"Antipolis" Tomasz Fijałkowski

Antipolis Tomasz Fijałkowski
 Czwarta Strona 2015
368 stron
Powieści przedstawiające alternatywną historię Polski pojawiają się na rynku z regularnością szwajcarskiego zegarka. Wystarczy wspomnieć całą serię książek „Zwrotnice czasu”, czy nawet „Pomnik Cesarzowej Achai” Andrzeja Ziemiańskiego. Czy można więc zaproponować coś świeżego wykorzystując znany już motyw? Okazuje się, że tak. Przynajmniej do pewnego stopnia.

Tomasz Fijałkowski zabiera czytelnika w podróż do 1936 roku, w którym Polska (a właściwie Korona) – po odniesieniu zwycięstwa w Wielkiej Wojnie – plasuje się w czołówce światowych mocarstw. Wizja świata proponowana przez autora jest intrygująca o tyle, że całkowicie wywraca on do góry nogami znany nam porządek rzeczy. Panująca w kraju tolerancja religijna i kulturowa, wraz z bogactwem szerzących się powszechnie kultów i religii, to obraz na tyle nie codzienny, że przykuwa uwagę. Chrześcijaństwo jest tu młodym, liczącym zaledwie dwieście lat kultem, przez większość społeczeństwa mocno nie zrozumianym. I to delikatnie mówiąc. Jednocześnie jednak w świecie powszechnej tolerancji, nie ma miejsca na herezję, a tym samym męczeństwo, które w rzeczywistości odegrało dużą rolę w kształtowaniu się religii chrześcijańskiej, po prostu traci rację bytu.

Akcja powieści toczy się w tytułowym Antipolis, stolicy Korony, stojącym u progu tzw. Zenitu, czyli momentu naruszenia granic naszego świata przez Inną Rzeczywistość. Kim są zamieszkujące ją Istoty Wyższe? Dla jednych to bóstwa, dla innych po prostu mieszkańcy alternatywnego, równoległego świata. Niewątpliwie są obdarzone niezwykłymi mocami, dalece wykraczającymi poza granice ludzkiego pojmowania. Teoretycznie neutralne, a przynajmniej rzadko świadomie wrogie człowiekowi. Gdy jednak nadchodzi czas Zenitu, ziemia zawsze spływa krwią.

Ostatni raz miało to miejsce ponad sto lat wcześniej, teraz jednak naukowcy dostrzegają coraz więcej przesłanek świadczących o zbliżającym się przerwaniu granic i wybuchu mocy. Nie da się tego powstrzymać, można jedynie ratować się ucieczką, gdy nadejdzie odpowiednia pora.

Autor nie kreuje jednego, wyraźni zarysowanego protagonisty. Przedstawia całą plejadę postaci i wątków, które dopiero w kulminacyjnym momencie zaczynają się ze sobą łączyć. Jest to zabieg dosyć nietypowy i mógłby być interesujący, gdyby nie fakt, że utrudnia nawiązanie emocjonalnej więzi z którymkolwiek z bohaterów, o utożsamianiu się z kimkolwiek już nawet nie wspominając. Zwłaszcza, że postaci zostały nakreślone dosyć pobieżnie, bez głębszego wnikania w ich psychikę czy motywy postępowania. Dziwi również wyróżnienie jednego z bohaterów poprzez zaserwowanie mu narracji pierwszoosobowej, a następnie usunięcie go ze sceny niemal do samego końca. Nie muszę chyba wspominać, że nie wnosi on do fabuły nic istotnego.

Wszystko to sprawia, że jest mi trudno jednoznacznie ocenić „Antipolis”. Z jednej strony, autor bawi się formą i znanymi motywami, kreując własny styl i proponując ciekawe pomysły fabularne. Z drugiej strony, odnoszę wrażenie, że potencjał zawarty w książce nie został w pełni wykorzystany, razi zwłaszcza zakończenie, które aż się prosi, by więcej z niego wycisnąć. Niemniej jednak, jak na powieściowy debiut książka prezentuje się zaskakująco dobrze, więc pozostaje mieć nadzieję, że wkrótce ponownie usłyszymy o Tomaszu Fijałkowskim.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.

Komentarze