Fantastyczny Weekend - krótkie podsumowanie

Fantastyczny Weekend (8 - 9 sierpnia) już za nami. Jak wskazuje nazwa, miał być pretekstem do sięgnięcia po szeroko rozumianą literaturę fantastyczną. Wraz ze mną wzięło w nim udział blisko 60 osób, z czego bardzo się cieszę. Mam nadzieję, że spędziliście równie miły czas, jak ja :)

Mój plan był smkowity i dosyć obszerny, nie spodziewałam się, że uda przeczytać mi się obydwie części Malowanego Człowieka, ale chciałam przynajmniej zacząć.



Na szczęście miałam możliwość całkowicie oddać się lekturze, a pogoda właściwie wymusiła leżenie do góry brzuchem i pełen relaks. Powieść Petera V. Bretta towarzyszyła mi więc wszędzie - najpierw w ogrodzie, a gdy lejący się z nieba żar mnie stamtąd wygonił, na kanapie. Skończyło się na tym, że ostatnią stronę Księgi I przewróciłam jeszcze tego samego dnia i... od razu sięgnęłam po Księgę II.


Z którą to Księgą w towarzystwie zielonej herbaty rozpoczęłam również niedzielę. Zdradzę, że powieść jest absolutnie W-S-P-A-N-I-A-Ł-A!


Tak więc - niczym radziecki przodownik pracy - wyrobiłam swoją normę grubo przed czasem i wieczorem mogłam jeszcze sięgnąć po Mistrza. Niestety, nie do późnej nocy, bo zmrok + Worek kości + puste mieszkanie nie jest dobrą kombinacją biorąc pod uwagę cykora głęboko ukrytego w mojej podświadomości. Wracam do niego dzisiaj :)


 A jak Wam upłynął ten weekend? Co czytaliście?

Komentarze