"Wsiąść do pociągu: USA" (recenzja)

Jakiś czas temu zachwycałam się grą "Wsiąść do pociągu: Europa", która do tej pozostaje jedną z moich ulubionych gier planszowych. Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam grę, od której podróże pociągami się zaczęły, czyli wracamy do korzeni serii "Ticket to ride"/"Wsiąść do pociągu".


Cel gry
Gracze budują połączenia kolejowe na dużej mapie Stanów Zjednoczonych, przy okazji realizując wylosowane bilety. Za każdą tego rodzaju akcję zdobywa się punkty, a wygrywa osoba, która zbierze ich najwięcej.


Zawartość pudełka 
Wydanie gry bardzo przypomina wersję "europejską" i podobnie jak pozostałe gry wydane przez Days of Wonders, zachwyca detalami i doskonałą jakością.

W pudełku znajdują się:
  • 1 plansza (mapa USA)
  • 240 kolorowych wagoników
  • 110 kart wagoników
  • 30 biletów tras
  • 1 karta z podsumowaniem
  • 5 drewnianych znaczników punktowych
  • instrukcja
  • internetowy numer dostępowy
Dzięki wygodnej wyprasce, wszystkie elementy mają swoje miejsce. Wizualnie wyglądają niemal identycznie jak w przypadku "Europy", przy czym karty biletów i wagonów są znacznie mniejszych rozmiarów.


Rozgrywka
Jak wspomniałam, "Wsiąść do pociągu: USA" była pierwszą grą, od której wszystko się zaczęło, dlatego też zasady gry są niemal identyczne do wersji europejskiej, choć ta druga jest nieco bardziej skomplikowana.

Każdy z graczy rozpoczyna grę mając do dyspozycji 45 wagonów w wybranym kolorze, 4 losowo wybrane karty wagonów oraz 3 bilety, z których musi zatrzymać przynajmniej 2.

Przykładowe bilety
W swojej turze gracz wykonuje jedną z trzech akcji:
  • dobiera dwie karty wagonów (lub jedną kartę lokomotywy, jeśli jest odsłonięta);
  • zajmuje wybraną trasę poprzez wyłożenie odpowiedniej ilości kart wagonów oraz wystawienie swoich wagoników na planszę;
  • dobiera bilety – losuje trzy i musi zatrzymać przynajmniej jeden (za niezrealizowanie biletu są punkty ujemne).
Jak to wygląda w praktyce? Na mapie znajdują się różnej długości trasy w sześciu kolorach. Aby zrealizować połączenie np. między Los Angeles a San Francisco (składające się z trzech żółtych prostokątów), należy zapłacić za nie trzema kartami żółtych wagonów, a następnie postawić na mapie figurki wagoników. Proste? Wręcz banalne! Trzeba się jednak spieszyć, aby nikt inny nie zajął potrzebnych nam tras!


Gra jest bardzo dynamiczna, choć początkowo polega przede wszystkim na zbieraniu kart wagonów w odpowiednich kolorach, które w kolejnych rundach będą mogły posłużyć do zajęcia wybranych przez gracza tras. Może też wywołać masę emocji, zwłaszcza gdy gra się w kilka osób i ktoś nam psuje szyki zajmując wybrany wcześniej odcinek.

Karty wagonów
Gdy jednemu z graczy pozostaję mniej niż 3 wagoniki, wszyscy gracze mają tylko jedną turę na zakończenie gry. Potem należy podliczyć zdobyte punkty.

Podsumowanie
"Wsiąść do pociągu: USA" to świetna gra, od której można rozpocząć swoją przygodę z planszówkami. Jest prosta, a jednocześnie wciąga i dostarcza dużo zabawy. I to zarówno w grze w pięć, jak i dwie osoby. 

Warto od niej zacząć całą serię, osobiście nieco żałuję, że rozpoczęłam od wersji europejskiej, ponieważ po niej "USA" wydawało mi się zbyt proste. Natomiast jestem przekonana, że rozpoczynając od wędrówki po Stanach, a kończąc na Europie byłabym w stanie permanentnego zachwytu. Serdecznie polecam!

Liczba graczy: 2-5 osób
Wiek: od 8 lat
Czas gry: około 45 min
Wydawca: Rebel
Projektant: Alan R. Moon

Za egzemplarz gry do recenzji serdecznie dziękuję Wydawnictwu Gier Rebel.

Komentarze

  1. Również uważam, że to jest jedna z najlepszych planszówek w jakie miałam okazję grać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej grze, ale wygląda fajnie:) Muszę się za nią rozejrzeć:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gier to ja nie lubię, nawet jako dziecka niewiele w nie grałam, ale jako prezent super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Też zdecydowanie polecałabym Ticketa na początek przygody z planszówkami - gra nie jest trudna, a wymaga zarówno planowania jak i zaangażowania; interakcji też jest w sam raz. :) My preferujemy dwuosobówki, więc w tym roku na Święta zaopatrzyliśmy się w wersję z krajami skandynawskimi. Rozgrywka zarówno dla dwóch jak i trzech graczy idzie świetnie, choć częściej zdarzają się nieukończone trasy albo sytuacja, w której nagle brakuje nam wagoników.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna choć na pierwszy rzut oka wydaje się skomplikowana.

    OdpowiedzUsuń
  6. z gier "pociągowych" polecam też "Steam" Martina Wallace'a oraz "Rosyjskie Koleje" - pozycje dla graczy, którzy przegrawszy kilkakrotnie "WdP" mają ochotę coś więcej pokombinować

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz