"Ripper. Gra o życie" Isabel Allende

Tytuł: Ripper. Gra o życie
Autor: Isabel Allende
Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2014
Stron 496
Zgodnie z opisem wydawcy „Ripper. Gra o życie” autorstwa jednej z najpopularniejszych obecnie pisarek hiszpańskojęzycznych, Isabel Allende, miał być poruszającym, intrygującym thrillerem. Okazał się książką dobrą, ale z thrillerem niewiele mającą wspólnego.

Wspomniany opis naprawdę zachęca do sięgnięcia po książkę. Najsłynniejsza kalifornijska wróżka, niejaka Celeste Roko, przepowiada, że wrzesień będzie miesiącem „krwawej łaźni”, a jakby na potwierdzenie jej słów rozpoczyna się serie dziwnych, brutalnych morderstw. Przyciągają one uwagę pięciorga nastolatków, grających dotąd w grę RPG „Ripper”, podczas której prowadzili śledztwo w sprawie Kuby Rozpruwacza. Prawdziwe, współczesne  zbrodnie są jednak bardziej ekscytujące niż te popełnione blisko półtora wieku wcześniej na drugiej półkuli, dlatego dzieciaki postanawiają same trafić na trop zabójcy. Mistrzynią gry jest Amanda Martin, córka prowadzącego oficjalne dochodzenie inspektora policji, a wszelkiej pomocz udziela jej także dziadek, który w niecodziennym hobby wnuczki widzi szansę na spędzenie z nią więcej czasu. 

Dość dużym błędem ze strony każdego wydawcy jest wprowadzenie czytelnika w błąd, bowiem ten sięgając po książkę, ma już na jej temat pewne wyobrażenie i łatwo może się poczuć wystrychnięty na dudka. Otwierając „Rippera” oczekiwałam akcji, mrocznej fabuły, a przede wszystkim tego, że główną osią wydarzeń będzie śledztwo prowadzone przez „Ripperowców”. Dlatego z dużym zdziwieniem - i nie ukrywam również rozczarowaniem – musiałam przyjąć do wiadomości, że główną bohaterką powieści okazuje się matka Amandy, żyjąca w świecie marzeń i doznań duchowych, zapatrzona w kulturę wschodu Indiana. Owszem, postać sama w sobie ciekawa, raczej nie z tego świata, oderwana od rzeczywistości. To na jej przeżyciach i burzliwym życiu uczuciowym skupia się pierwsze 2/3 książki. Wątek kryminalny wprawdzie się pojawia, jednak gdzieś na uboczu, na jeden rozdział poświęcony śledztwu przypada kilka skupiających się na sferze obyczajowej. Sami „Ripperowcy” także stoją w cieniu, uaktywniając się wprawdzie pod koniec, ale też nieszczególnie mocno.

Choćby z tego względu trudno nazwać powieść wstrząsającym thrillerem, czy nawet kryminałem. Nie tego oczekuję sięgając po ten gatunek. Z drugiej jednakże strony, niesprawiedliwością byłoby stwierdzić, że jest to książka zła. Jako powieść obyczajowa, dla której intryga kryminalna jest tylko jednym z wielu wątków, sprawdza się naprawdę bardzo dobrze. I właśnie w ten sposób należałoby ją zareklamować, by potencjalny czytelnik wiedział, po co sięga.

Jak więc wygląda sfera obyczajowa? Autorka wprowadziła wiele postaci, dość szczegółowo przedstawiając ich życiorys i dobrze wnikając w ich psychikę, nawet w przypadku bohaterów drugoplanowych, czy wręcz epizodycznych. Początkowo jest to dosyć irytujące, z czasem, zebrane w całość okazało się przekrojową panoramą współczesnego amerykańskiego społeczeństwa, poczynając od finansowych elit i cele brytów widzianych na okładkach czasopism, poprzez żołnierzy mierzących się z depresją i zespołem pourazowym, a na światku artystycznym i gejowskim kończąc. Zwłaszcza wiele znalazło się tu odniesień do działań wojennych w Iraku i Afganistanie oraz temu, jakie spustoszenie w psychice i duszy człowieka może wyrządzić udział w tego rodzaju wydarzeniach.

Podsumowując, „Ripper” to bardzo dobra książka obyczajowa ubarwiona wątkiem kryminalnym i jako taką szczerze mogę ją Wam polecić. Jeśli jednak szukać zapadającego w pamięci, mrożącego krew w żyłach, czy też zwyczajnie pełnego akcji thrillera, sięgnijcie po coś innego.

Za egzemplarz książki do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Muza

Komentarze

  1. Właśnie często natrafiam się na recenzję tej pozycji i wszyscy mówią zgodnie, że książka ma dość przekłamany opis, a szkoda, bo jaki jest sens pisania opisu, który nie jest odzwierciedleniem książki? Gdybym przeczytała opis to bym po nią sięgnęła, a tu jednak wychodzi powieść obyczajowa, których ogólnie niezbyt trawię,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wydaje mi się, że może ktoś za to odpowiedzialny tylko pobieżnie zapoznał się z opisem amerykańskim, nie czytając nawet książki.

      Usuń
  2. No właśnie, tak myślałam, że to nie będzie thriller. Znam parę książek autorki i okropnie się zdziwiłam, widząc opis tej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim przypadku to było pierwsze spotkanie z prozą Allende, więc naprawdę spodziewałam się mocnego thrillera...

      Usuń
  3. Mam tę książkę u siebie, bo lubię prozę Allende i jestem ciekawa jak poradziła sobie z kryminałem. Ale skoro powieść wcale nie jest typowym kryminałem ani thrillerem, to z lekką rezerwą do niej podejdę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, mam wrażenie, że tylko ja nie znam innych powieści autorki...

      Usuń
    2. Na pewno masz złe wrażenie, ale polecam "Dom duchów" i "Córkę fortuny" :)

      Usuń
  4. Ja zaczne od innych powieści Allende :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałam sięgnąć po tę książkę z nastawieniem, że to będzie thriller... No, ale skoro tak nie jest to już ochota na jej przeczytanie trochę mi przeszła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, książka jest niezła, tylko nie ma co się nastawiać na porywająct thriller :)

      Usuń
  6. Z tego co napisałaś, to opis, choć wydawał się intrygujący, jest rzeczywiście nietrafiony. Nie wiem, kiedy i czy po tę książkę sięgnę, jednak dzięki Tobie będę miała się na baczności, co do jej fabuły. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na razie nie mam specjalnie ochoty na tę książkę, może kiedy indziej.

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, bo myślałam, że to będzie jakiś ciekawy thriller.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cóż... sama nie wiem. Mimo Twojej niezbyt wysokiej oceny coś mnie w tej książce pociąga :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Nawet ja mam czasem ochotę na jakąś powieść obyczajową, więc wolę wziąć taką pomieszaną z kryminałem, choćby w niewielkim stopniu, niż jakieś marudzenie nastoletnich filozofów :D Mógłbym się skusić w sumie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A lubisz New Age? Bo jeśli nie, to nie wiem, czy Cię książka "ujmie" :)

      Usuń
    2. Hehe, podaj mi jedną, spójną definicję New Age, to Ci powiem, bo póki co nie traktuję tego jako poważnej ideologii. Ale za to lubię śmiać się z idiotyzmów, więc myślę, że może mi się spodobać :P

      Usuń
    3. Definicji Ci nie podam, ale wraz z główną bohaterką zanurzysz się w świat duchowy i emocjonalny, zobaczysz od kuchni uzdrawianie kamieniami, zapachami i pozytywnym myśleniem ;)

      Usuń
  11. Obyczajówki są najczęściej dla mnie ciężkostrawne. Wątek kryminalny tej powieści jest jednak sporym plusem, wiec kto wie, może jednak się kiedyś skuszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Uuuuuch, czyli jednak nie śledztwo prowadzone przez Amandę i kolegów będzie osią fabuły, a te bzdety z uzdrawianiem? Ooooo... No cóż, pocieszam się, że to Allende, więc może nie będzie tak źle...

    OdpowiedzUsuń
  13. Nazwisko autorki jest mi znane, lubię jej książki i z chęcią sięgnę po tę. Tym bardziej, że nie jest to kryminał :)

    OdpowiedzUsuń
  14. No cóż, ta autorka w ogóle nie kojarzy mi się z thrillerami - dlatego ostatecznie nie jestem zdziwiona, że "Ripper" to opowieść o nieco innym klimacie;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz