Wywiad z Jørnem Lierem Horstem, autorem powieści "Jaskiniowiec"



Jørn Lier Horst
(źródło)
"Jaskiniowiec" to jedna z najgorętszych premier września, a nazwisko jego autora staje się coraz bardziej rozpoznawalne. Dzisiaj specjalnie dla Was Jørn Lier Horst ujawnia nieco szczegółów swojej pracy oraz plany na najbliższą przyszłość.

Przez wiele lat pracował Pan jako inspektor policji. Dlaczego zaczął Pan pisać powieści kryminalne? Czy doświadczenie pracy w policji pomaga w ich pisaniu?

Jørn Lier Horst: Ani policjant, ani pisarz nigdy nie były moimi wymarzonymi zawodami, ale ostatecznie zostałem i jednym, i drugim.

Pamiętam noc, w której zacząłem pisać to, co ostatecznie stało się moim debiutem. To była późna jesień 2001 roku. Leżałem w łóżku i kończyłem czytać jakiś norweski kryminał. Rzuciłem książką o ścianę i powiedziałem do żony, która leżała obok mnie, że sam mógłbym napisać to lepiej, na co ona odpowiedziała, że powinienem tak zrobić. Zgasiłem światło i położyłem się spać, ale po przekręcaniu się z boku na bok przez pół godziny, w końcu wstałem i zacząłem pisać.

Moja pierwsza powieść (The Key Witness) została oparta na jednym z najbardziej brutalnych i dziwacznych morderstw, jakie popełniono w Norwegii w ostatnich latach – morderstwie Ronalda Ramma w 1995 roku.

Już pierwszy dzień pracy w policji wpłynął na moją pisarską karierę. Był to dzień, w którym został znaleziony Robert Ramm, zgwałcony i zamordowany we własnym domu w rodzinnym mieście Larvik. Tamto miejsce zbrodni naprawdę robiło niesamowite wrażenie, zwłaszcza ślady walki i ucieczki z pokoju do pokoju, która zakończyła się na korytarzu, gdzie Ramm został znaleziony zabity i ze związanymi rękami. Dla młodego policjanta było to niesamowite uczucie, przejść przez próg miejsca zbrodni i świadomość, że kroczy się po śladach nieznanego mordercy.

Nigdy nie wyjaśniono, co wydarzyło się tam prawie dwadzieścia lat temu. Zabójca nigdy nie został schwytany, ale tajemnica ta znalazła fikcyjne wyjaśnienie w mojej powieści.

Opuściłem pracę w policji we wrześniu 2013 roku, po prawie dwudziestu latach służby. W znacznej mierze praca ta ukształtowała mnie jako człowieka i jej wpływ widoczny jest w moich książkach. Praca śledczego pozwoliła mi przekroczyć policyjną taśmę i wejść w sam środek miejsc, w których popełniono poważne zbrodnie, zobaczyć na własne oczy ślady bezwzględnej walki i wkroczyć do pomieszczeń, które zostały zamknięte przed publiką i kryją nieodkryte sekrety. To właśnie tam lubię zabierać moich czytelników. Do moich obowiązków należało poznanie zabójców i gwałcicieli, i zrozumienie ich sposobu myślenia, a także prowadzenie rozmów z ofiarami i ich rodzinami. Te doświadczenia pomogły mi nadać autentyczności moim książkom.

W Polsce został Pan porównany do Jo Nesbo, ale według mnie główny bohater Pańskich powieści, William Wisting, bardziej przypomina Kurta Wallandera z kryminałów Mankella niż Harry’ego Hola. Co sądzi Pan o takim porównaniu? Czyja twórczość jest Panu bliższa?

W Norwegii także byłem porównywany do Jo Nesbo. Stało się tak dlatego, że byłem pierwszym norweskim pisarzem kryminałów, który strącił go z czołowego miejsca na liście bestsellerów. Różni nas styl pisania, ale pisanie daje nam tyle samo przyjemności i prawdopodobnie tak samo dbamy o to, by stworzone przez nas historie były jak najlepsze. Mamy bezpośredni i prosty, ale jednocześnie szczegółowy styl pisania, więc łączy nas także to, że nasze powieści przeznaczone są dla tej samej, szerokiej publiki. Ma chyba Pani jednak rację mówiąc, że mam więcej wspólnego ze szwedzkimi pisarzami, Henningiem Mankellem i Håkanem Nesserem.

"Jaskiniowiec"
Podczas pracy nad „Jaskiniowcem” został Pan zainspirowany tzw. „Highway of Tear murders”, prawda? Jak duży wpływ miała na Pana ta sprawa i dlaczego zdecydował się pan wykorzystać tę właśnie historię w swojej książce?

Poznałem historie o tym domniemanym seryjnym zabójcy z Kanady dzięki amerykańskiemu śledczemu na pewnym seminarium wiele lat temu. Od tego czasu tkwiły mi w głowie i pojawiły się na horyzoncie, gdy postanowiłem napisać pierwszą powieść o seryjnym mordercy. Tacy zabójcy, jakich znamy z literatury, są często inteligentni, popełniają okrutne morderstwa, zbierają trofea od swoich ofiar i kontaktują się z policją poprzez zakodowane wiadomości. Wykorzystanie historii prawdziwego mordercy jako tła nadało mojej historii autentyczności.

Czy często opiera Pan swoje książki na przypadkach prawdziwych morderstw?

Tylko moja pierwsza książka opiera się na prawdziwej sprawie, ale wszystkie powieści zawierają elementy prawdziwych zbrodni. Pracowałem jako śledczy przez 20 lat. Ten zawód miał wpływ na moje życie i jest to widoczne w moich książkach.

Cykl o Williamie Wistingu liczy już dziewięć tomów, ale „Jaskiniowiec” (ostatni z nich) jest pierwszym, jaki ukazał się w Polsce. Czy wie Pan może coś na temat wydania w naszym kraju pozostałych?

Tak, „Jaskiniowiec” jest ostatnią, dziewiątą z kolei książką o Williamie Wistingu. W wielu krajach wydawcy zdecydowali się rozpocząć cykl od ostatnich części. Nie stanowi to problemu, ponieważ każdą książkę można czytać niezależnie od pozostałych.

Kiedy piszę książki, lubię nie tylko opowiadać, co Wisting robi z daną sprawą, ale też jaki ma ona wpływ na niego – jak praca policjanta wpływa na niego jak na człowieka. Wiele zmienia się w życiu Wistinga na przestrzeni tych dziewięciu powieści. Ich akcja toczy się w trakcie blisko dziesięciu lat – jego córka, Line, dorasta, on sam zostaje wdowcem i spotyka się z kobietą, która go wcześniej zostawiła. Kilka wcześniejszych powieści także ma zostać przetłumaczonych na język polski.

Druga seria książek Pana autorstwa, “CLUE”, skierowana jest do młodych czytelników. Rozpoczął Pan także serię kryminałów dla dzieci. Czy pisze się je łatwiej niż powieści dla dorosłych? Co daje Panu więcej satysfakcji?

Traktuję książki dla dzieci i nastolatków jak sposób na literacki odpoczynek. Mam wtedy szansę na zrobienie czegoś innego. To konieczne przed powrotem do głównego projektu, jakim są powieści o Wistingu. Potrzebuję małej przerwy, ale też sprawia mi przyjemność pisanie dla dzieci i młodych ludzi. Książki zdobyły dużą popularność, a to że oddziałuje się na nowe pokolenie czytelników jest dla pisarza naprawdę budującym uczuciem.

Nad czym obecnie Pan pracuje i czy może Pan zdradzić nam nieco szczegółów?

Piszę nową powieść o Williamie Wistingu, która ma ukazać się w Norwegii w przyszłym roku.

A jakie książki lubi Pan czytać prywatnie? Czy ma Pan ulubionego autora lub tytuł? Czy czytał Pan książki polskich pisarzy?

Czytam wiele kryminałów, ale także inne gatunki współczesnej literatury, nie mam jednak ulubionego autora. Bardzo niewiele książek polskich pisarzy zostało przetłumaczonych na język norweski. Czytałem kilka opowiadań Stanisława Lema, ale obawiam się, że niewiele wiem o polskiej literaturze. Słyszałem wiele dobrego na temat Marka Krajewskiego i Irka Grina, ale książki żadnego z nich nie ukazały się w Norwegii.

Serdecznie dziękuję panu Jørnowi Lierowi Horstowi za rozmowę!

Komentarze

  1. Świetnie, że zdecydowałaś się przeprowadzić wywiad z Horstem. Od razu zaostrzył się mój apetyt na "Jaskiniowca" :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie czytam "Jaskiniowca" i stwierdzam, że dobre to jest:-) Czytałam już coś tego autora (Niemcy wydali znacznie więcej jego książek). Na plus oceniam mocne osadzenie w realiach (tu się czuje, że facet ma pojęcie o pracy policji). No i w "Jaskiniowcu" jest dobre napięcie :-)
    Fajny wywiad, wstrzeliłaś się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję :) Czy ja mam takie wrażenie, czy w Niemczech wszystko wydaje się wcześniej niż u nas?

      Usuń
    2. To tylko takie wrażenie... Kinga w Polsce wydaje się duuużo szybciej, podobnie z Rowling (vel Galbraithem), paru innych "pewniaków" też. Generalnie chyba proces wydawniczy w Polsce, łącznie z czasem potrzebnym na przetłumaczenie, jest krótszy. Tak jakby wszyscy pracowali szybciej ;-)

      Usuń
  3. Z przyjemnością sięgnę po "Jaskiniowca" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczny wywiad! Teraz już nie mam wątpliwości, koniecznie muszę poznać Jaskiniowca!

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę czytało się dobrze, podobnie jak wywiad. Mam tylko wątpliwości, czy gdybym poznała autora, to czy bym go polubiła :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam z przyjemnością:) To teraz ostatnio bardzo "gorące" nazwisko. Gratuluję wywiadu:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, tyle osób poleca ten tytuł, a po tym wywiadzie można stwierdzić, że i autor jest spoko:) Chyba poważnie rozważę przeczytanie tej książki :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Super wywiad! Cieszę się, że w Polsce pojawią się inne książki autora, bo "Jaskiniowiec" bardzo przypadł mi do gustu.
    Swoją drogą, teraz jestem ciekawa jaki był wymarzony zawód autora. :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czekam na poznanie jego pozostałych powieści, a co do tego wymarzonego zawodu to... może lepiej nie dociekać ;)

      Usuń
  10. Świetny wywiad! Bardzo mi się spodobało to, że Jørn Lier Horst tak dokładnie odpowiadał na Twoje pytania. To się chwali, że tak odpowiedzialnie podszedł do rozmowy z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawdę spoko facet - to już jednak jakaś marka, a do wywiadu podszedł bardzo ok. Aż mam ochotę złapać tę jego książkę. Widziałem wywiad w wersji angielskiej - ładnie sobie poradziliście ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dziękuję ;)
      Powiem Ci, że byłam bardzo pozytywnie zaskoczona jego zaangażowaniem i wyczerpującymi odpowiedziami. I bardzo sympatycznym kontaktem :)

      Usuń

Prześlij komentarz