"Na dno" Quentin Bates

Tytuł Na dno
Autor Quentin Bates
Wydawnictwo C&T
Rok wydania 2014

Stron 344
Gdy w niewielkim, prowincjonalnym Hhalviku zostają wyłowione zwłoki, dowodząca miejscowym posterunkiem Gunnhildur Gisladottir nawet nie przeczuwa, że właśnie staje przed jedną z najważniejszych i najpoważniejszych spraw w dotychczasowej karierze. 

Wszystko wskazuje na to, że śmierć młodego mężczyzny powiązana jest z wypadkiem samochodowym sprzed kilku miesięcy, którego sprawca nie został znaleziony. Okazuje się też, że obydwie ofiary powiązane były z potężną miejscową spółką, ale fakt, że policja zaczyna się nią interesować, jest wyraźnie nie w smak osobom z najwyższych kręgów władzy.

Quentin Bates, autor powieści, na której okładce widnieje duży tytuł „kryminał islandzki”, wbrew pozorom nie ma w sobie kropli islandzkiej krwi. Jest rodowitym Brytyjczykiem, warto jednak mieć na uwadze jego silny związek z Islandią – spędził tam dziesięć lat w latach osiemdziesiątych, ożenił się i założył rodzinę, nadal też regularnie tam przyjeżdża. Zapowiedź wydawcy siłą rzeczy wymusza więc pewne porównanie z prozą innych islandzkich pisarzy kryminałów. Od razu rzuca się w oczy inny klimat powieści, znacznie mniej mroczny i tajemniczy niż u Yrsy Sigurðardóttir i nie tak przygnębiający jak u Arnaldura Indriðason. Łatwo przy tym można odczuć swobodę, z jaką Bates porusza się po islandzkiej prowincji i nakreśla sylwetki swoich bohaterów. 

Intryga kryminalna skupia się wokół korupcji i przekrętów w najwyższych kręgach władzy. Autor kreśli wiarygodny scenariusz wydarzeń, mający raczej gorzki wydźwięk, że wszystko jest tak naprawdę kwestią ceny i układów. Nie bez znaczenia jest również związany z nim wątek ekologiczny, choć mimo obiecującego początku nie został on zarysowany równie mocno. Całość sprawia przy tym dobre wrażenie, jest spójna i logiczna, pod względem fabularnym nie ma się tu do czego przyczepić.

Przyjemnym zaskoczeniem okazała się postać głównej bohaterki, przełamująca stereotyp uzależnionego, pogrążonego w depresji detektywa lub rozwiedzionej, nadal atrakcyjnej policjantki, której życie uczuciowe stanowi równie istotny wątek, co prowadzona przez nią sprawa. Gunna to zbliżająca się do czterdziestki, potężna pod względem fizycznym wdowa z dwójką nastoletnich dzieci. Wspomnienia jej zmarłego tragicznie męża nadal sprawiają jej ból, choć widać, że wzięła życie w swoje ręce i wychodzi na prostą. Mimo rzetelności i niewątpliwego „nosa” do prowadzonych przez siebie spraw, awanse ją omijają, spychana jest w cień przełożonego, którego zasługi są mocno wątpliwe. Została nakreślona naprawdę wiarygodnie, wzbudza sympatię, a jej dalsze losy zainteresowanie.

Na koniec kilka słów odnośnie spraw czysto technicznych z racji tego, że jest to pierwsza publikacja wydana przez toruńskie wydawnictwo C&T, która trafiła w moje ręce. Wizualnie książka prezentuje się przyjemnie, zarówno biorąc pod uwagę okładkę, jak i jakość papieru oraz wielkość czcionki. Jedyne, co irytowało mnie co pewien czas podczas lektury, to bardzo swobodne, wymienne traktowanie zaimków „cię” i „ciebie” (Nie chciałem ciebie wystraszyć./ Mogłabym ciebie aresztować./ Policja ciebie tu szukała./ Miło ciebie widzieć./ Wysadzę ciebie przy hotelu.), które najwidoczniej umknęło osobie odpowiedzialnej za korektę tekstu.

Podsumowując, okazuje się, że islandzki kryminał niejedno ma imię i twarz, a ten autorstwa brytyjskiego pisarza dobrze wpisuje się w klimat skandynawskich powieści, choć jest od nich zdecydowanie mniej mroczny. W ciągu kolejnych kilku bądź kilkunastu miesięcy, mają się ukazać dwie kolejne powieści Quentina Batesa, jestem ciekawa, w jaki sposób cykl o Gunnie będzie się rozwijał, a tymczasem Was zachęcam do poznania jego pierwszej części.

Za egzemplarz książki serdecznie dziękuję jej Autorowi oraz księgarni Kumiko.pl
Swoją drogą chyba nigdy nie dostałam jeszcze tak uroczo zapakowanej książki:



Komentarze

  1. Opakowanie to moje dzieło :) Cieszę się, że książka Ci się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przyjemna i urocza niespodzianka, dziękuję :)

      Usuń
  2. Książka wydaje się ciekawa, z chęcią poznam kryminał określany jako skandynawski, od tej strony :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Brzmi ciekawie, a ten tytuł widzę po raz pierwszy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ciekawie się ta książka i autor zapowiadają :) Trzeba polować, tym bardziej, że skupia się wokół przekrętów na samym szczycie. Ta mnie zawsze ciekawi

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś ze skandynawskimi kryminałami mi nigdy nie po drodze;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Islandzki kryminał spisany przez Brytyjczyka - to może być ciekawe ^^ Piszesz, że jest za mało mroczna. Przyznam, że ja nie będę zwracała na to uwagi bo jak dotąd czytałam jedynie norweskie i szwedzkie powieści, które balansowały na różnych stopniach w tej kwestii. W każdym razie mam wrażenie, że będę zadowolona z lektury (gdyby tylko tych nieogarniętych "ciebie" wszędzie nie było to już w ogóle byłabym wniebowzięta) ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chętnie poznam nowy, ciekawie zapowiadający się cykl kryminałów. Oprócz wspomnianej przez Ciebie Yrsy nie znam innych pisarzy osadzających akcję swoich książek na Islandii, więc już samo to zachęca mnie do czytania. Szkoda tylko, że te błędy wkradły się do polskiego wydania. Dziwię się, że nikt ich nie zauważył, bo są naprawdę rażące.

    OdpowiedzUsuń
  8. Bohaterka przełamująca stereotyp- o to ciekawe, no i nie czytałam chyba islandzkiego kryminału, więc jestem za.

    OdpowiedzUsuń
  9. A na mnie książka zrobiła słabe wrażenie...Wg mnie było nudno, mdło, a bohaterka ani mnie ziębiła ani grzała...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz