam). Jego byłą żoną jest Julian, a ich związek rozpadł się, gdy przed laty w trakcie epidemii grypy zmarł ich synek.


Julian
Powieść: Jedna z Pięciu Ryb, była studentka Theo. Idealistka, brzydząca się przemocą, zagorzała chrześcijanka. Pierwsza kobieta po trzydziestu latach, która zachodzi w ciążę i rodzi zdrowie dziecko. Jej mężem jest inny członek Pięciu Ryb.

Film: Tutaj Julian to mieszanka książkowego pierwowzoru z byłą żoną Theo. Energiczna rewolucjonistka stojąca na czele buntowników. Ginie mniej więcej po 30 minutach filmu. W zamian pojawia się Kee, wspomniana czarnoskóra imigrantka, która jest w ciąży, choć nie wie z kim.

Jasper
Powieść: Postać epizodyczna, były profesor i promotor Theo, mieszkający poza miastem. Widzimy go w jednej scenie, potem popełnia samobójstwo.
Film: Podstarzały hipis handlujący gandzią. Zastrzelony przez policjantów ścigających Theo i Ryby. Generalnie postać bardzo pozytywna i chyba najsympatyczniejsza w całej produkcji.

Luke
Powieść: Jeden z Pięciu Ryb, były ksiądz. Spokojny, zakochany w Julian, ojciec jej dziecka.
Film: Przywódca Ryb po śmierci Julian, cwany i wyrachowany.

Xan Lyppiatt
Powieść: Zarządca Anglii, jedna z kluczowych postaci. Dla Pięciu Ryb symbol tyranii, w oczach Theo pozbawiony skrupułów, ale efektywny „gospodarz” kraju.
Film: W ogóle go nie ma. W zamian pojawia się epizodycznie jakiś minister, który pomaga Theo zdobyć przepustkę, nie są oni jednak spokrewnieni, nie jest on również ważny dla fabuły.

Napisy końcowe

Jak wiele może zmienić nastawienie do filmu, gdy znamy jego książkowy pierwowzór… Oceniając „Ludzkie dzieci” jako niezależną produkcję, nie wypada źle, choć mogłoby być lepiej. Jednak jeśli przed seansem poznamy powieść (swoją drogą lekko rozczarowującą), można być przede wszystkim rozczarowanym zmianami. To już nie jest adaptacja książki, to odrębny twór bardzo luźno do niej nawiązujący.



Komentarze